Czy DJ Moskito rzeczywiście na amerykańskim serwerze we wtorek wieczorem zamieścił rozwiązania środowych testów gimnazjalnych? A może chodziło tylko o wywołanie zamieszania i napędzenie ruchu w sieci, na czym niektórzy mogli zarobić spore pieniądze...
Powód całego zamieszania to plik o nazwie "testy gimnazjalne by DJ Mosquito.txt", który znalazł się stronie SpeedyShare. Po kliknięciu w link w oknie wyszukiwarki w środę otwierał się plik tekstowy zawierający 29 pytań i pobieżne, skrótowe odpowiedzi. Plik pojawił się na serwerze we wtorek około 21, na 12 godzin przed rozpoczęciem egzaminu, został usunięty z serwera 24 godziny później, w środę wieczorem. Do tego czasu został ściągnięty ponad 3 500 razy.
- Możemy potwierdzić, że licznik użytkowników i zegar, który odlicza czas od umieszczenia pliku na naszym serwerze działają prawidłowo - powiedział tvn24.pl pracownik serwisu speedyshare.com.
Dotrzeć było łatwo
Otwarcie pliku nie wymagało jakiegokolwiek hasła dostępu, czy logowania i nie stanowiło dla przeciętnego internauty żadnego wyzwania. Nam cała operacja zajęła mniej niż minutę. - Dotarcie do osoby, która umieściła w internecie feralny plik powinno być stosunkowo łatwe. Na podstawie analizy adresu IP wiadomo, że ta osoba mieszka w Polsce, najprawdopodobniej w Warszawie i korzysta ze stałego łącza TP SA - mówi Maciej Kołodziej, specjalista ds Bezpieczeństwa Informacji. Policja jest w stanie szybko zlokalizować taką osobę.
Co? Kiedy? Jak?
By wyjaśnić, czy rzeczywiście mieliśmy do czynienia z przeciekiem, policja w trakcie śledztwa będzie musiała odpowiedzieć na kilka pytań.
Po pierwsze należy ustalić, co tak naprawdę znalazło się na serwerze we wtorek wieczorem?
Część specjalistów twierdzi, że mógł to być program komputerowy, który przekierowywał internautę do innej strony internetowej, na której później mógł się pojawić plik z wynikami testu. Na to pytanie może zapewne odpowiedzieć właściciel serwisu. Jak zapewnia w opisie strony, "wszystkie informacje dotyczące osoby, która umieszcza pliki na serwerze są gromadzone po to, by chronić serwis SpeedyShare."
Kiedy zaczęło się wielkie klikanie?
Nie da się jednoznacznie określić, kiedy 3500 osób kliknęło w link z rozwiązaniami testu. Link do pliku znalazł się na około 50 forach internetowych, jednak nie udało nam się znaleźć wpisu, który zostałby zamieszczony wcześniej niż o 12.14 w środę, czyli ponad trzy godziny po rozpoczęciu testu i 14 minut po jego definitywnym zakończeniu.
Antydatowany dokument?
Kolejny trop w sprawie przecieku wiedzie na stronę vicia.pl. Strona została założona miesiąc temu, a serwery, na których się znajduje - zdaniem specjalistów - należą do SGH w Warszawie. Na stronie znajduje się instrukcja, gwarantująca rzekomo poznanie zestawu pytań na dzisiejszym teście matematyczno-przyrodniczym. Strona prowadzi rodzaj loterii - co 30 użytkownik uzyska prawidłowe odpowiedzi. "Zasady na dziś: przypuszczalne przecieki są pokazywane co 30 odsłon strony (nie 50 !!!). Jedna odsłona to jedno IP!!! (...)" - napisano na stronie.
Na niej znajdziemy też link do pliku pdf zawierającego kompletny test humanistyczny, dokładnie taki, jaki pisali w środę gimnazjaliści. - Informacje zapisane w tym pliku wskazują, że został utworzony 18 lutego. - mówi Maciej Kołodziej, specjalista ds. Bezpieczeństwa informacji. - Jednak bardziej zaawansowani użytkownicy są w stanie tworzyć dokumenty z datą wsteczną.
Wszystkim chętnym na poznanie pytań, które padną na czwartkowym teście przyrodniczym autorzy strony oferują nocną promocję "Każdy kto dokładnie o następujących godzinach wejdzie na stronę dostanie odpowiedzi od razu: 23:59:59 , 03:00:30 , 05:00:50 oraz 08:08:08"
Komu zamieszanie może być na rękę
Na zamieszaniu wokół przecieku tracą (przynajmniej nerwy) zdezorientowani gimnazjaliści, CKE i Ministerstwo Edukacji Narodowej. Zyskują na pewno internetowi oszuści. W sieci pojawiło kilkanaście plików o nazwach sugerujących, że zawierają odpowiedzi na pytania z czwartkowego testu. Wiele z nich zawierało wirusy. Znaleźli się też internauci, którzy żerując na ciekawości gimnazjalistów starali się promować swoje strony internetowe, pisząc na forach internetowych, że właśnie tam znajdują się upragnione odpowiedzi na pytania testowe.
Serwis SpeedyShare zyskał kilkuset nowych, płatnych użytkowników.
O ile rzekome rozwiązania testu humanistycznego można było zobaczyć za darmo, to by ściągnąć z sieci plik, który ma być kolejnym testem, trzeba kupić miesięczny abonament za 6 dolarów. Jeżeli internauta nie poprosi firmy o jego przerwanie, z jego konta co miesiąc wyparuje kolejne 6 dolarów.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24