Niewykrycie sprawcy było przyczyną umorzenia przez iławską prokuraturę śledztwa ws. wypadku na wiejskim boisku w Łążynie (woj. warmińsko-mazurskie). Rodzice chłopca, na którego przewróciła się bramka, złożyli zażalenie na tę decyzję.
Jak poinformował prokurator Sylwester Skowyra z Prokuratury Rejonowej w Iławie, śledztwo w sprawie narażenia ludzi na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu umorzono pod koniec 2012 roku wobec niewykrycia sprawcy.
Prokuratura: Mógł zawinić chłopiec
Prokuratura badała okoliczności wypadku, do którego doszło w sierpniu 2012 roku na boisku wiejskiego klubu piłkarskiego w Łążynie k. Lubawy. Nastolatek, na którego przewróciła się metalowa bramka, doznał ciężkiego urazu głowy.
W ocenie prokuratury powodem przewrócenia się bramki było usunięcie przez nieustaloną osobę metalowych kotew, którymi była ona przytwierdzona do podłoża. Zdaniem śledczych do wypadku mogło przyczynić się także zachowanie poszkodowanego, który zawiesił się dłońmi na poprzeczce bramki.
Śledczy uznali, że winy za wypadek nie można przypisać władzom miejscowego Ludowego Zespołu Sportowego, które odpowiadają za bezpieczeństwo na obiekcie. Klub ma licencję PZPN, dopuszczającą boisko do użytkowania. Obiekt nie jest ogrodzony i poza piłkarzami korzysta z niego miejscowa młodzież. Bramki wykonali w czynie społecznym mieszkańcy wsi.
- Do wypadku doszło wieczorem, gdy w klubie nikogo już nie było. Najprawdopodobniej bramki zostały samowolnie przestawione w inne miejsce przez bawiącą się na boisku młodzież. Dlatego uznaliśmy, że nie ma związku przyczynowo-skutkowego między działaniami zarządcy obiektu a tym zdarzeniem - ocenił prokurator Skowyra.
Trepanacja czaszki i rekonstrukcja szczęki
Postanowienie o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocne. Matka poszkodowanego w wypadku 15-letniego Artura S. powiedziała, że w ostatnich dniach złożyła zażalenie na tę decyzję. Jej zdaniem do wypadku doszło dlatego, że bramka nie była należycie zabezpieczona.
- To nieszczęście dotknęło mojego syna, ale mogło przecież spotkać inne dzieci, które bawiły się na boisku. Nie mogę zrozumieć, dlaczego teraz wszyscy umywają ręce - powiedziała.
Jak dodała, chłopiec do dzisiaj nie odzyskał w pełni zdrowia. Po wypadku przeszedł trepanację czaszki, operację usunięcia krwiaka mózgu i rekonstrukcji szczęki.
Do podobnego wypadku na wiejskim boisku doszło rok wcześniej pod Braniewem, gdzie bramka przygniotła 8-letnią Magdę. Dziewczynka zmarła na skutek rozległych obrażeń głowy.
Według prokuratury w tym przypadku bramka była zbudowana wadliwie i zagrażała bawiącym się w pobliżu dzieciom. O przyczynienie się do tragedii oskarżono urzędnika gminy Damiana S., który odpowiadał za stan boiska. Proces w tej sprawie toczy się przed sądem w Braniewie.
Autor: zś//tka / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24