O czystkach we wrocławskich prokuraturach oraz przenoszeniu doświadczonych śledczych do jednostek niższego szczebla pisze w piątek "Gazeta Wyborcza". Cytuje prokuratorów, którzy twierdzą, że zmiany "to prywatne porachunki" albo "kara za zwlekanie z postawieniem zarzutów" mecenasowi Romanowi Giertychowi. Rzecznik Prokuratury Regionalnej wyjaśniła, że decyzje spowodowane są "brakami kadrowymi" i chęcią wzmocnienia podległych jednostek "doświadczonymi prokuratorami".
"Gazeta Wyborcza" pod koniec października zaczęła informować o zmianach wśród osób zajmujących kierownicze stanowiska w Prokuraturze Regionalnej we Wrocławiu. Doszło tam między innymi do dymisji prokuratora regionalnego Artura Rogowskiego, jego dwóch zastępców oraz naczelników wydziałów ds. przestępczości gospodarczej i ds. przestępczości finansowo-skarbowej.
Śledczy przekazali nieoficjalnie dziennikarzom "GW", że dymisje to "kara za zwlekanie z postawieniem zarzutów Romanowi Giertychowi".
Przenoszenie do prokuratur najniższego szczebla
W piątek "Wyborcza" poinformowała, że to nie koniec zmian we wrocławskiej prokuraturze regionalnej. Według informacji dziennika niedawno do pracy w prokuraturach rejonowych (najniższych w hierarchii) "skierowani zostali niezwykle doświadczeni śledczy".
Mowa tu o prokuratorze Dariuszu Szyperskim, który przed zmianami dokonanymi przez Zbigniewa Ziobrę był we Wrocławiu prokuratorem apelacyjnym, czyli szefem jednostki będącej odpowiednikiem obecnej prokuratury regionalnej. Teraz Szyperski pracuje w Prokuraturze Rejonowej dla Wrocławia Fabryczna. Jego ówczesny zastępca, a w przeszłości również prokurator okręgowy w Świdnicy Jerzy Kasiura, jest aktualnie prokuratorem w świdnickiej prokuraturze rejonowej.
Dziennikarze podają, że pełniąca dawniej funkcję rzeczniczki Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu Anna Zimoląg oddelegowana została do pracy w Prokuraturze Rejonowej w Jeleniej Górze.
- To jakieś prywatne porachunki, bo raczej trudno o jakiś klucz polityczny dla tej trójki - skomentowali "Wyborczej" wrocławscy prokuratorzy. - Zimoląg i Kasiura pracowali w prokuratorskim nadzorze. Nadepnęli na odcisk kilku prokuratorom zajmującym obecnie wysokie stanowiska. A ci teraz się mszczą - przyznał inny prokurator.
Szczeble organizacyjne w prokuraturze: Prokuratura Krajowa Prokuratury Regionalne (dawniej Apelacyjne) Prokuratury Okręgowe Prokuratury Rejonowe
Do zmian w organizacji prokuratur doszło po wejściu w życie ustawy dotyczącej ustroju prokuratury z marca 2016 roku. Zapisy połączyły wtedy funkcję Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości, ponownie utworzyły Prokuraturę Krajową w miejsce Prokuratury Generalnej, a także zastąpiła prokuratury apelacyjne prokuratorami regionalnymi.
Dziennikarze zapytali wrocławską prokuraturę regionalną o powody roszad śledczych na stanowiskach.
Rzeczniczka jednostki prokurator Katarzyna Bylicka w przesłanym im oświadczeniu napisała: "Prokurator Regionalny we Wrocławiu, ze względu na braki kadrowe w prokuraturach rejonowych i okres statystyczny, podjął decyzje o wzmocnieniu jednostek rejonowych doświadczonymi prokuratorami z Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu".
Odwołanie szefowej Prokuratury Rejonowej
Do zmian doszło także na najwyższych stanowiskach wrocławskiej Prokuratury Rejonowej na Starym Mieście, gdzie - według "GW" - "prowadzone są między innymi śledztwa dotyczące manifestacji, czy pobić, do których dochodzi w centrum miasta". Dziennik opisuje, że w miniony wtorek ze stanowiska szefowej tej jednostki została odwołana Małgorzata Kalecińska.
"Kalecińska stała się niewygodna, bo to pod jej kierownictwem jednostka prowadziła śledztwa, a potem kierowała do sądów akty oskarżenia wobec wrocławskich nacjonalistów, m.in. szefowej dolnośląskiego ONR Justyny Helcyk, byłego księdza Jacka Międlara czy podpalacza kukły Żyda Piotra Rybaka" - pisze "Gazeta Wyborcza".
We wszystkie te sprawy włączyła się Prokuratura Krajowa. Gazeta opisuje, że nakazała śledczym "albo wycofanie z sądów aktów oskarżenia (Helcyk i Międlar), albo złożenie apelacji na korzyść skazanego (Rybak)". Rybak został skazany prawomocnie w listopadzie 2017 roku.
"Wyborcza" podała, że jeden z wieloletnich wrocławskich prokuratorów przekazał gazecie informację, że dymisja Kalecińskiej to także "odprysk sprawy z Giertychem" - Postawić zarzutów mecenasowi nie chciał przecież jej mąż - powiedział prokurator. Według informacji dziennika mąż Kalecińskiej, Piotr, "również liczy się z degradacją".
Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu nie odpowiedziała do czasu publikacji na pytania dziennikarzy w tej sprawie.
Sprawa Romana Giertycha
Do zatrzymań 12 osób, w tym biznesmena Ryszarda Krauzego i adwokata Romana Giertycha, doszło w połowie października w związku ze śledztwem dotyczącym wyprowadzenia i przywłaszczenia łącznie około 92 milionów złotych z giełdowej spółki deweloperskiej Polnord.
Śledczy skierowali wówczas do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie Krauzego i czterech innych osób. 17 października Sąd Rejonowy w Poznaniu nie uwzględnił wniosków prokuratury o tymczasowe aresztowanie podejrzanych.
Wobec Romana Giertycha prokuratura zdecydowała o zastosowaniu środków zapobiegawczych: 5 milionów złotych poręczenia majątkowego, zawieszenia w czynnościach adwokata, zakazu opuszczania kraju oraz dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi. Giertych na początku grudnia informował, że poznański Sąd Rejonowy uchylił postanowienie prokuratury o środkach zapobiegawczych zastosowanych wobec niego.
Pełnomocnicy Giertycha twierdzą, że zarzuty w tej sprawie nie zostały mecenasowi skutecznie postawione, ponieważ, kiedy były odczytywane, Giertych był nieprzytomny. Adwokat przebywał wówczas w szpitalu, do którego trafił po tym, jak zemdlał w trakcie przeszukania jego domu przez CBA. Jeden z jego pełnomocników Jakub Wende wyjaśniał, że "prokuratura usiłowała ogłosić naszemu klientowi zarzut i zrobiła to w sposób nieskuteczny, to znaczy ten zarzut nigdy nie został ogłoszony".
Śledztwo, między innymi w sprawie Giertycha, toczyło się we Wrocławiu, później w Poznaniu.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", tvn24.pl