Żadna z czynności nadzoru, podejmowanych w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku, dotyczącym podrobienia podpisów na listach wyborczych Ruchu Narodowego, nie dążyła do zablokowania przeprowadzanych czynności - przekazała w poniedziałek rzeczniczka Prokuratury Krajowej prokurator Ewa Bialik.
W związku z publikacją m.in. artykułu "Czy podpisy fałszowano na większa skalę" Magazynu TVN24 rzecznik Prokuratury Krajowej Ewa Bialik poinformowała w komunikacie, że "żadna z czynności nadzoru, podejmowanych w postępowaniu prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku w sprawie podrobienia przez obecnego posła Adama Andruszkiewicza podpisów na listach wyborczych Komitetu Wyborców Ruchu Narodowego, nie dążyła do zablokowania przeprowadzanych czynności".
Prokurator Bialik podkreśliła, że "to Prokuratura Krajowa, badając akta śledztwa, które trwa od 2014 roku, stwierdziła niezasadną zwłokę w prowadzeniu postępowania i w zbieraniu dowodów".
"Prowadzący śledztwo nie przeprowadzili wielu ważnych czynności dowodowych, na które wielokrotnie wskazywali im zwierzchnicy" - zaznaczyła rzeczniczka PK.
Dodała, że mimo iż od 2016 r. prokuratorzy z Prokuratury Regionalnej w Białymstoku posiadali próbki pisma Adama Andruszkiewicza, nie podjęli żadnych czynności w celu zbadania tego pisma. Podkreśliła, że "takie badanie pomogłoby w ustaleniu, czy poseł osobiście dopuścił się fałszerstw i byłoby kluczowym dowodem w sprawie".
Rzeczniczka Prokuratury Krajowej dodała też, że prokuratorzy referenci, sprzecznie z przepisami postępowania karnego, uznawali, iż do wykonania tych czynności niezbędne było uchylenie posłowi immunitetu.
Prokurator wskazała też, że Prokuratura Krajowa poleciła przeprowadzenie czynności z udziałem posła. Dodała, iż "po dwóch miesiącach (...) Prokuratura Krajowa uzyskała informacje, że członkowie zespołu prokuratorskiego czynią dopiero przygotowania do tych czynności".
Jak dodała, "wobec prokuratorów wchodzących w skład zespołu do prowadzenia tego postępowania wszczęto czynności wyjaśniające". "Stwierdzona nieudolność, opieszałość prowadzenia śledztwa z oczywistym naruszeniem zasad koncentracji materiału dowodowego i ekonomiki procesowej była podstawą do przekazania śledztwa do innej jednostki prokuratury" - wyjaśniła prok. Bialik.
Rzeczniczka PK poinformował również, że przedmiotem postępowania nigdy nie był wątek badania list poparcia dla kandydatów Ruchu Narodowego w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 r. Przeczą temu informacje, do jakich dotarli dziennikarze "Superwizjera" TVN.
Śledczy badali też dokumentację z eurowyborów
"Superwizjer" TVN wyemitował 9 lutego reportaż dotyczący śledztwa w sprawie fałszowania przed wyborami samorządowymi w 2014 roku podpisów pod listami poparcia kandydatów Młodzieży Wszechpolskiej startujących z Komitetu Wyborczego Wyborców Ruch Narodowy. Dotyczył również roli, którą miał w tych działaniach pełnić obecny wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz. Śledztwo badające kwestię ewentualnych fałszerstw trwa już od 2014 roku.
W Magazynie TVN24 2 marca dziennikarze Superwizjera ujawnili także, że prokuratorzy z Białegostoku zdobyli dowody, iż podpisy poparcia dla Ruchu Narodowego mogły zostać sfałszowane nie tylko w wyborach samorządowych, ale też europejskich, również w 2014 r. Kiedy zaplanowali w tej sprawie przeszukanie u obecnego wiceministra cyfryzacji oraz przesłuchanie go i jego współpracowników, odebrano im śledztwo.
- Śledczy z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku w styczniu zwrócili się do delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Olsztynie o dokumenty jednego z komitetów wyborczych do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku. Takie dokumenty otrzymali - opowiadają dziennikarze Maciej Duda i Łukasz Ruciński. Dodają, że poinformował ich o tym - odpowiadając na pytania wysłane mailem - Piotr Sarnacki, dyrektor olsztyńskiej delegatury KBW.
- Dyrektor dodał, że z jego dokumentacji wynika, że prokuratura otrzymała żądane dokumenty 5 lutego – dodają dziennikarze. - To, że komitetem wyborczym, którego dokumentów żądali śledczy, jest komitet Ruchu Narodowego, potwierdziliśmy u naszych źródeł znających kulisy śledztwa - mówią.
Sprawę zbada lubelska prokuratura
Decyzją zastępcy prokuratora generalnego z 5 lutego 2019 r. sprawa fałszowania podpisów na listach Młodzieży Wszechpolskiej została przekazana z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku do prowadzenia w okręgu Prokuratury Regionalnej w Lublinie. Szef lubelskiej Prokuratury Regionalnej Jerzy Ziarkiewicz skierował ją następnie do Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Po emisji "Superwizjera" Prokuratura Krajowa poinformowała, że trwa postępowanie dyscyplinarne dotyczące zbyt opieszałego prowadzenia przez białostockich prokuratorów tego śledztwa oraz roli, jaką miałby w tej sprawie odegrać Adam Andruszkiewicz.
Andruszkiewicz: nigdy nie fałszowałem podpisów
Andruszkiewicz oświadczył, że nigdy nie fałszował ani nie kazał fałszować podpisów, zaś "rzekome oskarżanie" go przez jednego z podejrzanych jest nieprawdziwe, co udowodni przed sądem.
Autor: js/adso/kwoj / Źródło: PAP,TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN