- Nie oczekujemy sytuacji zarządzania strachem grupą dzieci, po to, żeby nauczyciele miał pełną swobodę przez 45 minut - powiedziała we "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24 minister edukacji narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska, komentując informacje o kontrowersyjnym regulaminie, który pojawił się przed drzwiami do sal lekcyjnych w jednej z podstawówek w Legnicy.
We wtorek opisaliśmy zasady obowiązujące w szkole podstawowej nr 2 w Legnicy, które części rodziców przypominają musztrę. W tym samym dniu zareagowało dolnośląskie kuratorium i zarządziło kontrolę. Dyrektor placówki przekonywał, że metody te dobrze służą dzieciom i pomagają nauczycielom radzić sobie z trudną młodzieżą
- Ja mogę się domagać różnych rzeczy, natomiast ja jako minister nie mam żadnej władzy, żeby podjąć osobiście decyzję, żeby wyrzucić jakiegoś dyrektora ze szkoły - powiedziała Kluzik-Rostkowska.
Dodała, że "narzędzia do tego, żeby ktoś taki przestał być dyrektorem, ma samorząd". - Biorąc pod uwagę tę sytuację, wolałabym mieć tych narzędzi więcej, ale biorąc pod uwagę, że mamy 39 tysięcy szkół, to w zasadzie jest dobre, że po drodze jest więcej tych instytucji - zaznaczyła.
Podkreśliła, że "żeby udowodnić komuś, że wiedział, ale jednak nie zadziałał, potrzeba czasu". - Dobrze się stało, że nauczycielka, która uprawiała ten proceder, została wystawiona poza szkołę - stwierdziła.
"Kartę Nauczyciela trzeba wyrzucić do kosza"
Oceniła, że problemem jest jednak Karta Nauczyciela, która chroni takich pracowników. - W komisji dyscyplinarnej siedzą sami nauczyciele. Po drugie, zwykle obwiniony nauczyciel przychodzi z adwokatem, więc absolutnie jest nierówna sytuacja, żeby to zmienić trzeba zmienić Kartę Nauczyciela. Nie mam żadnych wątpliwości - Kartę Nauczyciela trzeba wyrzucić do kosza - zaznaczyła.
Szefowa MEN powiedziała, że "poprosiła kuratorów, żeby przekazali jej do końca dnia, ile niepokojących sytuacji w szkołach było od początku roku". - W Polsce mamy ponad 600 tysięcy nauczycieli. Wśród nich mamy nauczycieli świetnych, całą grupę nauczycieli poprawnych, którym nie przyjdzie do głowy, żeby zaklejać dzieciom usta taśmą i jest jakiś margines - chcę wiedzieć, jaki - podkreśliła.
"Nie jestem pewna, czy w MON są aż takie zasady"
Zauważyła, że kłopot w podstawówce w Legnicy dodatkowo polega na tym, że obowiązujący tam regulamin został stworzony m.in. przez szkolnego psychologa. - Nie jestem pewna, czy w MON są aż takie zasady. Tutaj przekroczono granicę zdrowego rozsądku, wyznaczając te granice. Proszę sobie wyobrazić, co jest dalej - jak się prowadzi lekcję z taką grupą. Pewnie łatwo, bo dzieci siedzą bez ruchu przez 45 minut. Taki pruski dryl, tylko nie tego oczekujemy od szkoły XXI wieku - oceniła.
Pod koniec rozmowy szefowa resortu edukacji przypomniała także dyrektorom, że szkoła ma obowiązek zająć się uczniami podczas zbliżającej się wiosennej przerwy świątecznej - tak, jak miało to miejsce w trakcie przerwy przed Bożym Narodzeniem.
Autor: eos/ja / Źródło: tvn24