Rosjanie mogą - co najwyżej - grozić, ale nie są w stanie nam zagrozić - mówi minister obrony narodowej, Antoni Macierewicz w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy". Odniósł się również do kwestii awansów generalskich. - Uważam, że źle się stało, iż pan prezydent zablokował proces nominacji generalskich - dodał.
Macierewicz pytany w wywiadzie dla tygodnia "Do Rzeczy", przed kim mamy szansę w tej chwili się obronić odparł:
"Jest oczywiste, że gdyby w tej chwili Federacja Rosyjska zdecydowała się użyć całego swojego potencjału (co na szczęście nie jest możliwe), bez wsparcia sojuszników znaleźlibyśmy się w sytuacji nie lepszej niż w 1939 roku" - powiedział Macierewicz.
"Dlatego współdziałanie z wojskami sojuszniczymi, ich obecność w granicach Polski pozostaną niezbędnym warunkiem naszego bezpieczeństwa dopóty, dopóki nie uda się zmodernizować armii i zwiększyć jej liczebności do zakładanych 200 tysięcy. I wówczas trzeba sobie zdawać sprawę, że mówimy jedynie o wojnie konwencjonalnej" - dodał minister.
Jak zaznaczył część wojsk rosyjskich pozostała na Białorusi (po ćwiczeniach Zapad 2017), "ale nie mamy pewności czy to kwestia przedłużenia procesu wycofywania się na wschód, czy może przygotowań do pozostania na stałe".
Na pytanie czy to oznacza, że czeka nas inwazja odpowiada:
"Chodzi o demonstrację siły. Gdyby nie USA i NATO, Polska znalazłaby się pod niesłychaną presją, której zapewne słabszy rząd by nie wytrzymał. A tak Rosjanie mogą - co najwyżej - grozić, ale nie są w stanie nam zagrozić. Boją się reakcji naszych sojuszników".
"Niepodległa Ukraina to zmiana sytuacji geopolitycznej"
"NATO w przyśpieszonym tempie przeprowadza reformę systemu dowodzenia. Warto też pamiętać, że w kierownictwie NATO toczyła się debata, czy batalionowe grupy na flance wschodniej mają być w gotowości bojowej, czy jedynie ćwiczebnej. Przekonaliśmy sojuszników i dzisiaj pełnią one służbę w stanie gotowości do natychmiastowej obrony naszych granic - podkreślił szef Ministerstwa Obrony Narodowej.
Szef resortu obrony wskazuje także, jak istotna kwestią jest wspieranie Ukrainy.
"Niepodległa Ukraina to całkowita zmiana naszej, a także rosyjskiej sytuacji geopolitycznej. Europa i Polska nie miały takiej szansy od 1920 roku" - zauważył minister.
Jak dodał, o ile Polska jest bezpieczna, o tyle Ukraina może czuć się zagrożona rosyjskimi działaniami wojskowymi. Jednocześnie podkreślił, że imprezy sportowe nie są w stanie powstrzymać agresywnej polityki Federacji Rosyjskiej.
"Pamiętajcie, że inwazja na Gruzję miała miejsce w trakcie olimpiady w Pekinie, więc impreza sportowa tutaj niewiele zmienia. Nawet jeśli jest organizowana w Rosji" - przypomniał minister.
Szef resortu obrony narodowej był także pytany o książkę Tomasza Piątka "Macierewicz i jego tajemnice", czy nie lepiej byłoby sprostować jej ustaleń.
"Ta książka nie zawiera żadnych sensownie powiązanych faktów" - oświadczył. "Jej jasno sformułowanym przez autora celem jest atak na ministra obrony, który rozbudowuje wojsko polskie, a zwłaszcza tworzy Wojska Obrony Terytorialnej. Książka pana Piątka jest środkiem do celu, którym jest uniemożliwienie działań na rzecz bezpieczeństwa państwa" - ocenił Macierewicz.
"Mamy materiał dowodowy, który przedstawimy opinii publicznej"
"Uważam, że źle się stało, iż pan prezydent zablokował proces nominacji generalskich. Polska armia musi być rozbudowywana i potrzebuje nowych dowódców operacyjnych - mówił Antoni Macierewicz.
Szef Ministerstwa Obrony Narodowej był też pytany o raport podkomisji smoleńskiej.
