W ręce policji wpadł mężczyzna, który przyznał się do zamordowania cztery lata temu Joanny S. - 20-letniej wówczas studentki z Czechowic-Dziedzic. Wskazał też miejsce, gdzie przed czterema ukrył jej zwłoki. Znaleziono je w środę w goczałkowickim zagajniku, nieopodal stacji kolejowej
Joanna S. zaginęła bez śladu cztery lata temu w drodze na pociąg. Młoda kobieta wybierała się na egzamin na uczelni do Katowic. Jak ustalono – w ogóle nie dotarła na goczałkowicki dworzec. Policjanci przez długi czas nie byli w stanie ustalić, jak potoczyły się jej losy.
Przyznał się do zabójstwa
Nieoczekiwanie w ręce policji kilka dni temu wpadł 36-letni mężczyzna, który podejrzewany jest o zabicie poszukiwanej. - Mężczyzna przyznał się do zabójstwa młodej kobiety. Wskazał też miejsce, gdzie przed czterema laty ukrył jej zwłoki. Zwłoki dziewczyny znaleziono wczoraj w goczałkowickim zagajniku, nieopodal stacji kolejowej - mówi komisarz Elwira Jurasz, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej. Nie chce ujawnić, jak doszło do zatrzymania. Zdradza jedynie, że mężczyzna miał przy sobie rzecz, która należała do Joanny S.
Jak wyjaśnia komisarz Jurasz badania potwierdzą, czy ciało należy do zaginionej cztery lata temu dziewczyny.
- Na miejscu grupa dochodzeniowo-śledcza, policyjni eksperci i technicy kryminalistyki zabezpieczyli ślady. Zatrzymanemu grozi kara dożywotniego więzienia. Bezpośrednia przyczyna śmierci kobiety oraz ostateczne potwierdzenie jej tożsamości, zostanie ustalone po przeprowadzeniu ekspertyz sądowych - podkreśla rzeczniczka.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Polcija w Bielsku-Białej