Dawni białostoccy opozycjoniści skierowali do Bronisława Komorowskiego list otwarty, stwierdzając, że "prezydent się zhańbił" nadając oznaczenie PRL-owskiemu prokuratorowi. Niedawno Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski otrzymał emerytowany sędzia Zbigniew Pannert - w czasach stanu wojennego jako prokurator oskarżający opozycjonistów. Doradca prezydenta prof. Tomasz Nałęcz, pytany o tę sprawę, powiedział, że "pan prezydent zaufał wnioskowi pana ministra sprawiedliwości".
- Panie Prezydencie. Wielki Mistrzu Orderu Odrodzenia Polski. To na Panu i tylko na Panu ciąży obowiązek straży Honoru Orderu Odrodzenia Polski. (...) Z goryczą stwierdzamy, że nie dopełnił Pan jako Prezydent i Wielki Mistrz Orderu obowiązku strzeżenia Jego Honoru. Nic nie może Pana usprawiedliwić - napisano w liście do prezydenta.
Order "za wybitne zasługi"
Zbigniew Pannert w okresie stanu wojennego był prokuratorem, później pełnił funkcję sędziego. Swoją karierę zakończył na stanowisku prezesa Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, a którego odszedł na emeryturę 24 stycznia prezydent odznaczył prawnika Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski "za wybitne zasługi w działalności publicznej na rzecz sądownictwa powszechnego".
By prezydent był "bardziej staranny"
Dawni opozycjoniści skupieni wokół organizacji Klub Więzionych, Internowanych i Represjonowanych (WIR) w Białymstoku wskazują, że Pannert w okresie stanu wojennego był usłużny wobec władz komunistycznych. Przypominają, że na podstawie przygotowanych przez niego aktów oskarżenia sąd skazał dwóch działaczy "Solidarności" - Lecha Kraszewskiego i Ryszarda Szczęsnego.
Krzysztof Wasilewski, prezes WIR, powiedział, że autorzy listu otwartego chcą zwrócić uwagę prezydentowi, by z większą starannością wybierał osoby, które otrzymują ważne państwowe odznaczenia. Według niego ocena odznaczenia Pannerta jest w ocenie publicznej jednoznacznie zła.
- Przypominamy panu prezydentowi, że zhańbił siebie, zhańbił order drugi co do ważności w Rzeczypospolitej Polskiej - powiedział Wasilewski.
WIR twierdzi, że nadgorliwością prokuratora Pannerta było żądanie trzech lat więzienia dla Lecha Kraszewskiego za ulotkę ze słowami: "Uwolnić więźniów politycznych", napisaną w obronie kolegów.
"Prezydenta zaufał wnioskowi ministra"
Doradca prezydenta prof. Tomasz Nałęcz, pytany o tę sprawę, powiedział, że "pan prezydent zaufał wnioskowi (ws. odznaczenia Pannerta-red.) pana ministra sprawiedliwości". Jak zaznaczył, Kancelaria Prezydenta nie ma możliwości sprawdzania i weryfikowania wszystkich wniosków o odznaczenia. - Kancelaria nie dysponuje środkami, żeby zastępować wnioskodawców i przeprowadzać weryfikację na własną rękę w każdym przypadku - podkreślił doradca prezydenta.
Nałęcz oświadczył też, że akceptując wniosek o odznaczenie Pannerta autorstwa ministra sprawiedliwości, prezydent nie miał tych informacji o przeszłości prawnika z lat 80, którymi dzisiaj dysponujemy. - Pan prezydent zawsze ufa, że wnioskodawcy starannie te wnioski przygotowują, eliminując sytuacje, które nie są zgodne z takim wnioskiem, nie odpowiadają powadze takiego wniosku - zaznaczył Nałęcz. Jak podkreślił, kiedy z inicjatywą odznaczenia występuje Bronisław Komorowski, to wtedy urzędnicy prezydenckiej kancelarii sami przygotowują starannie weryfikację takiego wniosku.
Także biuro prasowe Kancelarii Prezydenta podało w komunikacie, że prezydent nadał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski Pannertowi na wniosek ministra sprawiedliwości, w związku z obchodami dwudziestolecia istnienia sądownictwa apelacyjnego w Polsce.
- Należy podkreślić, iż po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 11 maja 2007 r. przed podjęciem decyzji o nadaniu odznaczenia państwowego, prezydent nie ma możliwości w każdym przypadku występowania do prezesa IPN - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu - o przekazanie informacji na temat istnienia w katalogu Instytutu dokumentów, które mogłyby mieć wpływ na podejmowane decyzje - czytamy w komunikacie.
"Żadna władza nie wydawała mi dyrektyw"
Sam Zbigniew Pannert w wywiadzie dla regionalnej "Gazety Wyborczej" w 2005 roku powiedział, że "żadna władza mu dyrektyw nie wydawała". - Jeżeli byłem dyspozycyjny to dlatego, że znajdowałem się w określonym świecie prawa, które wówczas obowiązywało. Wtedy moim obowiązkiem było realizowanie tego prawa - tłumaczył Pannert.
Ulotka w materiałach dla szkół, nazwiska prokuratora brak
Kilka lat temu WIR przekazał oddziałowi IPN w Białymstoku listę miejscowych prawników, którzy w ocenie działaczy organizacji, byli dyspozycyjni wobec poprzedniego systemu. Nazwisko Zbigniewa Pannerta nie znalazło się na tej liście.
Sprawy, o których mówią dawni działacze opozycji, pojawiają się w materiałach Instytutu Pamięci Narodowej. W 2003 roku w ogólnopolskim wydawnictwie dotyczącym stanu wojennego, z publikacjami dotyczącymi sytuacji w poszczególnych regionach kraju, opisana została sprawa dotycząca Lecha Kraszewskiego, choć nazwisko oskarżającego go prokuratora tam nie pada.
Kopia ulotki, której proces dotyczył, jak również sentencja wyroku, znajdują się za to w przygotowanych przez IPN dla szkół materiałach edukacyjnych o stanie wojennym.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.pl