Biegli nie stwierdzili pozostałości materiałów wybuchowych na wraku Tu-154M - przekazał podczas konferencji płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej. Wcześniej do prokuratury wpłynął nagły wniosek o wyłączenie dwóch prokuratorów z wszelkich czynności związanych z prowadzonym śledztwem smoleńskim. Nie został on przyjęty.
Prokuratura zakończyła konferencję.
Prokuratorzy chcą kończyć konferencje. Część dziennikarzy jest oburzona.
- Panie prokuratorze to nie jest fair, my czekamy trzy lata - mówi Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, prezesa Komitetu Katyńskiego, który zginął w katastrofie.
Prokuratorzy chcą kończyć konferencję. - To jest zbyt ważny temat, żeby teraz kończyć - nie zgadza się jedna z dziennikarek.
- Zbadano całość tych próbek, co nie znaczy, że biegli są gotowi do wydania opinii. Oczekuję na wydanie opinii i przebadanie próbek pobranych z ciał ekshumowanych ofiar katastrofy. Taka metodologia była ściśle uzgodniona z biegłymi. Biegli uznali, że najpierw powinno się dokonać sprawdzenia próbek pobranych z samolotu, bo ich wyniki mogły ukierunkować zakres prowadzonych badań na fragmentach ciał ofiar. Biegli będą też badać pozostałości elementów metalowych i powłokę lakieru z samolotu, którą wydobyto z brzozy badanej na początku roku - poinformował szef WPO.
- Biegli zaznaczyli, że przy poszczególnych próbkach stwierdzili obecność substancji, których obecność mogła powodować widmo czy też - mówiąc w uproszczeniu - odczyt, który spowodował, że odczyt ten był badany dogłębnie, bo odczyt ten sugerował możliwość stwierdzenia obecności materiałów wybuchowych - poinformował szef WPO.
Jak dodał, w wyniku dalszych dogłębnych badań stwierdzono difenyloaminę, paranitrodifenyloaminę, siarkę, jak też jeden z płynów hydraulicznych, który jego zdaniem najprawdopodobniej jest po prostu produktem ropopochodnym.
Zbadano 258 próbek - 124 z gleby i 134 z wraku tupolewa - poinformowała prokuratura.
NPW: nie ma wątpliwości, że próbki, które przekazano z Rosji są nienaruszone.
Szeląg dodał, że biegli stwierdzili natomiast obecność nitrogliceryny w pojemniku z nazwą jednego z leków nasercowych.
- W 14 próbkach oraz dwóch próbkach kontrolnych biegli stwierdzili obecność śladowych ilości difenyloaminy, a w czterech próbkach - paranitrodifenyloaminy - substancji nieposiadających właściwości wybuchowych. Z kolei na czterech innych próbkach biegli stwierdzili obecność siarki, także nieposiadającej takich właściwości - powiedział.
Dodał, że dwa pierwsze wymienione związki są "powszechnie używane przy produkcji niektórych tworzyw sztucznych".
- Nie wydano jeszcze decyzji o badaniu broni - przekazał Szeląg.
Istnieje możliwość, że prokuratura zakończy śledztwo przed przekazaniem wszystkich materiałów dowodowych przez Rosję. Szeląg zaznaczył jednak, że prokuratura tego obecnie nie zakłada.
- Mamy w pełni wiarygodny materiał dowodowy dotyczący lotu z polskiej skrzynki - zapewnił szef WPO.
Prokuratura: z dotychczasowych dowodów nie ma podstaw do tezy o wybuchu.
Śledczy: sprawozdanie z badań nie jest opinią o tym, czy doszło do wybuchu, czy też nie.
Szef NPW: Jeśli wszystko dobrze się ułoży, ostateczną opinię biegłych poznamy do końca roku.
Biegli nie wydali jeszcze opinii, przedstawili sprawozdanie z badań - przekazał Szeląg. I dodał: - Dzisiejsza konferencja to rzecz bezprecedensowa.
