- To nie są żadni patrioci. Prymitywizm, ksenofobię i rasizm nazywa się patriotyzmem - tak w "Faktach po Faktach" minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz skomentował sobotni incydent na wykładzie prof. Zygmunta Baumana we Wrocławiu. Zauważył, że miasto ma problem ze środowiskami kibolskimi i neofaszystowskimi. - Musimy mówić o tym głośno i nie chować głowy w piasek - powiedział.
W sobotę podczas wykładu prof. Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim grupa narodowców zaczęła buczeć, gwizdać i krzyczeć: "Precz z komuną", "Dutkiewicz, kogo zapraszasz", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę".
Policja usunęła narodowców, 15 osobom postawiono zarzuty zakłócenia spokoju i porządku.
Jak zauważył Sienkiewicz, problem ksenofobii i nacjonalizmu we Wrocławiu rósł od lat, a w przeszłości zdarzały się incydenty z udziałem kiboli. Według niego, w tej sprawie prezydent miasta Rafał Dutkiewicz powinien ściślej współpracować z wojewodą. - Jego siedziba jest obok ratusza, liczę, że panowie sobie właściwie ułożą współpracę - stwierdził. Dodał również, że sam klub (Śląsk Wrocław), którego udziałowcem jest i który sponsoruje miasto, ma wpływ na podobne zjawiska. - Może wymuszać pewnego rodzaju zachowania, jak odbieranie wejściówek czy zerwanie z tą częścią środowiska, które jest zapleczem rasistów i neofaszystów. Ale czasem bywa tak, że następuje symbioza między klubem, środowiskiem miejskim i gdzieś nagle wyrasta zjawisko i wszyscy mówią: rany boskie, co się stało? - mówił.
"Nie popadajmy w histerię"
Sienkiewicz incydent nazwał "bandytyzmem", który trzeba zwalczać. - To nie są żadni patrioci. Jakie mają koszule i jakie hasła to sprawa drugorzędna, bo trzeba pamiętać, że na końcu tego problemu jest przemoc - najpierw wobec obcych, potem wobec swoich - powiedział.
- Uniwersytet to nie miejsce manifestacji poglądów za pomocą krzyku, to miejsce debaty w określonych ramach. Ktoś, kto chce wziąć udział, musi te reguły zaakceptować. Jeśli jesteśmy świadkami złamania tej zasady, to jest to niepokojące, bo to uderzenie w podstawy naszej cywilizacji - dodał.
Według niego, takim zjawiskom nie można nadawać zbyt dużego znaczenia, bo ruch kibolski dotyczy zdecydowanej mniejszości ludzi. - Nie popadajmy w histerię, że Polska jest na krawędzi faszyzmu, bo to nieprawda - zaznaczył. Jego zdaniem to, co można zrobić, to "nie chować głowy w piasek i nazywać rzeczy po imieniu". Minister stwierdził również, że delegalizacja NOP nie przyniesie żadnych efektów. - To przerzucenie odpowiedzialności na państwo, działanie typu "masz gorączkę, stłucz termometr". To nie jest rozwiązanie. Nie chodzi o to, czy są legalni czy nie tylko o to środowisko kibolskie, które jest zapleczem tego ruchu - powiedział.
Prokuratura zawodzi?
Sienkiewicz zauważył także, że MSW chce uregulować z Prokuraturą Generalną zdolność wspólnego zwalczania tego zjawiska. Przyznał, że współpraca władz różnych miast z policją jest dobra, bo gromadzone jest coraz więcej informacji na temat kiboli. - Całokształt tej wiedzy jest dość niepokojący - dodał szef MSW. Jak przyznał, niekiedy jednak prokuratura zawodzi. - Sprawca okrutnego morderstwa z Krakowa sprzed ośmiu dni nie może doczekać się listu gończego z powodów proceduralnych - powiedział. Przypomniał też sprawę z Białegostoku, w której prokurator rejonowy odmówił wszczęcia śledztwa z powodu namalowania swastyki na budynku.
Autor: jk//kdj/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24