Generał David Petraeus - najważniejszy żołnierz Ameryki - dostał od polskiego prezydenta Krzyż Komandorski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Kim jest człowiek, o którym mówi się "profesor wojny"? Według niektórych, to przyszły kandydat na prezydenta USA.
Gen. David Petraeus od października 2008 r. jest szefem amerykańskiego Dowództwa Centralnego - CENTCOM, któremu podlega 230 tysięcy żołnierzy służących na Bliskim Wschodzie i w Azji Środkowej. Przedtem, przez 19 miesięcy dowodził wielonarodowymi wojskami w Iraku.
"Profesor wojny"
Bywa nazywany "profesorem wojny". Nie brak głosów, że zrewolucjonizował sposób jej prowadzenia. Jako dowódca działa bowiem dwutorowo - decyduje nie tylko o rozkazach, ale i o pieniądzach. Jak mówi Krzysztof Liedel, ekspert ds. antyterroryzmu, to właśnie gen. Petraeus decydował w Iraku, jakie partie mogły być finansowane, na jakich stanowiskach mogli zasiadać konkretni ludzie, a także miał wpływ na obsadę administracji.
Przyszły prezydent?
Jego opinie i rady najwięcej znaczyły za czasów prezydentury George'a W. Busha. Z obecnym prezydentem relacje są ledwie poprawne. - Jak można sądzić, jego popularność była powodem odsunięcia go przez prezydenta Obamę. Został awansowany w takim klasycznym kopniaku w górę - uważa prof. Zbigniew Lewicki z Uniwersytetu Warszawskiego.
Czy to obawa przed konkurencją? Choć nie minęła nawet połowa pierwszej kadencji Baracka Obamy, już powstają strony internetowe, które namawiają do walki o prezydenturę właśnie Petreusa. Konserwatyści tylko czekają na takiego kandydata. - On w Iraku wykonał świetną robotę. Ma doświadczenie wojskowe i zdolności przywódcze. W wyborach naprawdę miałby szanse - uważa Randy Mott, działacz Partii Republikańskiej.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24