- Nie unikam debat, nawet na tematy trudne - zapewniał Bronisław Komorowski w "Kropce nad i" w TVN24. - Problem w tym, że to środowisko mojego konkurenta z PiS odmawiało jakiejkolwiek debaty w ramach Kancelarii Prezydenta przez 5 lat. Proszę wybaczyć, żebym ja po pięciu latach biegł, tylko dlatego, że pan kandydat (Duda - red.) mnie wzywa - dodał.
Bronisław Komorowski nie chciał się odnosić bezpośrednio do poszczególnych konkurentów. Zaznaczył, że postanowił nie mówić źle o swoich rywalach.
Szacunek do państwa polskiego
Podkreślał natomiast, że do walki o prezydenturę powinny stawać osoby wykwalifikowane, mające wiedzę z zakresu polityki obronnej, wojska, systemu bezpieczeństwa, polityki zagranicznej. - Wystawienie osób nie tyle bez talentów, tylko bez wystarczającej wiedzy zdobytej w praktyce, bez doświadczenia, wydaje mi się czymś, co nie świadczy o szacunku do państwa polskiego, nie tyle ze strony kandydatów, tylko ze strony środowisk, które te osoby zgłaszają - ocenił. - Prezydentura nie jest miejscem - choć można to sobie wyobrazić - gdzie się uczy sprawowania władzy, odpowiedzialności za państwo. Wydaje mi się, że w imię odpowiedzialności za Polskę powinno się kandydować, gdy się już zgromadziło doświadczenie i umiejętności, żeby je w ramach prezydentury Polsce oddać, a nie dopiero się uczyć - zaznaczył.
Debata z rywalami?
- Badania są różne, jedne są dla mnie jeszcze bardziej łaskawe, ale i to jest bardzo łaskawe. Każdy ma swoje i PiS też swoje zamawia. Ja bym proponował to zostawić wyborcom. Jak zadecydują wyborcy, to będzie druga tura - powiedział.
Z sondażu "Faktów" wynika także, że 68 proc. badanych jest za tym, by Bronisław Komorowski wziął udział w debacie przed pierwszą tura wyborów. W poniedziałek po raz kolejny o wspólną debatę apelował do prezydenta kandydat PiS Andrzej Duda.
- Nie unikam debat, nawet na tematy trudne. Nie unikam występów telewizyjnych - zapewniał Komorowski w "Kropce nad i". - Problem jest w tym, że to środowisko (mojego) konkurenta z PiS odmawiało jakiejkolwiek debaty w ramach Kancelarii Prezydenta przez 5 lat - podkreślił.
- 24 razy Jarosław Kaczyński nie przyjmował zaproszenia na Rady Bezpieczeństwa Narodowego, a teraz raptem chcą koniecznie dyskutować. Naprawdę, tu chyba nie chodzi ani o poglądy ani o debatę, tylko chodzi o jakiś wymierny interes czysto wyborczy. Proszę wybaczyć, żebym ja po pięciu latach, kiedy PiS regularnie odmawiało debaty, biegł, tylko dlatego, że pan kandydat (Duda - red.) mnie wzywa - tłumaczył prezydent.
"Nie chcę mieć politycznego ADHD"
Mówiąc o swojej prezydenturze, Bronisław Komorowski stwierdził: - Nie chcę mieć politycznego ADHD. Nie zamierzam moim przeciwnikom udowadniać, że jestem aktywny politycznie. Ludzie widzą to, co robię.
Podkreślał, że wyznacznikiem dobrego urzędowania jest liczba wizyt, inicjatyw ustawodawczych i rozwiązanych problemów. Zaznaczył, że zgłosił więcej projektów ustaw niż Aleksander Kwaśniewski i odbył więcej wizyt niż pozostali jego poprzednicy.
