Ze wszystkich sił wspieramy osoby, które się organizują, część rzeczywiście działa w Ogólnopolskim Strajku Kobiet, ale część to są zupełnie spontaniczne, oddolne inicjatywy - mówiła w "Faktach po Faktach" Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, odnosząc się do organizacji protestów po decyzji Trybunału Konstytucyjnego pod kierownictwem Julii Przyłębskiej. - Nie ma prawnej drogi, żeby ten wyrok zmienić - ocenił publicysta Tomasz Terlikowski, drugi gość programu.
Poniedziałek to czwarty już dzień ogólnopolskich protestów przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego pod kierownictwem Julii Przyłębskiej, który uznał za niezgodne z konstytucją prawo do aborcji z powodu ciężkich i nieodwracalnych wad płodu.
"Będą protestować, spacerować, w sposób rozproszony"
Nastroje społeczne po czwartkowych orzeczeniu Trybunału komentowała w poniedziałkowych "Faktach po Faktach" w TVN24 Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Mówiła o tym, jak wygląda organizacja protestów pod patronatem jej inicjatywy.
- Ze wszystkich sił wspieramy osoby, które się organizują, część rzeczywiście działa w Ogólnopolskim Strajku Kobiet, ale część to są zupełnie spontaniczne, oddolne inicjatywy - mówiła Lempart.
Jak zapowiedziała, we wtorek w dalszym ciągu w wielu miastach i miasteczkach w całej Polsce będą organizowane przemarsze. - Jutro ludzie dalej będą protestować, spacerować, w sposób rozproszony. Odchodzimy od obowiązku zgłaszania zgromadzeń. Z tego, co wiem, nikt już nie próbuje zgłaszać manifestacji, one się odbywają spontanicznie - wskazywała.
Dodała, że na środę zaplanowany jest ogólnopolski strajk, a wiele kobiet w tym dniu nie będzie pracować.
"Nie chodzi już tylko o aborcję, chodzi o wolność, której aborcja stała się symbolem"
Jak mówiła dalej Lempart, "protesty mają dać to, żeby PiS przyznał, że oświadczenia pani Przyłębskiej nie są w żaden sposób źródłem prawa, żeby Trybunał Konstytucyjny był z powrotem prawdziwy - i nie interesuje mnie, jak to zrobią, żeby Sąd Najwyższy działał, jak należy, żeby żaden pisowski przebieraniec nie bawił się uchylanie immunitetów sędziom".
- Bo uchylać to oni sobie mogą co najwyżej okna - dodała.
Powiedziała, że "nie chodzi już tylko o aborcję, chodzi o wolność, której aborcja stała się symbolem".
"To jest bunt wiernych"
Przedstawicielka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet mówiła też, że nie rozumie zdziwienia "panów z episkopatu" po tym, jak w niedzielę protestujący w różnych miejscach Polski gromadzili się pod kościołami. Na fasadach świątyń w Warszawie pojawiły się między innymi takie hasła, jak "Piekło kobiet", "Moje ciało ≠ twoja religia", "Aborcja bez granic".
- Panowie zrobili bardzo złą rzecz, (...) urządzili sobie w niedzielę celebrację ze zwycięstwa nad kobietami - komentowała Marta Lempart. Jak stwierdziła, skoro większość Polaków deklaruje się jako katolicy, to działania pod kościołami to "jest bunt wiernych".
"Nie ma prawnej drogi, żeby ten wyrok zmienić"
Publicysta Tomasz Terlikowski, który był drugim gościem programu, odniósł się do słów Marty Lempart pod adresem episkopatu, mówiąc, że "to nie biskupi podjęli decyzję". - Pani Marta Lempart ma pretensję, że nauczanie Kościoła jest takie, a nie inne. Ale ofiarami tej akcji nie są biskupi. Ofiarami tej akcji są starsze panie, które nie mogły wczoraj uczestniczyć we mszy świętej w katedrze w Poznaniu, ofiarą jest moja przyjaciółka, którą pobito, kiedy próbowała przekonać pewną panią, żeby ta opuściła kościół, żeby nie przeszkadzała w różańcu świętym, ofiarami są ci ludzie, którzy nie mogą się normalnie pomodlić - wskazywał.
- Pani Marcie może się nie podobać nauczanie Kościoła, ale naprawdę istnieją kulturalne sposoby, żeby o tym powiedzieć - zwracał uwagę publicysta.
Odnosząc się do samej decyzji Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską, stwierdził, że "nie ma prawnej drogi, żeby ten wyrok zmienić".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24