Przed wtorkową debatą z udziałem liderów politycznych doszło do przepychanek ochrony z młodzieżówką PiS. Kandydatka partii na premiera Beata Szydło zarzuciła, że była to prowokacja. Szef sztabu wyborczego PiS Stanisław Karczewski poprosił TVP o wyjaśnienia. Telewizja publiczna wydała w sprawie komunikat, w którym stwierdza, że dołożyła wszelkich starań, aby zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom.
Kandydatka PiS na premiera Beata Szydło oceniła podczas konferencji prasowej w Pile, że była to prowokacja polityczna. Zaapelowała, aby partie skupiły się na merytorycznej rozmowie w ostatnich dniach kampanii wyborczej. - To jest jakieś szaleństwo, które zaczyna toczyć się w tej kampanii politycznej. Apeluję szczególnie do Ewy Kopacz, żebyście przestali prowadzić w ten sposób kampanię wyborczą - podkreślała.
- Nie mieści mi się w głowie, że Ewa Kopacz jako kobieta nie zareagowała na to w jaki sposób traktowano, szarpano młodych ludzi. Jako kobieta i matka powinna odezwać się w tej sprawie. Powinna była powstrzymać tych, którzy za wszelką cenę próbowali złamać reguły gry. To jest rzecz niebywała. Przypomnę, że Ewa Kopacz opowiadała, że będzie chronić dzieci, a tymczasem na jej oczach szarpano młodych ludzi - mówiła Szydło.
Pytana o komentarz premier Ewa Kopacz przyznała, że nie zna szczegółów ustaleń sztabów, ale ona sama nie miała problemu z wejściem do budynku TVP.
Łapiński uczestnikiem incydentu
Na zdjęciach widać, że jednym z uczestników był zastępca rzecznika sztabu PiS Krzysztof Łapiński. - Nasze zdziwienie wzbudza fakt, że telewizja publiczna nie była w stanie zapanować nad porządkiem na tej debacie. Był straszny chaos. Była wynajęta firma ochroniarska, ochrona TVP i funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu. Nie wiadomo kto dowodził, kto wydawał polecenia. Jedne osoby wpuszczano, inne nie, mimo, że miały identyfikatory. Ochroniarze z firmy zewnętrznej wynajęci przez telewizję zachowywali się agresywnie, szarpali nasze koleżanki i stąd był taki chaos - tłumaczył Łapiński w rozmowie we "Wstajesz i wiesz".
- Na zdjęciach widać, że mam identyfikator koloru czerwonego, czyli uprawniający do przejścia dalej. Ochroniarze z niewiadomych powodów nie chcieli nas wpuścić. Ewidentnie liczyli, że Beata Szydło przyjdzie poddenerwowana sytuacją - podkreślił zastępca rzecznika sztabu PiS.
Stanowisko TVP
W sprawie przepychanek z udziałem młodzieżówki Prawa i Sprawiedliwości Telewizja Polska wydała komunikat:
Szef sztabu PiS chce wyjaśnień
Szef sztabu PiS Stanisław Karczewski mówił podczas konferencji prasowej w Sejmie, że poprosił o wyjaśnienia w sprawie incydentu. - Razem z rzecznik Elżbietą Witek autentycznie baliśmy się, bo sytuacja była wyjątkowo groźna i wyglądała bardzo niebezpiecznie. Po raz pierwszy znalazłem się w budynku telewizji i to telewizji publicznej, kiedy autentycznie się bałem - powiedział.
- Bezpieczeństwo nie było zachowane, warunki w jakich się przemieszczaliśmy były skandaliczne. To w jaki sposób zatrzymywano nas świadczy o tym, że to zdarzenie miało takie znamiona prowokacji - przekonywał Karczewski. - Poprosiliśmy prezesa TVP o wyjaśnienia tej sytuacji, kto zabezpieczał tę debatę, kto blokował wyjście - dodał.
Chodziło o zbyt dużą liczbę osób
Wcześniej sprawę zamieszania przed debatą komentował rzecznik rządu Cezary Tomczyk. - Byłem świadkiem tych scen. Na zdjęciach widać, że Krzysztof Łapiński uderzył ochroniarza telewizji. To jak zwolennicy PiS walczyli z ochroną to były żenujące obrazy - mówił Tomczyk.
Krzysztof Łapiński odrzucił zarzuty, że miał uderzyć ochroniarza. - W ferworze walki ktoś mógł mnie szarpać, ja też mogłem kogoś odepchnąć, to oczywiste. Ja nikogo nie uderzyłem, też byłem szarpany - jeśli ktoś mnie szarpie, to się bronię - tłumaczył.
Autor: kło/ja / Źródło: tvn24