Rzecznik Praw Obywatelskich wniósł do Sądu Najwyższego kasację w sprawie procesu brzeskiego z lat 1931-32, w którym skazano przywódców Centrolewu - przedwojennej opozycji. - Jeżeli nie dbamy o przeszłość, to nie dbamy równocześnie o przyszłość i o przestrzeganie praw i wolności obywatelskich - argumentował Adam Bodnar.
RPO poinformował o złożeniu skargi kasacyjnej we wtorek podczas konferencji prasowej. - Ta kasacja jest składana po to, żeby przywrócić dobre imię, dać szansę na to, aby osoby skazane w procesie brzeskim mogły odzyskać dobre imię poprzez rehabilitację i uniewinnienie - wskazał rzecznik.
Adam Bodnar podkreślił również, że celem kasacji jest także zasygnalizowanie, że łamanie prawa musi być nazywane po imieniu choćby po wielu latach. - Jeżeli nie dbamy o przeszłość, to nie dbamy równocześnie o przyszłość i o przestrzeganie praw i wolności obywatelskich w naszej ojczyźnie - zaznaczył.
Dodał, że traktuje tę kasację także w kategoriach edukacyjnych. - Aby pokazać, na czym polegały nadużycia procesowe i co spotkało osoby związane z Centrolewem - zaznaczył Bodnar.
- Złożenie przeze mnie kasacji ma podwójną funkcję. Chodzi o przywrócenie dobrego imienia oraz pewnej symboliki, że tego typu haniebne akty, jak proces brzeski, powinny zostać należycie rozliczone, a osoby, które zostały skazane, nie powinny być uznawane w świetle prawa za osoby, które popełniły czyny zabronione. Powinny być uniewinnione. Chodzi o takie przywrócenie sprawiedliwości dziejowej - argumentował później w rozmowie z reporterem TVN24.
"To jest kwestia oddania sprawiedliwości tym, którzy są naszymi bohaterami"
Bodnar wniósł kasację do Sądu Najwyższego na prośbę Polskiego Stronnictwa Ludowego. Podczas konferencji dziękował mu za to prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. - To jest dla nas moment niezwykle szczególny. Po 88 latach od procesu brzeskiego dochodzi w wolnej Polsce do pierwszego kroku wyrównania rachunku krzywd po tym jakże upolitycznionym, niesprawiedliwym, karygodnym procesie bohaterów II Rzeczpospolitej - powiedział szef ludowców.
Następnie w rozmowie z reporterem TVN24 mówił, że "to jest kwestia oddania sprawiedliwości tym, którzy są naszymi bohaterami, a przez złe rządy, brak demokracji, niesprawiedliwość zostali upokorzeni".
Kosiniak-Kamysz przypominał, że "tak upokorzony został między innymi Wincenty Witos", którego rząd "przyczynił się do "obrony Warszawy, Polski i świata" w czasie wojny polsko-bolszewickiej. - W stulecie bitwy warszawskiej nie wyobrażam sobie, żeby świętować 15 sierpnia bez tej kasacji - dodał.
"Było to oczywiste nadużycie władzy"
W skardze kasacyjnej RPO zarzucił naruszenie prawa w wyroku warszawskiego sądu apelacyjnego z lipca 1932 roku. Wskazał, ze uznanie przez ten sąd publicznej działalności politycznej oskarżonych jako udział w spisku narusza prawo w tym konstytucję. Zdaniem rzecznika praw obywatelskich działalność ta była przejawem legalnej walki politycznej.
W kasacji zaznaczył też, że aresztowanie opozycjonistów było inspirowane politycznie. Powołując się na słowa ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, zauważył, że Józef Piłsudski sam wyznaczył na przygotowanej liście kogo aresztować. - Było to oczywiste nadużycie władzy - ocenił Adam Bodnar.
Jak podkreślił dyrektor zespołu prawa karnego w biurze RPO Marek Łukaszuk, sądy w tej sprawie mylnie przyjęły, że działania Centrolewu stanowiły spisek przestępczy zmierzający do obalenia władzy siłą. - Nic bardziej mylnego. Nie było żadnych podstaw żeby przypisać przywódcom Centrolewu i ich działaczom działania nacechowane chęcią doprowadzenia do obalenia przemocą władzy - wskazał. Jego zdaniem działania opozycjonistów zmierzały do odsunięcia ówczesnego rządu od sprawowania władzy za pomocą kartki wyborczej i przywrócenia demokracji. Zdaniem RPO działania polityczne skazanych miały swoje umocowanie w obowiązującej wtedy konstytucji marcowej.
Proces brzeski
Proces brzeski był konsekwencją represyjnych działań podjętych przeciwko opozycji przez marszałka Józefa Piłsudskiego w 1930 roku. Działania te były jego reakcją na coraz większą aktywność stronnictw tak zwanego Centrolewu - antysanacyjnej koalicji, w skład której wchodziły: Polska Partia Socjalistyczna, Polskie Stronnictwo Ludowe "Wyzwolenie", Polskie Stronnictwo Ludowe "Piast", Stronnictwo Chłopskie oraz Narodowa Partia Robotnicza.
Odpowiedź Piłsudskiego na mobilizację sił opozycyjnych była zdecydowana. 25 sierpnia stanął na czele nowego rządu. Cztery dni później, na posiedzeniu Rady Ministrów postawił wniosek o rozwiązanie parlamentu. 30 sierpnia na mocy decyzji prezydenta Ignacego Mościckiego parlament został rozwiązany. Wybory wyznaczono na 16 listopada (Sejm) i 23 listopada (Senat).
W nocy z 9 na 10 września 1930 roku żandarmeria wojskowa i policja aresztowały kilkunastu opozycyjnych polityków oraz pięciu posłów ukraińskich. Wobec więzionych w Brześciu parlamentarzystów stosowano wyjątkowe szykany. Znęcano się nad nimi psychicznie, wykonując pozorowane egzekucje, głodzono i jednocześnie nie pozwalano rodzinom dostarczać żywność, zmuszano ich również do upokarzających prac.
Ostatecznie przygotowany przez prokuraturę akt oskarżenia objął 11 więzionych parlamentarzystów. Na ławie oskarżonych znalazło się sześciu członków PPS: Herman Lieberman, Norbert Barlicki, Adam Pragier, Stanisław Dubois, Adam Ciołkosz i Mieczysław Mastek, oraz pięciu ludowców: Wincenty Witos, Władysław Kiernik, Kazimierz Bagiński, Józef Putek i Adolf Sawicki.
Proces brzeski rozpoczął się 26 października 1931 roku przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Odbyło się ponad 50 rozpraw. W czasie procesu zeznawało kilkuset świadków. 13 stycznia 1932 roku zapadły wyroki. Dubois, Ciołkosz, Mastek, Pragier i Putek skazani zostali na trzy lata więzienia, Lieberman, Barlicki i Kiernik na dwa i pół roku, Bagiński na dwa lata, a Witos na półtora roku. Sawickiego uniewinniono.
Później odbyły się także rozprawy apelacyjne. Ostatecznie Sąd Najwyższy postanowił 5 października 1933 roku o utrzymaniu wyroków. Formalną amnestię dla więźniów brzeskich ogłosił dopiero 31 października 1939 roku, już po wybuchu II wojny światowej, prezydent RP na uchodźstwie Władysław Raczkiewicz.
Źródło: PAP, TVN24