- Jeśli PO będzie składała projekt dotyczący in vitro, będzie to na pewno jeden projekt klubu Platformy - oświadczył premier Donald Tusk. Jak ocenił, dzisiaj kluczową sprawą jest pytanie o finansowanie tej procedury.
- Spór ideologiczny o ilość zamrożonych zarodków mniej mnie jakoś ekscytuje, powiem szczerze, nie przywiązywałbym do niego aż tak kluczowej wagi - powiedział Tusk na piątkowej konferencji prasowej. Jak dodał nie sądzi, "aby to stało się osią konfrontacji wewnątrz Platformy".
Jeśli PO będzie składała projekt dotyczący in vitro, będzie to na pewno jeden projekt klubu Platformy Donald Tusk
In vitro dzieli PO
Projekt ustawy o in vitro przygotowała posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska; zakłada on utworzenie rejestru dawców komórek rozrodczych i zarodków, zakazuje macierzyństwa surogacyjnego. Projekt dopuszcza mrożenie zarodków jako metody ich przechowywania; zakazuje natomiast handlu komórkami rozrodczymi lub zarodkami.
Politycy PO są jednak podzieleni w kwestii in vitro. W połowie kwietnia minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zapowiedział, że jeśli do Sejmu trafi projekt Kidawy-Błońskiej, to złożony zostanie także drugi projekt - jego autorstwa. W poprzedniej kadencji Sejmu Gowin zgłosił projekt, według którego in vitro byłoby dostępne tylko dla małżeństw. Projekt nie przewidywał też mrożenia zarodków.
- Mam równy dystans do obu projektów, ponieważ rozumiem argumenty i jednej, i drugiej strony. Tak naprawdę dzisiaj kluczową sprawą jest pytanie o finansowanie tej procedury - powiedział Tusk.
Jak mówił, w tej chwili. gdy "jest tak wielka konkurencja na różne procedury lecznicze, gdzie coraz więcej leków i procedur wchodzi na rynek, ludzie (...) domagają się, by każdy z tych leków - często one ratują życie - był dostępny". Tusk ocenił, że "ostatnie zamieszanie z lekami onkologicznymi wyraźnie pokazuje, jak wielkie tu jest ciśnienie". Za główny problem uznał zatem to, na ile stać nas na to, aby w pełni finansować także in vitro.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24