Śledczy: biegli będą badać elementy samolotu pobrane z brzozy
Attache wojskowy ambasady RP w Moskwie w czwartek odebrał od strony rosyjskiej 7 sztuk broni i amunicję polskich funkcjonariuszy BOR, którzy chronili prezydenta Lecha Kaczyńskiego w locie do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. - ujawnił Naczelny Prokurator Wojskowy. Jak podkreślił szef NPW płk Jerzy Artymiak, przekazanie odbyło się w czwartek o godz. 10.00 czasu moskiewskiego. - Attache wojskowy ambasady RP w Moskwie działając z upoważnienia prokuratury odebrał przekazane przez Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej 7 pistoletów marki Glock z amunicją, które zostały ujawnione i zabezpieczone w trakcie oględzin miejsca katastrofy samolotu Tu-154 - powiedział. Kwestia przekazania stronie polskiej broni i amunicji, w którą wyposażeni byli funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu chroniący prezydenta Lecha Kaczyńskiego stanowiła temat moskiewskich rozmów Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta z jego rosyjskim odpowiednikiem w marcu tego roku - powiedział płk Artymiak.
W Smoleńsku nie używano chromatografów - przekazała prokuratura.
Próbki trafiły do kraju w grudniu zeszłego roku, ich badanie prowadziło Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji w Warszawie. Jak poinformował płk Szeląg zbadano łącznie 258 próbek - 124 próbki gleby z miejsca katastrofy i 134 próbki z wraku.
- To co mówiliśmy od października, powtórzyło się dzisiaj - podkreślił Szeląg.
- Nawet wyświetlenie jakiegoś napisu, np. TNT, nie oznacza że wykryto trotyl - dodał szef WPO.
Przeprowadzenie badań laboratoryjnych jest tylko jednym z elementów, którzy śledczy będą brali pod uwagę w śledztwie. Inne dowody to próbki brzozy zabezpieczone w pobliżu lotniska w Smoleńsku oraz dane z sekcji zwłok ofiar - powtórzył Szeląg.
Na potrzeby zbadania próbek zakupiono specjalne urządzenie - podkreślił Szeląg.
Prokurator zaznaczył, że wyniki próbek to tylko jeden z dowodów.
- W trakcie badań nie wykryto także cząsteczek charakterystycznych dla materiałów wybuchowych - dodał Szeląg.
- Na elementach wraku samolotu nie stwierdzono materiałów wybuchowych - przekazała prokuratura.
Płk Ireneusz Szeląg rozpoczął prezentację wyników badań próbek samolotu.
NPW: do prokuratury wpłynęła opinia psychologów dotycząca załogi tupolewa.
Na miejscu katastrofy zabezpieczono siedem pistoletów należących do ochrony prezydenta - przekazał Artymiak.
Termin śledztwa został przedłużony do 10 października - przypomniał szef NPW Jerzy Artymiak. Dodał, że prokuratorzy czekają nadal na część dokumentów z Rosji.
Szef NPW podjął decyzję o niewyłączaniu prokuratorów ze śledztwa.
Konforencja rozpoczęła się.
Wniosek o wyłączenie prokuratorów złożył Stefan Hambura - berliński adwokat reprezentujący m.in. Janusza Walentynowicza - syna Anny Walentynowicz, która zginęła pod Smoleńskiem.
Nie przekazano, kto jest autorem wniosku.
Z powodu złożenia wniosku konferencja opóźni się.
Do Naczelnej Prokuratury Wojskowej wpłynął wniosek o wyłączenie szefa warszawskiej WPO - płk Ireneusza Szeląga oraz prokuratora ppłk Janusza Wójcika - z wszelkich czynności związanych z prowadzonym śledztwem smoleńskim.
Jak przekazano, aktualnie naczelny prokurator wojskowy Jerzy Artymiak wypracowuje decyzję procesową, która rozstrzygnie o uwzględnieniu bądź nie tego wniosku.
Na przełomie września i października zeszłego roku w Smoleńsku polscy śledczy i biegli zabezpieczyli do specjalistycznych badań laboratoryjnych ponad 250 różnego rodzaju próbek - wymazów, próbek gleby i wycinków materiałów z wraku. Ich badaniem zajmowało się Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji w Warszawie.
Sprawa obecności środków wybuchowych na szczątkach tupolewa stała się głośna w październiku ubiegłego roku. "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy podczas badania wraku znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny.
Prokuratura wojskowa wskazywała wtedy, że choć napis TNT wyświetlił się na detektorze używanym przez ekspertów podczas pobierania próbek z wraku, nie jest to równoznaczne ze stwierdzeniem obecności trotylu.
Autor: nsz/ ola/k / Źródło: tvn24.pl