"Polska odegrała swoją rolę ws. Ukrainy"
Gość "Kropki nad i" pytany o to, dlaczego Polska nie uczestniczyła w rozmowach w Mińsku o konflikcie na Ukrainie, odpowiedział:
- Ja bym nie czynił wyrzutów prezydentowi Poroszence z tego tytułu, że wybrał kanclerz Niemiec i prezydenta Francji, bo to są kraje, które mają szczególne wpływy na politykę europejską. Gdyby nas poproszono, to Polska by stawała w szrankach i walczyłaby dzielnie. Dodał, że wcześniej Polska dążyła przecież do tego, by zarówno Francja, jak i Niemcy oraz cała Unia Europejska zainteresowały się sprawami Ukrainy. Komorowski podkreślił, ze Polska odegrała w tej sprawie swoją "niezwykle ważną", "decydującą" rolę, wtedy kiedy Ukraina "nie miała adwokatów swojej sprawy". - Dzisiaj powinniśmy być dumni z tego, że to my zdołaliśmy inne kraje europejskie przekonać do podjęcia misji na rzecz Ukrainy - przekonywał prezydent.
Telefony do Putina? "Oryginalne podejście do polityki"
Urzędujący prezydent skomentował słowa kandydatki SLD na prezydenta Magdaleny Ogórek, która stwierdziła, że gdyby to ona była głową państwa, to nie zawahałaby się zadzwonić do prezydenta Rosji Władimira Putina ws. Ukrainy. - Dosyć oryginalne podejście do polityki. Jeżeli ktoś myśli, że od telefonu wykonanego do prezydenta Putina zależy pokój w Europie, no to trochę się mija z rzeczywistością - powiedział Komorowski. Zaznaczył, że on sam wielokrotnie rozmawiał z prezydentami Rosji, wtedy gdy uważał, że "ma to sens i może przynieść jakiś pozytywny efekt". - Telefon dla telefonu, tylko dlatego, żeby zrobić jakieś wrażenie, to według mnie pomysł z zakresu jakiegoś taniego PR-u, a nie polityki zagranicznej (…) Same telefony dla telefonów w polityce zagranicznej są przejawem bezradności - ocenił gość "Kropki nad i". Wyjaśnił, że z Władimirem Putinem telefonicznie rozmawiał ostatnio o małym ruchu granicznym. Było to - jak mówił - "dosyć dawno temu", gdy taka rozmowa "miała sens".
Polska broń dla Ukrainy?
Z sondażu dla "Faktów" TVN wynika także, że 65 proc. badanych nie chce, by Polska sprzedawała broń Ukrainie. Prezydent podkreślił, że na razie nikt nie sprzedaje Ukraińcom broni, bo oni nie mają za co jej kupić. W jego ocenie byłoby jednak błędem, gdyby Polska zadeklarowała, że nigdy tego nie zrobi. - To oznaczałoby pozbawienie się możliwości pewnego nacisku na sytuację - stwierdził.
Komorowski dodał, że trudno wyobrazić sobie rozstrzygnięcie konfliktu na drodze militarnej. Podkreślił, że w tej sprawie należy zachowywać się "z umiarem". - Nie deklarować, że nie będziemy nigdy sprzedawali, że mamy gdzieś sprawy Ukrainy i jednocześnie nie gadać takich dziwnych rzeczy jak to, że się chce poważnie rozważać wysłanie polskich żołnierzy do Donbasu, co się zdarzyło mojemu kontrkandydatowi - radził prezydent.
Prezydent podpisze konwencję antyprzemocową?
Komorowski był także pytany o apel biskupa Ignacego Deca ws. nieratyfikowania konwencji antyprzemocowej. Prezydent zgodził się, że ta sprawa budzi emocje. - Ale ja nie mogę kierować się emocjami. Muszę kierować się prawem i konstytucją. To zamierzam zrobić - powiedział.
Poinformował, że będzie się koncentrował na zbadaniu dwóch aspektów konwencji antyprzemocowej: jej konstytucyjności i ewentualnego wpływu na polskie prawo. - Zrobię to bardzo dokładnie - obiecał.
- Widzę ogromy problem patologii w stosunku do kobiet. Dostrzegam również mankamenty języka użytego w konwencji antyprzemocowej - powiedział prezydent.
- Każdy z nas ma jakiś swój świat wartości, ale trzeba się bardzo pilnować, żeby nie popaść w coś, co Francuzi określają powiedzeniem "nie można być bardziej katolickim od papieża" - dodał.
Autor: db/ja/kwoj / Źródło: tvn24