Doradca ministra obrony narodowej miał dostęp do około 10 procent dokumentacji postępowania na śmigłowce - informuje w poniedziałek "Dziennik Gazeta Prawna".
Były szef podkomisji smoleńskiej w styczniu ubiegłego roku poprosił Inspektorat Uzbrojenia o przekazanie dokumentacji dotyczącej postępowania na śmigłowce wielozadaniowe. W odpowiedzi na jego prośbę przekazano mu ponad 10 tysięcy stron. To część liczącej ponad 100 tysięcy stron dokumentacji. Około 700 stron liczyło zaproszenie do składania ofert wraz ze zmianami ich treści - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak podał dziennik, były to pisma, które inspektorat wysłał do trzech oferentów (Airbus, Leonardo i Lockheed Martin) z dokładnym opisem tego, co powinna zawierać oferta.
Ponad 200 stron liczył arkusz spełnienia warunków taktyczno-technicznych. W dokumentacji był także szczegółowy opis przedmiotu zamówienia dla różnych typów śmigłowców. W postępowaniu chciano kupić między innymi śmigłowce do zwalczania okrętów podwodnych, dla sił specjalnych i ratownicze. Był też program sprawdzeń weryfikacyjnych, czyli opis tego, jak dokładnie miały wyglądać testy śmigłowca, do których ostatecznie dopuszczono jedynie caracale - informuje "DGP".
Dokumentacja, którą otrzymał dr Wacław Berczyński, obejmowała również dokładny opis pakietu logistycznego oraz systemów szkoleniowych, zawierający ofertę i warunki przetargu. Czyli szczegółowe kwestie związane z wpłacaniem wadium czy udzielaniem odpowiednich pełnomocnictw. Jednak ta część dokumentacji nie zawierała ofert złożonych przez koncerny ubiegające się o kontrakt.
"Dziennik Gazeta Prawna" wysłał zapytanie do Ministerstwa Obrony Narodowej, w jakim celu Berczyński oglądał dokumentację dotyczącą postępowania na śmigłowce wielozadaniowe. Na zadane pytania MON nie udzieliło jednak odpowiedzi.
"Wykończyłem caracale"
Od stycznia do marca 2016 r. Wacław Berczyński był doradcą ministra obrony narodowej w kwestii śmigłowców i poprzedniego postępowania na śmigłowce.
W kwietniu w "DGP" mówił o swojej współpracy z Ministerstwem Obrony Narodowej. - Nie wiem, czy pani wie, ale to ja wykończyłem caracale. Znam się na tym, znam się na śmigłowcach, znam się na lotnictwie - wyjaśnia szef podkomisji smoleńskiej.
- Pamiętam, jak przeczytałem o tych caracalach, o tym, że polski rząd zamierza je kupić, to mi włosy stanęły dęba. Markowi Pyzie w piśmie "wSieci" powiedziałem, że to jest przekręt, że Polska nie może tak strasznie przepłacać – i się zaczęło. To był kwiecień 2015 r., jeszcze rządziła PO. Potem wybory wygrał PiS, ministrem obrony został Antoni Macierewicz, który powiedział: bądź moim pełnomocnikiem w sprawie śmigłowców. I tak, krok po kroku, zaproponowano mi, bym włączył się w pracę w WZL w Łodzi, w których powstają właśnie helikoptery. I powiem pani, że z przyjemnością się zgodziłem - opowiada Berczyński.
Autor: kb,mw/sk / Źródło: Dziennik Gazeta Prawna