Nie można mówić o popełnieniu przestępstwa - uznała krakowska prokuratura i odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie znieważania narodu polskiego i nawoływania do nienawiści w książce "Złote żniwa".
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, tj. znieważenia narodu polskiego oraz nawoływania do nienawiści na tle rasowym przez wydawcę i autorów książki złożyli mieszkaniec Wrocławia oraz - po wszczęciu postępowania sprawdzającego - redaktor naczelny pisma "Tylko Polska".
Zawiadomienie dotyczyło działania wydawnictwa Znak oraz autorów książki Jana Tomasza Grossa i Ireny Grudzińskiej-Gross. Jak argumentowano, dobre imię Polski jest dobrem wspólnym, które zostało poprzez wydawnictwo Znak i książki Grossa (także poprzednie) poważnie naruszone.
Prokuratura analizowała książkę "Złote żniwa" pod kątem znieważania narodu polskiego i publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych. Analiza zakończyła się konkluzją, że brak jest podstaw do powzięcia uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie
Wydawnictwo Znak jest wydawcą książki Jana Tomasza Grossa i Ireny Grudzińskiej-Gross "Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach Zagłady Żydów", która ukazała się na początku 2011 r.
Autorzy stawiają w niej tezę, że Polacy czerpali materialne zyski z Holokaustu: ukrywali Żydów za pieniądze, szantażowali denuncjacją tych, którym udało się zbiec z getta, dopuszczali się mordów na swoich żydowskich sąsiadach, przejmowali ich majątki i posady. Grossowie podkreślają, że grabież żydowskiej własności i mordowanie Żydów były ze sobą ściśle związane. Nie podają, ilu Żydów wymordowali sąsiedzi na terenie rdzennie polskim, zaznaczając, że badania wciąż trwają, ale - jak piszą - "liczbę ofiar można szacować na kilkadziesiąt tysięcy".
"Nie doszło do znieważenia"
- Prokuratura analizowała książkę "Złote żniwa" pod kątem znieważania narodu polskiego i publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych. Analiza zakończyła się konkluzją, że brak jest podstaw do powzięcia uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa - powiedziała Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Według ustaleń prokuratury, nie ma w książce fragmentów, które by mogły znieważać naród polski, czyli wszystkich obywateli. Autorzy - zdaniem śledczych - przedstawili w książce własną wizję powojennych stosunków polsko-żydowskich i ich ocenę - indywidualnie dobierając opracowane z historii fakty i przedstawiając własną ich interpretację. Określali w książce uczestników wydarzeń jako chłopi, ludność miejscowa, rabusie, oprawcy - natomiast nigdzie nie pojawia się twierdzenie o współodpowiedzialności narodu za zbrodnie popełnione na Żydach. Książka nie zawiera też słów powszechnie uznanych za obelżywe, użytych pod adresem całego narodu polskiego.
"Autor ma prawo do oceny"
Prokuratura wskazuje, że autorzy powołują się na indywidualne przypadki, relacje i źródła historyczne oraz archiwalia, ale weryfikowanie źródeł, zwłaszcza pod kątem wybiórczości ich cytowania, leży poza kompetencjami prokuratury.
Stwierdza także, że ocena zachowań Polaków i słuszności osądu autorów ma charakter ocenny i leży poza kompetencjami prokuratury. Natomiast autor opracowania literackiego ma prawo do formułowania własnych ocen i swobodnej wypowiedzi.
Wynika ono także z art. 10 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, którą Polska ratyfikowała. Według prokuratury, nie było też publicznego nawoływania do nienawiści na tle rasowym.
- Przytoczenie określonych negatywnych faktów i ich interpretacja nie może stanowić nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych. Autorzy nie użyli żadnych sformułowań, które by wskazywały na chęć wywołania uczucia nienawiści wobec Polaków jako narodu, a fakt przytaczania opisów zdarzeń wstrząsających, świadczących negatywnie o jego uczestnikach, nie sposób uznać jako wyczerpujące znamiona przestępstwa - wyjaśniła prokurator Marcinkowska.
Po wszczęciu postępowania w tej sprawie Jan Tomasz Gross powiedział, że "sądy nie są miejscem do rozstrzygania sporów historycznych".
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP