Prokuratura potwierdziła, że opublikowane w sieci przez Zbigniewa Stonogę materiały to fotokopie dokumentów z akt śledztwa ws. afery podsłuchowej. Dostęp do nich miały strony postępowania - w sumie kilkanaście osób. W związku z wyciekiem będzie prowadzone śledztwo.
Rzeczniczka praskiej prokuratury Renata Mazur podkreśliła, że już od lutego stronom postępowania udostępniano akta śledztwa. Przypomniała też, że w marcu doszło do pierwszego wycieku akt z tego śledztwa (prokuratura w Płocku bada już tamten wyciek).
Dokumenty, które w poniedziałek upublicznił w sieci Zbigniew Stonoga, to fotokopie - jak potwierdziła Mazur - ponad 2,5 tys. stron z akt ze śledztwa w sprawie afery podsłuchowej, które prowadzi praska prokuratura.
- Postępowanie liczy ponad 20 tomów akt, z naszych informacji wynika, że upublicznione zostały materiały z 13 tomów, od pierwszego do trzynastego - powiedziała Mazur.
Wyciekiem tym ma się zająć Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Jej rzecznik prasowy Przemysław Nowak zaznaczył, że materiały z praskiej prokuratury jeszcze nie wpłynęły. Zapowiedział konferencję prasową na godz. 15.
Nie otrzymaliśmy jeszcze akt dotyczących rozpowszechniania materiałów z tzw. afery podsłuchowej. Zapraszam na briefing na godz. 15.00.
— Przemysław Nowak (@Prok_Okreg_Wawa) czerwiec 9, 2015
Za upublicznienie dokumentów ze postępowania przygotowawczego grozi do dwóch lat więzienia (art. 241 k.p.k).
Akta w rękach kilkunastu osób
Dostęp do akt w sprawie afery podsłuchowej mieli nie tylko prokuratorzy, ale także strony postępowania.
To osoby, które uzyskały status pokrzywdzonych (zostały nielegalnie podsłuchane), a także podejrzani: Marek Falenta i Krzysztof R. oraz dwóch pracowników restauracji, w których dokonano podsłuchów - Łukasz N. i Konrad L. Do tego dochodzą pełnomocnicy pokrzywdzonych i obrońcy podejrzanych.
W sumie to kilkanaście osób (ich nazwiska ma prokuratura). - Pełna lista osób zostanie przekazana prokuratorowi prowadzącemu śledztwo w sprawie ujawnienia materiałów - powiedziała Mazur.
Wszystkie osoby, które uzyskały dostęp do akt sprawy, mogły sporządzić ich fotokopie. Większość z nich, jak poinformowała Mazur, właśnie o to wnioskowała.
Rzeczniczka dodała, że materiały były udostępniane do wyłącznej informacji stron, które zostały pouczone o odpowiedzialności karnej za upublicznienie akt.
- Strona postępowania na pewnym etapie ma pełne uprawnienia do wglądu w akta sprawy i te uprawnienia ma prawo realizować. Co więcej, za trzy tygodnie wejdą w życie nowe przepisy zmieniające kodeks postępowania karnego, które te uprawnienia rozszerzają - powiedziała Mazur.
- W związku z czym prokurator nie ma żadnych możliwości, aby bezkrytycznie i bez końca ograniczać dostęp (do akt - red.) stronom postępowania - dodała.
Prokuratura Generalna napisała na Twitterze, że "udostępnienie akt sprawy nie oznacza, że można je upublicznić".
Udostępnienie akt sprawy lub kopii dokumentów podejrzanym i pokrzywdzonym nie oznacza jednak, że możne je upublicznić 4/4
— PROKURATURA (@PG_GOV_PL) czerwiec 8, 2015
Prokuratorskie zarzuty
W tzw. aferze podsłuchowej praska prokuratura okręgowa prowadzi śledztwo dotyczące podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch stołecznych restauracjach w sumie kilkudziesięciu osób, w tym polityków i biznesmenów.
Zarzuty współudziału w nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom przedstawiono dwóm biznesmenom: Markowi Falencie i Krzysztofowi R. oraz dwóm pracownikom restauracji, w których dokonano podsłuchów - Łukaszowi N. i Konradowi L.
Prokurator generalny Andrzej Seremet będzie gościem "Kropki nad i" o godz. 20 w TVN24
Autor: MAC/tr/ ola / Źródło: tvn24.pl