- Nie ma czegoś takiego jak unieważnienie wyborów samorządowych w całości - powiedziała w "Faktach po Faktach" prof. Ewa Łętowska. Była sędzia Trybunału Konstytucyjnego tłumaczyła też, że przede wszystkim najpierw wybory muszą się zakończyć, żeby móc zacząć mówić o rozpatrzeniu protestów.
Profesor mówiła, że sąd może unieważnić wybory ale w "poszczególnych okręgach, na poszczególne osoby, w poszczególnych jednostkach". - To jest zdecentralizowane. Nie ma czegoś takiego, jak możliwość unieważnienia w ogóle wyborów samorządowych - podkreśliła sędzia w stanie spoczynku.
Protesty? Jeśli tak, to po drugiej turze
Mówiła też, że jeśli mają być składane protesty, to na razie i tak trzeba czekać. - Żeby coś unieważniać, to musi najpierw się to skończyć. W tej chwili jesteśmy jeszcze na etapie drugiej tury. Później protesty i rozpatrzenie protestów, ewentualnie wynik rozpatrzenia protestu, co należy do władzy sądowniczej - powiedziała Łętowska. - Nie do polityków, nie do prezydenta, nie do premiera. Nie do kogokolwiek innego, tylko do sądu, który rozpatrując protest może doprowadzić do stwierdzenia takiego, że trzeba będzie powtórzyć wybory na pewnym fragmencie - podkreśliła profesor.
W niedzielę Jarosław Kaczyński powiedział, że według niego ogłoszone przez Państwową Komisję Wyborczą wyniki PiS uważa za "nieprawdziwe, nierzetelne, żeby po prostu nie użyć słowa sfałszowane". Polityk dodał, że będą prowadzone przewidziane przez prawo "akcje". "Mówię o odwołaniach do sądów okręgowych" - powiedział Kaczyński.
Skrócenie kadencji? Trzeba wykazać "szczególne okoliczności"
Profesor pytana o pomysł ze skróceniem kadencji powiedziała, że "politycy szermują tekstem orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego k 17/98". Przytoczyła jego fragment, z którego wynika, że "w szczególnych sytuacjach można dopuścić zmianę obowiązującej regulacji i skrócenie kadencji urzędującego organu, pomimo że prawo pierwotne w ogóle tego nie przewidywało lub też określało przesłanki skrócenia kadencji w sposób bardziej restryktywny". Orzeczenie jednak zastrzega, że takie rozwiązanie jest dopuszczalne wyłącznie, jeżeli przemawiają za tym szczególne okoliczności. - To z kolei wykazuje się w parlamencie. No więc proszę bardzo - do parlamentu wykazywać szczególne okoliczności - poradziła Łętowska i dodała, że proces ten musiałby zakończyć się ustanowieniem odpowiedniego prawa. - Trybunał Konstytucyjny nie powiedział, że można skracać kadencję. Określił warunki. Myślę, że jeżeli takie prawo zostałoby uchwalone, na pewno trafi do Trybunału Konstytucyjnego - powiedziała sędzia.
Profesor: chaos podważył zaufanie
Profesor pytana o to, co ma zrobić wyborca, jeśli ma wątpliwości w kwestii liczenia głosów, powiedziała, że można złożyć protest do sądu okręgowego. W sprawie błędów w kartach wyborczych sędzia powiedziała, że protest można złożyć w każdych okolicznościach. Dodała jednak, że wątpi, by argument "zostałem wprowadzony w błąd" był skuteczny. - Zgadzam się z tymi politykami, mediami, które podnoszą, że ten cały chaos i bałagan doprowadziły do ogromnego podważenia zaufania i ogromnego kryzysu do mnóstwa różnych pryncypiów - przyznała profesor. Zaznaczyła jednak, że "z tego jeszcze nie wynika, że podważenie zaufania, czy wprowadzenie w błąd to jest podstawa do unieważnienia wyborów".
Sędzia o PKW: ten ich czasem niezborny sposób bycia jest czymś, co uraża zaufanie
Łętowska pytana o to, czy jest jakaś gwarancja, że nie ma więcej błędów, niż te, które zostały wykryte, powiedziała, że takiej gwarancji nie ma. Przypomniała zamieszanie z kartami wyborczymi w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 2000 roku. - Oczywiście było to katastrofalne dla prestiżu państwa. U nas tak samo. Boleję nad tym, że wytrawni sędziowie, ale niedoświadczeni i nieumiejętni w komunikacji społecznej, zaniedbali przewidywania, że ten ich czasem niezborny sposób bycia jest czymś, co uraża zaufanie - powiedziała profesor. - To nie jest jednak podstawa do unieważnienia wyborów - podkreśliła sędzia. - To jest podstawa do wniosku, że nasza demokracja jest tak samo słaba jak demokratyczne przekonania nas wszystkich. Bo właśnie to spowodowało, że nikt się porządnie nie przykładał - oceniła Łętowska.
Autor: ktom//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24