Premier Mateusz Morawiecki oraz minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk zapowiedzieli w środę program budowy hal sportowych. Jak podkreślił szef rządu, "to będzie program, z którym ruszamy już teraz". - W ciągu dwóch najbliższych lat powstanie tysiąc takich obiektów kosztem dwóch miliardów złotych - powiedział minister sportu. To nie pierwszy raz, kiedy rządzący zapowiadali budowę tego typu obiektów sportowych.
Premier Mateusz Morawiecki wraz z ministrem sportu i turystyki Kamilem Bortniczukiem podczas konferencji prasowej w Raszynie (woj. mazowieckie) zapowiedzieli rozpoczęcie "wielkiego programu budowy hal łukowych".
- To hale, które będą postawione w gminach miejsko-wiejskich, w gminach wiejskich, tam zwłaszcza, gdzie nie ma dziś jeszcze porządnej hali sportowej z prawdziwego zdarzenia - powiedział szef rządu. Dodał, że "to wielka szansa dla bardzo wielu młodych ludzi, tych którzy chcą zadbać o swoje zdrowie, dbają o swoje wychowanie fizyczne, ale też wszystkich tych, których my rodzice chcemy wyciągnąć sprzed telewizorów, sprzed komputerów, mediów społecznościowych do życia realnego i sportowego".
Jak wskazał Morawiecki, "wiemy doskonale, co się działo w pandemii COVID-19 przez te dwa strasznie ciężkie lata". - Ilu młodych ludzi utknęło przed telewizorami, przed komputerami. Te hale sportowe będą te dzieciaki i młodzież wyciągać do zdrowszego życia - podkreślił.
- W ciągu najbliższych paru lat chcemy, aby tych hal powstało co najmniej tysiąc. Żeby była hala wzorcowa (...). To będą hale do gry w koszykówkę, siatkówkę, piłkę nożną, ale także tenisa, po prostu hale wielofunkcyjne - zapowiedział Morawiecki.
Jak poinformował premier, "to będzie program, z którym ruszamy już teraz". - Już w tym roku wybudujemy co najmniej kilkadziesiąt takich hal, a w przyszłym roku nasz plan to wybudowanie 500 hal, w kolejnym roku, kolejne 500 - zapewnił.
- W małych miejscowościach są wspaniałe sportowe talenty. Musimy je wydobyć. To jest nasze zadanie - podkreślił Morawiecki.
Bortniczuk: nawet w małych miejscowościach będzie można rozwijać swoje sportowe pasje
Szef resortu sportu przyznał, że bardzo wiele młodych talentów pochodzi z małych miejscowości. - To spowoduje, że nawet w małych miejscowościach będzie można rozwijać swoje sportowe pasje. Wówczas będzie można zadbać o to, aby talent na miarę Igi Świątek, Roberta Lewandowskiego, Kuby Błaszczykowskiego nie został w Polsce zmarnowany - podkreślił Bortniczuk.
Minister zapowiedział, że lepsza i większa baza sportowa ułatwi powszechne testowanie uczniów polskich szkół, od największych miast do najmniejszych miejscowości. Wszyscy nauczyciel wuefu będą zobligowani do tego, aby przeprowadzić zbiór testów badających podstawowe parametry zdolności fizycznej polskiej młodzieży.
- Te dane będą wprowadzane do systemu i odpowiednio zabezpieczone. Będą mogły z nich korzystać związki i kluby sportowe. Po uzyskaniu zgody rodziców będzie można zaprosić dziecko do trenowania dyscypliny, w której przejawia zdolności - dodał.
Bortniczuk przypomniał, że co roku podległy mu resort wydaje około pół miliarda złotych na programy upowszechniające aktywność sportową. - Przywróciliśmy SKS-y do szkół, co w połączeniu z rozwojem infrastruktury będzie skokową wartością, szczególnie na terenach wiejskich. Powinno to przełożyć się na większe zainteresowanie sportem przez polską młodzież - stwierdził.
To nie pierwsze obietnice budowy hal
Środowa zapowiedź nowego programu to nie pierwszy raz, kiedy ten temat pojawia się w ustach rządzących. Już 12 stycznia tego roku mówił o tym w Sejmie premier, kiedy bronił Bortniczuka podczas debaty nad wotum nieufności wobec niego.
Szef rządu przekonywał wówczas, że Bortniczuk jest "bardzo dobrym ministrem". - Sztandarowy projekt, z którego będziecie nas rozliczać, już być może za półtora, za dwa lata, to wielofunkcyjne hale sportowe. Tysiąc takich hal w ciągu najbliższych pięciu, siedmiu lat chcemy pod kierunkiem pana ministra Bortniczuka postawić w gminach, w małych miastach, małych miejscowościach - oznajmił Morawiecki. Wskazywał, że to właśnie minister sportu i turystyki przedstawił mu ten projektu.
Do budowy hal nawiązał także prezes PiS Jarosław Kaczyński 8 czerwca tego roku na spotkaniu z mieszkańcami Sochaczewa w sali Hotelu Chopin. Współprowadził je wiceminister aktywów państwowych Maciej Małecki z PiS, związany z Sochaczewem.
- Chciałbym prosi o wyrozumiałość tych, którzy jeszcze licznie przyszli na to spotkanie, ale ze względów bezpieczeństwa już nie mogliśmy, nie mieliśmy zgody na wpuszczeni jeszcze większej liczby do tej sali - mówił ze sceny po przemówieniu Kaczyńskiego i serii pytań do prezesa. Jak wyjaśniał, "nie wszyscy mogli się zmieścić". - Staraliśmy się wybrać największą salę w Sochaczewie, natomiast myślę, że nie ma takiej sali w Sochaczewie, która pomieściłaby wszystkich chętnych na spotkanie z panem premierem - dodał.
Na jego słowa zareagował Kaczyński. - Z tego, co pan poseł tutaj powiedział, to wynika jedno: w kolejnym pakiecie hala. Bo ja jeżdżę po Polsce i w dużo mniejszych miejscach są hale. Musi być hala - powiedział.
CZYTAJ TAKŻE: "Jarosław! Jarosław! Jarosław!". Test okrzyków przed wystąpieniem prezesa PiS w Sochaczewie >>>
Źródło: PAP, TVN24