Jako matka dwóch córek bardzo bym chciała, żeby one nigdy nie stanęły przed takim wyborem. Również nie chciałabym, żeby kobiety były zmuszane do rodzenia dzieci z wadami letalnymi - powiedziała w "Faktach po Faktach" Jagna Marczułajtis-Walczak z PO, która sama jest mamą niepełnosprawnego syna, o którego chorobie dowiedziała się już po porodzie. Zapewniła, że "od początku chciała urodzić dziecko i nie myślała o tym, żeby dokonać terminacji ciąży". - Natomiast ważne jest to, że od początku do końca ciąży miałam wybór - podkreśliła.
22 października Trybunał Konstytucyjny uznał, że niezgodne z konstytucją jest prawo do aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu. Od tego dnia codziennie trwają protesty związane z orzeczeniem.
"Przedstawiono mi wybór. Dzisiaj tego wyboru Polki już nie będą miały"
Do tej sytuacji odniosła się w "Faktach po Faktach" posłanka PO Jagna Marczułajtis-Walczak. Była snowboardzistka jest mamą trójki dzieci. Jedno z nich ma nieuleczalną wadę rozwojową mózgu. Obecna parlamentarzystka dowiedziała się o chorobie syna już po porodzie.
Relacjonując przebieg ciąży, mówiła, że była "uświadomiona przez lekarzy" o możliwości dokonania aborcji, "jeżeli faktycznie badania prenatalne potwierdzą jakąkolwiek wadę genetyczną". Przyznała, że badania prenatalne wykazywały możliwość wystąpienia wady serca, co jednak się nie potwierdziło.
- Przedstawiono mi wybór. Dzisiaj tego wyboru Polki już nie będą miały - powiedziała.
Marczułajtis-Walczak zapewniła, że "od początku chciała urodzić dziecko i nie myślała o tym, żeby dokonać terminacji ciąży". - Natomiast ważne jest to, że od początku do końca ciąży miałam wybór i byłam świadoma tego, że przede mną stoi trudne wyzwanie, że być może czeka mnie urodzenie dziecka, które nie będzie do końca zdrowe - dodała posłanka.
"Nikt z polityków nie ma prawa decydować o tym, czy one mają to dziecko urodzić"
- Jako matka przede wszystkim dwóch córek bardzo bym chciała, żeby one nigdy nie stanęły przed takim wyborem. Również nie chciałabym, żeby kobiety były zmuszane do rodzenia dzieci z wadami letalnymi - kontynuowała. Zaznaczyła, że rozwijająca się medycyna powinna pomagać "podejmować tak trudne decyzje".
- Nie wiem, jak czują się takie matki, które noszą w sobie bardzo ciężko uszkodzone dzieciątko i nie chciałabym być w ich skórze, ale na pewno nikt z polityków nie ma prawa decydować o tym, czy one mają to dziecko urodzić - oceniła była snowboardzistka.
"Kiedyś zaprosiłam Jarosława Kaczyńskiego do siebie do domu"
Posłanka PO komentowała także wtorkowe nagranie z oświadczeniem prezesa PiS i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Mówił w nim o orzeczeniu Trybunału Julii Przyłębskiej i fali protestów z nim związanych. - Wzywam wszystkich członków Prawa i Sprawiedliwości i wszystkich, którzy nas wspierają do tego, by wzięli udział w obronie Kościoła - powiedział Kaczyński. Dodał, że wyrok Trybunału Przyłębskiej w sprawie aborcji "jest całkowicie zgodny z konstytucją". - Co więcej, w świetle konstytucji innego wyroku w tej sprawie być nie mogło - ocenił. Kaczyński mówił także, że "panuje pandemia koronawirusa, demonstracje będą kosztowały życie wielu osób".
- W przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego ja wczoraj zobaczyłam przestraszonego, upudrowanego człowieka, który tak naprawdę tak wystraszył się tego, co zrobił, tak wystraszył się tych strajków na ulicach i konsekwencji, które mogą być związane z wyjściem ludzi na ulice i konsekwencji, jakie rodzi za sobą ten wyrok Trybunału, że on tak naprawdę jedyne, co umie, to odpowiedzieć agresją na to, co się stało - oceniła Marczułajtis-Walczak.
Przypomniała, że "kiedyś zaprosiła Jarosława Kaczyńskiego do siebie do domu". - Żeby przyjechał, zobaczył, jak wygląda życie z niepełnosprawnym dzieckiem, jak wygląda doba. Żeby przespał się w naszym mieszkaniu i zobaczył, jak wyglądają nieprzespane noce, jak wyglądają poranki, karmienie dziecka z niepełnosprawnością, jak wygląda atak padaczki takiego dziecka i bezradność rodzica w tej sytuacji - podkreśliła.