"Badania podkomisji smoleńskiej są tak zaawansowane, że można powiedzieć z dużą dozą prawdopodobieństwa, iż raport, który zostanie sporządzony na wiosnę przyszłego roku wskaże przyczynę katastrofy" - podkreślił minister.
"Mamy materiał dowodowy, który przedstawimy opinii publicznej, ale oczywiście trzeba się liczyć z tym, że pozostaną pewne znaki zapytania. Chociaż odpowiedzialność polityczna nie jest trudna do ustalenia, to nie mam jasności, czy uda się wskazać wszystkich sprawców" - dodał.
Minister przyznał, że wątpliwości, jeśli chodzi i sprawę smoleńską są "uprawnione i pożądane, bo pozwalają nam uniknąć różnych zasadzek".
"Rzecz w tym, żeby formułując te wątpliwości nie ułatwiać tego gigantycznego ataku, którego celem jest zdeprecjonowanie samego procesu dochodzenia do prawdy" - zaznaczył.
"Donald Tusk oddał to śledztwo Rosjanom ze względów politycznych. Po prostu tak sobie wyobraża stosunki polsko-rosyjskie. Podobnie czyni to część polityków lewicy i tak zwanych liberałów. Otóż takie stanowisko uwłacza nam jako narodowi i sprowadza nas do pozycji rosyjskiej kolonii. Nigdy nie będzie na to naszej zgody" - zapowiedział minister.
"Tworzycie państwo fikcyjne pole konfliktu"
Odnosząc się do informacji o eksplozji, podkreślił, że zamyka ona pewien łańcuch dowodowy.
"Przez lata podkreślano, że wybuch powinien znaleźć jakieś odzwierciedlenie w rejestratorach. Ci, którzy tak mówili niewiele wiedzieli o wyposażeniu TU-154 i mieli na myśli rejestratory dźwięku. Tymczasem dźwięk nie jest jedynym rejestratorem eksplozji. Skrzynki parametrów lotu odnotowują na przykład temperaturę na zewnątrz samolotu" - zauważył.
"I właśnie ten czujnik wskazał gwałtowny skok temperatury sekundę przed serią awarii, które niszczyły samolot jeszcze w powietrzu. Obecnie eksperci badają, czy jakieś inne, niż wybuch czynniki mogły wygenerować wskazujące na eksplozję zachowanie rejestratora. Myślę, że prawdę poznamy do końca roku. Ale jeśli to będzie jednak styczeń, to proszę nie czynić z tego zarzutu" - dodał.
Macierewicz był też pytany o aneks do raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, którego nie chce ujawnić prezydent.
"Żyjemy podobno w państwie prawa. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego nie pozwala w całości publikować aneksu. Media natomiast koncentrują uwagę społeczeństwa na komentarzach polityków, abstrahując od rzeczywistości prawnej. Tworzycie państwo fikcyjne pole konfliktu" - zaznaczył.
"Jest tu za to inny problem - prezydent Andrzej Duda powinien przekazać ten aneks jako materiał dowodowy do szefa Służb Kontrwywiadu. Trudno zrozumieć dlaczego pan prezydent utrudnia działania służbom. Istotą problemu jest więc nie brak publikacji, ale to, że aneks znajduje się nie tam gdzie być powinien" - powiedział Macierewicz.
"Prezydent nie ma całości informacji ze strony MON"
Kwestię wręczenia nominacji generalskich 11 listopada skomentował również szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch w poniedziałkowym wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".
"Na dziś nie zostały wypracowane rozwiązania systemowe i rozstrzygnięte kwestie kadrowe. Zwierzchnik sił zbrojnych nie ma całości informacji, które chciał otrzymać ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej. Nominacje były wręczane także w Dniu Podchorążych czy Żołnierzy Wyklętych. Ważniejsze od przywiązywania się do dat są racjonalnie wypracowane decyzje" - powiedział.
Na pytanie, o jakie informacje prezydent Andrzej Duda zwracał się do szefa resortu obrony narodowej, Soloch odpowiedział, że były to informacje, które dotyczą "między innymi tych kilkunastu wniosków awansowych dla oficerów".
"Prezydent powinien dysponować pełniejszą wiedzą"
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego zaznaczył, że "wniosek awansowy zawiera bardzo ograniczone informacje".
