Wszelkie decyzje Komisji Europejskiej wymagają czasu i ewentualne środki tymczasowe zastosowane przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej będą po prostu spóźnione - powiedział w TVN24 profesor Maciej Gutowski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu. Odniósł się w ten sposób do decyzji Komisji Europejskiej o rozpoczęciu procedury w związku ze zmianami ustawy o Sądzie Najwyższym. Michał Laskowski, rzecznik Sądu Najwyższego ocenił, że "decyzja jest ważna", ale również zaznaczył, że nie będzie miała "bezpośredniego przełożenia na najbliższe dni".
Komisja Europejska rozpoczęła procedurę w związku ze zmianami ustawy o Sądzie Najwyższym. Postępowanie obejmuje trzy przewidziane w traktatach etapy: Komisja początkowo zwraca się do rządów krajowych o usunięcie naruszenia prawa ("wezwanie do usunięcia uchybienia"), w kolejnym kroku daje krajom określony czas na zmiany ("uzasadniona opinia"), a w następnym etapie może pozwać kraj do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu. Polskie władze mają miesiąc na odpowiedź na zarzuty. Komisja zarzuca Polsce naruszenie artykułu 19.1 Traktatu o Unii Europejskiej dotyczącego sądownictwa. Pismo zostało już przesłane do polskich władz.
Profesor Maciej Gutowski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu ocenił, że decyzja Komisji Europejskiej "to trochę musztarda po obiedzie". - Dlatego, że historia wydarza się dziś, jutro i w najbliższych dniach. Natomiast wszelkie decyzje Komisji Europejskiej wymagają czasu i ewentualne środki tymczasowe zastosowane przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej - już w stosunku do wejścia w życie przepisów, wygaśnięcia wbrew konstytucji mandatu pierwszej prezes Sądu Najwyższego i niezgodnego z konstytucją skrócenia wieku emerytalnego w odniesieniu do już orzekających sędziów - będą po prostu spóźnione - zaznaczył.
Ustawa o Sądzie Najwyższym
Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w trzy miesiące od tego terminu - czyli 3 lipca - w stan spoczynku muszą przejść sędziowie Sądu Najwyższego, którzy ukończyli 65. rok życia. Mogą oni dalej pełnić swoją funkcję, jeśli - w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy, czyli do 2 maja - złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego w Sądzie Najwyższym.
Pierwsza prezes Małgorzata Gersdorf, która już ukończyła 65. rok życia, mówiła, że "nie złożyła i nie złoży" wniosku do prezydenta w sprawie dalszego zajmowania stanowiska sędziowskiego i funkcji prezesa SN. Sędzia Małgorzata Gersdorf pozostaje, zgodnie z konstytucją, pierwszym prezesem Sądu Najwyższego do 30 kwietnia 2020 roku, co podkreśliła w czwartek uchwała Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego.
"Prezes powinna pozostać tak długo, jak faktycznie będzie mogła swoje funkcje spełniać"
Profesor Gutowski pytany, co zrobi Małgorzata Gersdorf, powiedział: - Nie mam wątpliwości, że nie można zwykłą ustawą skrócić sześcioletniej kadencji pierwszej prezes Sądu Najwyższego. - Nie można też tego uczynić postanowieniem prezydenta, bo gdyby tak było, to na przykład ochrona przed zwolnieniem przedstawicieli związków zawodowych byłaby iluzoryczna. Prezes zarządu mógłby na przykład wysłać ich na emeryturę. Tak nie jest. Albo mamy gwarancję konstytucyjną, albo nie - podkreślił. Zaznaczył, że "gwarancje konstytucyjne zostały stworzone po to, aby chronić równorzędne władze przed naruszeniami ze strony innych władz".
- Scenariusz nie wygląda optymistycznie, natomiast z perspektywy prawnej jest jednoznaczny. Nie można zlikwidować możliwości orzekania przez panią prezes. Moim zdaniem, pani prezes powinna pozostać w Sądzie Najwyższym tak długo, jak faktycznie będzie mogła swoje funkcje spełniać - powiedział. - Jeśli wprowadzone zostaną restrykcje - nie wiem jakie - które po prostu nie pozwolą im (sędziom - red.) w sposób fizyczny dostać się do gabinetu czy sprawować swoje podstawowe konstytucyjne obowiązki, to trudno, nie będzie miała (Małgorzata Gersdorf- red.) innej możliwości, jak poddać się dyktatowi. Ale to jest po prostu poddanie się dyktatowi, a nie zgodnemu z konstytucją prawu - zaznaczył.
Pytany, czy zapanuje chaos, profesor Gutowski ocenił, że "będzie na pewno znaczące obniżenie jakości sądownictwa". - Jeśli spojrzeć na Trybunał Konstytucyjny, to zmiany jakości orzecznictwa nie pomogły. Jeśli spojrzeć. na Krajową Radę Sądownictwa to również - jeśli chodzi o jej skład, jej dokonania, nie widzę tutaj szczególnych usprawnień. Sądy działać nie będą lepiej, bo nałoży się na nie bat w postaci Izby Dyscyplinarnej - tak, jak lekarze nie będą lepiej operować, jeśli będzie przy ich stać policjant - mówił. - Nie na tym polega naprawa wymiaru sprawiedliwości - podkreślił.
"Ewentualne decyzje zapadną za kilka miesięcy"
Rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski powiedział w poniedziałek, że "z pewną satysfakcją odnotowuje" decyzję Komisji Europejskiej. - Chociaż zdaję sobie sprawę, że ewentualne decyzje w tej sprawie zapadną za kilka miesięcy. I to już nie będzie miało wpływu na bieżące wydarzenia z najbliższych dni. Myślę o zakończeniu urzędowania pani pierwszej prezes i zakończeniu czasu urzędowania kilku sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia - dodał. Podkreślił, że to wydarzenie ważne, ale "ono takiego bezpośredniego przełożenia na te najbliższe dni nie będzie miało". Przyznał, że decyzja KE jest spóźniona. - Sytuacja była znana już od dawna. Być może tak już jest po prostu w tych strukturach, że nie można było oczekiwać niczego innego, ale jeszcze niczego nie możemy wykluczyć. Jeszcze mamy dwa dni, w trakcie których może się wiele zdarzyć - dodał. - Liczymy się z różnymi scenariuszami, różnymi ewentualnościami. Nie wiemy, jak to się wszystko ułoży - mówił.
Powiedział, że prof. Małgorzata Gersdorf oraz sędziowie chcą przyjść w środę do pracy. - Chcemy zaakcentować, poprzeć treść uchwał, które przyjęliśmy w trakcie ostatniego Zgromadzenia Ogólnego. Zaakcentować nasze stanowisko co do trwania kadencji pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, co do treści konstytucji - dodał rzecznik Sądu Najwyższego.
Powiedział, że sędziowie zdają sobie sprawę, że jest to "rodzaj przedstawienia stanowiska, gestu, zadbania o naszą twarz, o naszą godność".
- Ale nie przyniesie to zapewne jakichś bezpośrednich zmian w prawie. Zobaczymy, jak sytuacja będzie się rozwijać - podkreślił.
Autor: js//kg / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24