- Chciałabym, żeby on - który nie ma rodziny, nie ma żony, nie ma dzieci, ma tylko kota - nie dysponował naszymi dziećmi, naszymi sumieniami i żeby nie dyrygował tym, jak Polki mają rozwiązywać swoje własne problemy - mówiła parlamentarzystka. Dodała, że po urodzeniu przez kobietę dziecka z niepełnosprawnością "państwo praktycznie nie pomaga".
Marczułajtis-Walczak: prezes PiS spowodował pożar w całej Polsce
W "Faktach po Faktach" Marczułajtis-Walczak odniosła się także do innych słów prezesa PiS. - Wy w tej chwili w imię własnych interesów, małych brudnych interesów, interesów [Sławomira - przyp. red.] Nowaka, w imię tych interesów rozwalacie Polskę, narażacie na śmierć mnóstwo ludzi, jesteście przestępcami - mówił w środę w Sejmie Kaczyński. - Wy, wzywając do demonstracji, powodujecie tego rodzaju niebezpieczeństwo i odpowiecie za to - dodał. Słowa kierował, będąc zwróconym w kierunku opozycji.
- My przywykliśmy już do tego, że pan Jarosław Kaczyński nas obraża. Nazywał nas już mordami zdradzieckimi, kanaliami, oskarżał nas o zabicie swojego świętej pamięci brata Lecha Kaczyńskiego - mówiła posłanka PO. Odniosła się tym do słów obecnego wicepremiera z lipca 2017 roku. - Nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego świętej pamięci brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami - mówił wówczas w Sejmie.
- Dzisiaj oskarża nas i Polki i Polaków o to, że protestują. A tak naprawdę to on wrzucił granat do tego całego zamieszania, on spowodował pożar w całej Polsce, on spowodował, że ludzie wyszli na ulice - dodała.
Jej zdaniem ludzie "mają dość takiego traktowania przez władzę". Była sportsmenka podkreśliła, że "wspiera wszystkich protestujących" i obserwuje protesty.
- Wszyscy, mam wrażenie, zachowują dystans, są bardzo spokojni, aczkolwiek bardzo dobitnie hasłami artykułują swoje żądania czy artykułują protest wobec tego, że takim wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego prezes Kaczyński i partia PiS weszła z butami w nasze życie - mówiła. - W nasze życie Polek i Polaków, którzy często stajemy przed dramatycznymi wyborami - uściśliła. Jak wskazywała, "to są nasze wybory, to są nasze decyzje, nasze dzieci, nasze zdrowie".
- Państwo chce przejąć odpowiedzialność i dyrygować naszymi ciążami, ale później, jak rodzą się te dzieci, dzieci są chore, niepełnosprawne, to tak naprawdę rodzicu, radź sobie sam - zwróciła uwagę.
Marczułajtis-Walczak o swoich pomysłach na ustawy
Posłanka opozycji przekazała, że "pracuje na projektem ustawy, który ma zrealizować wyrok Trybunału [Konstytucyjnego - przyp. red.] K38/13, czyli ten zrównujący świadczenia rodziców, opiekunów dzieci i dorosłych niepełnosprawnych". - Mam ten projekt już przygotowany, będę przekonywać kolegów z klubu do tego, żeby jak najszybciej się tym projektem zająć - zapewniła.
- Mam również przygotowany projekt ustawy dotyczący możliwości dorabiania dla rodziców, którzy są na świadczeniu pielęgnacyjnym. Ponieważ ta kwota 1830 złotych to jest tak naprawdę kwota głodowa, to na nic nie wystarcza. Rodzice po prostu potrzebują dorobić sobie do tego - argumentowała Marczułajtis-Walczak.
Jej zdaniem "większość rodziców, jeśli mają taką możliwość, robią to na szaro". - Dlaczego nie dać im możliwości dorobienia sobie do tego świadczenia? - pytała.
Podkreśliła także, że "takie świadczenie, które wynika z ustawy 'Za życiem', które wynosi 4 tysiące [złotych - red.] jednorazowo, to powinno być minimum, które taka rodzina dostaje na dziecko niepełnosprawne co miesiąc do końca życia tego dziecka". - To by było takie absolutne minimum, które by cokolwiek gwarantowało. Takie godne życie tego dziecka z niepełnosprawnością - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24