"To naturalne, że prezydent podejmując tak ważne decyzje, powinien dysponować pełniejszą wiedzą na temat oficerów. Chcemy też uniknąć sytuacji, jakie ostatnio miały miejsce w mediach, gdzie żołnierzom wyciągano epizody z przeszłości. Rozmawiamy również o rozwiązaniach organizacyjnych, jak reforma systemu kierowania i dowodzenia. W tym kontekście uważamy, że skoro razem z Ministerstwem Obrony Narodowej zgadzamy się co do przyszłego roli szefa Sztabu Generalnego w systemie dowodzenia, to nie ma przeszkód, by już dziś podjąć potrzebne decyzje także i wobec jego osoby" - mówił.
Na uwagę dziennikarza, że w nominacjach przesłanych z resortu nie było czwartej gwiazdki dla szefa sztabu generała Leszka Surawskiego, Soloch odparł, że nie chciałby tego komentować.
"Na polecenie prezydenta, przedstawiliśmy Ministerstwu Obrony Narodowej swoje sugestie. Do dziś nie dostaliśmy odpowiedzi. Ale zaznaczę, że najbardziej racjonalne są nominacje, które wynikają z logiki organizacyjnej sił zbrojnych, na przykład awans dla generała Sławomira Wojciechowskiego, który został wyznaczony na funkcję dowódcy operacyjnego, a wkrótce dostał kolejną gwiazdkę" - powiedział szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
"Prezydent nie blokuje nominacji generalskich"
Do wypowiedzi Macierewicza w wywiadzie dla "Do Rzeczy" odniósł się również rzecznik prezydenta, Krzysztof Łapiński w radiu TOK FM.
Zdaniem Łapińskiego, prezydent nie blokuje nominacji generalskich. Dodał jednocześnie, że Andrzej Duda nie podjął jeszcze decyzji, kiedy i jakie nominacje będą wręczone. Tłumaczył, że 11 listopada nie jest jedyną datą, kiedy można dokonywać nominacji.
Łapiński przywołał też słowa szefa Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Pawła Solocha, który - według niego - mówił, że "najpierw potrzebne jest zakończenie prac nad wdrożeniem nowego systemu kierowania i dowodzenia armią, najpierw zmiany strukturalne, a później zmiany personalne".
Rzecznik prezydenta ocenił, że pomiędzy Biurem Bezpieczeństwa Narodowego a Ministerstwem Obrony Narodowej w większości spraw jest pełne porozumienie, natomiast - jak przyznał - rozbieżności dotyczą "pewnych struktur w systemie dowodzenia armią".
"Nie wiem, dlaczego temat z aneksem występuje nagle"
Pytany, czy Andrzej Duda domaga się dymisji Antoniego Macierewicza, Łapiński stwierdził, że nie wie nic na ten temat.
Prezydencki rzecznik pytany był także o aneks do raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Powiedział, że aneks ten znajduje się w Kancelarii Prezydenta.
- Nie wiem, dlaczego temat z aneksem występuje nagle, dzisiaj, po dwóch latach prezydentury Andrzeja Dudy - oświadczył. - Nie wiem, dlaczego o ten aneks nie poproszono wcześniej - dodał.
Poinformował również, że na dziś nie ma decyzji o przekazaniu aneksu Służbom Kontrwywiadu.
Między Biurem Bezpieczeństwa Narodowego a Ministerstwem Obrony Narodowej są różnice poglądów w sprawie przyszłego systemu kierowania i dowodzenia wojskiem. Dotyczą one między innymi prerogatyw prezydenta i samych struktur. Chodzi o przywrócenie odrębnych dowództw rodzajów sił zbrojnych. Zarówno ośrodek prezydencki jak i resort obrony uważają, że należy zmienić dotychczasowy, obowiązujący od 2014 roku system, który wprowadził dwa główne dowództwa a Sztab Generalny uczynił głównym ośrodkiem planowania, nie dowodzenia.
Koncepcja Ministerstwa Obrony Narodowej nie przewiduje jednak postulowanego przez BBN połączonego dowództwa, mającego koordynować współdziałanie sił lądowych, powietrznych, morskich i specjalnych oraz obrony terytorialnej. Resort obrony proponuje zarazem powołanie Inspektoratu Szkolenia i Dowodzenia, którego szef byłby mianowany przez ministra obrony, podczas gdy dowódców RSZ mianowałby prezydent.
Autor: jz/sk / Źródło: PAP, Do Rzeczy