Prezydent Andrzej Duda w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w USA Marcinem Wroną odniósł się do stosunków polsko-ukraińskich i do słów prezydenta Wołodymyra Zełenskiego wypowiedzianych na forum ONZ. - Byłem rozgoryczony, zrobiło mi się przykro - przyznał. Stwierdził, że "to jest spór, który dotyczy pewnego niewielkiego wycinka naszych relacji".
Prezydent Andrzej Duda przebywa w Stanach Zjednoczonych w związku z 78. sesją Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Rozmawiał z nim korespondent "Faktów" TVN w USA Marcin Wrona.
Prezydent został zapytany o wystąpienie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który wytknął na forum ONZ to, "jak niektórzy z naszych przyjaciół w Europie grają naszą solidarnością w teatrze politycznym, robiąc ze sprawy zboża dreszczowiec". - Wydaje się, że grają na siebie, a w rzeczywistości pomagają przygotować scenę dla aktora z Moskwy - powiedział.
- Nie wymienił Polski, ale oczywiście sugestia była i wszyscy ją zrozumieliśmy. Przykro mi się zrobiło w tym momencie, bo uważałem, że to jest niesprawiedliwe, to, co mówi. Natomiast im więcej czasu mija, też te emocje u mnie opadają, bo przecież mam je tak samo jak każdy człowiek - powiedział prezydent Duda.
Zapytany, czy był zdenerwowany po słowach Zełenskiego, odparł: - Może zdenerwowany to za duże słowo. Byłem rozgoryczony, raczej bym to tak powiedział. Prezydent podkreślił, że "to jest spór, który dotyczy pewnego niewielkiego wycinka naszych relacji". - Nie dopuśćmy do tego, żeby on rzutował na całość, bo nie ma ku temu żadnego uzasadnienia, a tylko inni na tym skorzystają - dodał.
Andrzej Duda o tym, czemu nie doszło do spotkania z Zełenskim
Prezydent stwierdził, że w ostatnich dniach pojawiło się bardzo wiele "nadinterpretacji, zafałszowań, manipulacji wypowiedziami różnego rodzaju, również po prostu nieprawdy zwykłej". - Słyszę, że dzisiaj w mediach u nas pojawiają się jakieś informacje o tym, że się odbyło spotkanie moje z prezydentem Zełenskim - mówił Duda.
Andrzej Duda wyjaśnił, że Zełenski nie spotkał się z nim, przede wszystkim ze względu na ustaloną godzinę spotkania. - Nie mogło się odbyć w tamtym momencie, ponieważ stałem na trybunie i wygłaszałem wystąpienie - powiedział. Dodał jednocześnie, że później, "z jego strony" spotkanie mogło się odbyć. - Gdyby strona ukraińska zgłaszała takie zapotrzebowanie, to to spotkanie mogło się odbyć - podkreślił.
Andrzej Duda pytany był także podczas rozmowy m.in. o to, czy Wołodymyr Zełenski jest cały czas jego przyjacielem. - Oczywiście - odparł. Dopytywany, czy nadal chce rozmawiać z prezydentem Ukrainy, odpowiedział: - Jak tylko będzie sposobność, na pewno będę z nim rozmawiał, ale z całą pewnością nie będziemy rozmawiali w świetle kamer. Tylko tak jak wielokrotnie rozmawialiśmy, będziemy rozmawiali twarzą w twarz, tak jak rozmawia ze sobą dwóch przyjaciół, którzy chcą różne trudne sytuacje rozwiązać.
Prezydent o kwestii ukraińskiego zboża: trzeba znaleźć jakiś złoty środek
Prezydent Duda został zapytany o to, jak można było pozwolić na wjazd do Polski ukraińskiego zboża, a dopiero jak oburzyło to polskich rolników - zamknąć granicę, co z kolei oburzyło stronę ukraińską.
- Bardzo proszę zwrócić się z tymi pytaniami przede wszystkim do ministra rolnictwa. Ja nie umiem odpowiedzieć na temat kwestii szczegółowych dotyczących relacji zbożowych z Ukrainą sprzed roku - powiedział Duda.
- Mamy do czynienia z potężnymi firmami. To nie są pojedynczy rolnicy, to są posiadacze ziemscy, wielkie firmy, które mają po 500 tysięcy hektarów. A problem w tym, że my nie wiemy, które firmy w Polsce kupowały to zboże - kontynuował prezydent.
- Oczywiście, że najłatwiej jest sprzedać zboże gdziekolwiek, po to żeby dostać pieniądze. Tą drogą poszli nasi sąsiedzi. Ale to jest wbrew naszym interesom i my musimy pilnować tutaj naszego rynku i od tej strony trudno nie zrozumieć decyzji, które podjął polski rząd w tym zakresie - tłumaczył prezydent. Podkreślił, że "trzeba znaleźć jakiś złoty środek i jakoś ten problem rozwiązać".
Mówił, że w tej sprawie "obie strony muszą się rozumieć". - Chodzi o to, żeby strona ukraińska też nas trochę zrozumiała. To nie jest tak, że my możemy załamać rynek, bo jest kłopot - zaznaczył prezydent.
Prezydent: słowa premiera zostały zinterpretowane najgorzej, jak to tylko było możliwe
Prezydent odniósł się także do wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego. Zapytany o to, czy w związku z kryzysem zbożowym polski rząd rozważa zmniejszenie pomocy dla Ukrainy, Morawiecki zaznaczył, że Polska pomaga Ukrainie w walce z Rosją, ale rząd nie może się zgodzić na rozchwianie polskiego rynku.
Według prezydenta "słowa premiera zostały zinterpretowane najgorzej, jak to tylko było możliwe".
Duda tłumaczył, że wypowiedź szefa rządu dotyczyła nowego uzbrojenia, które kupujemy dla polskiej armii. - Otóż, moim zdaniem, po prostu pan premier powiedział tak: nie będziemy przekazywali nowego uzbrojenia, które w tej chwili kupujemy w ramach modernizacji polskiej armii dla Ukrainy - powiedział prezydent. Jak dodał, tak zrozumiał wypowiedź premiera, ponieważ kilka miesięcy temu rozmawiał z szefem rządu między innymi na temat uzbrojenia Ukrainy.
- Obydwaj mieliśmy to samo stanowisko. Nie możemy przekazywać naszego nowego uzbrojenia, które w tej chwili za miliardy dolarów kupujemy dla polskiej armii po to, żeby ją wzmocnić, żeby wzmocnić bezpieczeństwo Polski, komuś innemu. Komukolwiek - zaznaczył prezydent Duda. Tłumaczył, że "nie będziemy tego uzbrojenia przekazywali, bo kupujemy je po to, żeby zmodernizować polską armię".
- Sam będę pierwszym przeciwnikiem przekazywania tego nowego uzbrojenia, które teraz otrzymujemy z Korei Południowej czy ze Stanów Zjednoczonych, jak te nowe Abramsy, czy zestawy Patriot, czy HIMARS-y - przyznał.
Jednocześnie dodał, że mamy podpisane kontrakty z Ukrainą między innymi na dostawę Krabów. - Trzeba ten kontrakt wypełnić i przecież go wypełniamy cały czas - wskazał, dodając, że mamy też z Ukrainą inne porozumienia dotyczące amunicji czy pojazdów do rozminowywania. Duda wyjaśnił, że "w miarę jak będziemy otrzymywali to nowe uzbrojenie z Korei, ze Stanów Zjednoczonych, będziemy także luzowali to uzbrojenie, które dziś jest na stanie".
Stwierdził, że być może wyposażenie wychodzące z polskiej armii będzie przekazywane Ukrainie, "tak jak robiliśmy też do tej pory, że przekazywaliśmy postsowieckie uzbrojenia".
Duda: rozmawiałem z prezydentem Bidenem o Ukrainie
Prezydent Andrzej Duda został także zapytany o obecne stosunki polsko-amerykańskie. - Wydaje mi się, że te stosunki są dobre, te relacje są dobre - powiedział prezydent.
- Przedwczoraj rozmawiałem z panem prezydentem (USA) Joe Bidenem. (...) Rozmawialiśmy o Ukrainie, o tym, że trzeba cały czas wspierać Ukrainę, prosiłem pana prezydenta, żeby nie spuszczać z tonu jeżeli chodzi o wsparcie dla Ukrainy - powiedział Andrzej Duda.
Podczas rozmowy prezydent pytany był też o zastrzeżenia strony amerykańskiej w kwestii poszanowania wspólnych wartości demokratycznych oraz rządów prawa. - Uważam, że, niestety, mamy do czynienia z bardzo dużym zalewem dezinformacji wszelkiego rodzaju. Często jak rozmawiam z przedstawicielami strony amerykańskiej, to muszę bardzo spokojnie wyjaśniać i prostować, ponieważ są im bardzo często przekazywane zafałszowane informacje o Polsce - odpowiedział.
Na pytanie, czy chciałby, aby więcej wojsk amerykańskich dotarło do Polski, Duda stwierdził, że "zawsze mile widzimy naszych sojuszników". - Cieszymy się z tego, że żołnierze amerykańscy są w Polsce - dodał.
- Mamy dzisiaj nie tylko obecność jednostek amerykańskich, dobrych kilka tysięcy amerykańskich żołnierzy, co bardzo ważne przede wszystkim w aspekcie pilnowania przesmyku suwalskiego, bo tam jest ten główny trzon sił amerykańskich związany z Enhanced Forward Presence - czyli z obecnością natowską w Polsce - gdzie Amerykanie są państwem ramowym, z czego bardzo się cieszymy - mówił.
- Proszę pamiętać, że kiedy ja zostawałem prezydentem, amerykańskich żołnierzy w Polsce zasadzie nie było, to wszystko zdarzyło się właśnie w ciągu ostatnich ośmiu lat, z czego mam wielką satysfakcję - mówił prezydent Duda.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24