Prezydent Andrzej Duda w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN Marcinem Wroną pytany był między innymi o wystąpienie prezydenta USA Joe Bidena na forum ONZ oraz o politykę Stanów Zjednoczonych wobec wojny w Ukrainie. Jego zdaniem amerykański przywódca w tej kwestii utrzymał "bardzo twardą, zdecydowaną, ale bardzo spokojną linię" polityki. Prezydent odniósł się również do kwestii ewentualnego użycia broni nuklearnej przez Rosję.
Marcin Wrona rozmawiał z Andrzejem Dudą w Nowym Jorku, gdzie prezydent przebywa w ramach sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. We wtorek na forum ONZ wystąpił Joe Biden, który w swoim wystąpieniu zaznaczył, że "Rosja chce wymazać Ukrainę z mapy świata" i ponowił zapewnienie, że jego kraj będzie stale wspierał Ukrainę.
Prezydent o wystąpieniu Bidena o Rosji
Andrzej Duda pytany w TVN24 o zdecydowane wystąpienie amerykańskiego prezydenta, odparł, że zarówno on, jak i jego współpracownicy oraz szef MSZ Zbigniew Rau ocenili, że była to "adekwatna wypowiedź, bez wielkiego odnoszenia się do tamtego wystąpienia (Władimira Putina o częściowej mobilizacji wojskowej - red.), bez polemiki, z suchą oceną faktów, z jakimi pewnie będziemy mieli do czynienia w najbliższym czasie na okupowanych ziemiach Ukrainy, jednocześnie z utrzymaniem bardzo twardej, zdecydowanej, ale bardzo spokojnej linii, która cały czas jest konsekwentnie realizowana przez prezydenta Joe Bidena, czyli która de facto jest polityką Stanów Zjednoczonych" - wymieniał prezydent.
Pytany, czy nie jest zaskoczony mocnym i zdecydowanym stanowiskiem Joe Bidena wobec Ukrainy i wobec Rosji, odparł, że Joe Biden "to przede wszystkim bardzo doświadczony polityk, który w amerykańskiej polityce na najwyższym szczeblu uczestniczy od wielu wielu lat, jest jej współkreatorem, a dzisiaj jest głównym kreatorem jako prezydent Stanów Zjednoczonych".
- Więc można było się tego spodziewać, że będzie z dużym wyczuciem tę politykę realizował i tak się dzieje - dodał.
"Jesteśmy w trójce państw, która najbardziej pomaga dzisiaj Ukrainie"
Prezydent wspomniał, że rozmawiał z Bidenem przez moment w Londynie, przy okazji uroczystości pogrzebowych Elżbiety II. - Prezydent pytał, jak sytuacja, ja dziękowałem panu prezydentowi za to, że prezentuje taką, a nie inną postawę wobec Ukrainy i za tę ogromną pomoc, bo to trzeba na każdym kroku podkreślać - opisał.
Duda zauważył, że dziś Stany Zjednoczone "są tym państwem, które w sensie pomocy zbrojeniowej, militarnej pomaga absolutnie najbardziej". - Kiedy rozmawiałem z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim czy jego współpracownikami, to oni podkreślają, że są tak naprawdę trzy państwa, od których pomoc jest dla nich wymierna i niezwykle cenna - zauważył.
- Te trzy państwa to w pierwszej kolejności Stany Zjednoczone, to Wielka Brytania, która też jest bardzo zaangażowana, ale to także i nasz kraj, Polska. To jest dla mnie bardzo ważne. My rzeczywiście jesteśmy w trójce państw, która najbardziej pomaga dzisiaj Ukrainie, ale Stany Zjednoczone, z racji swojego gigantycznego potencjału, są tutaj zdecydowanie na pierwszym miejscu i to ma dzisiaj dla oporu Ukraińskiego wobec inwazji rosyjskiej znaczenie absolutnie fundamentalne - przyznał prezydent w rozmowie w TVN24.
"Wynik jest zaplanowany na Kremlu". Prezydent o referendach
Andrzej Duda odniósł się też do planowanych przez Rosję referendów na okupowanych terytoriach Ukrainy. Zapowiadane głosowania miałyby dotyczyć na przykład kwestii przynależności terytorialnej do Rosji. - To są po prostu referenda sztuczne, lipa - odparł prezydent. - Z góry wiadomo, że to nie ma nic związanego z uczciwością wyborczą, referendalną - skomentował.
Dodał, że "nikt tego poważnie nie potraktuje" i "wiadomo, że wynik jest zaplanowany na Kremlu".
"Pretekst zawsze można znaleźć"
Prezydent został również zapytany, na ile realna jest groźba tego, że rosyjski prezydent Władimir Putin, przyparty do muru, sięgnie po broń jądrową.
- Pytanie jest następujące - co to znaczy, że przyparty do muru - odparł Andrzej Duda. - Bo jeżeli spojrzymy na to uczciwie, (...), to powiemy tak - Rosja dzisiaj okupuje terytorium Ukrainy. Nie ma żadnej wojny na terytorium Rosji i nie będzie żadnej wojny na terytorium Rosji, ponieważ nie wierzę, że Ukraińcy, nawet jeśli uda im się rzeczywiście odzyskać własne terytorium i wyprzeć z niego Rosjan, weszliby na terytorium Federacji Rosyjskiej, oczywiście to w granicach międzynarodowo uznanych. W istocie Ukraińcy walczą wyłącznie o uzyskanie ziemi, która jest ich ziemią - wskazywał prezydent.
Jak mówił dalej, "pretekst (do eskalacji konfliktu - przyp. red.) zawsze można znaleźć, pretekstem będzie mniejszość rosyjska mieszkająca w danym kraju, pretekstem będzie ziemia, będzie atak na przedstawicieli rosyjskiej dyplomacji, rosyjskiego państwa, kogokolwiek". - Żyjemy w sferze pretekstów - dodał.
Duda: wtedy Rosja stanie się wrogiem całego świata
- Uważam, że nie tylko Władimir Putin, ale i jego zaplecze, otoczenie ma świadomość, co to znaczy. Oni oczywiście będą mówili, że ją mają, wszyscy wiedzą, że ją mają, ale oni też doskonale wiedzą, że użycie jej (broni atomowej - przyp. red.) nawet w najmniejszym stopniu, nawet gdyby użyli jakichś supernowoczesnych, maleńkich ładunków nuklearnych, taktycznej broni nuklearnej, to będzie przełamanie tabu, które pociągnie za sobą skutki, których nie można dzisiaj przewidzieć - argumentował. - Wtedy Rosja stanie się wtedy wrogiem świata. Bo dzisiaj Rosja próbuje przekonywać (do siebie - przyp. red.) w Afryce, Azji, Ameryce Południowej - dodał.
Zdaniem Andrzeja Dudy w niektórych regionach świata rosyjska propaganda odnosi sukces. - Rosja opowiada o rzeczach zupełnie sprzecznych z faktami, opowiada o czymś, co zupełnie nie miało miejsca, ale te kraje są daleko od Rosji, nie mają tego poczucia, które mamy my w Polsce, nie mają tej wiedzy, świadomości, nie mają tego bagażu historycznego. Im bardzo często Rosja dobrze się kojarzy - powiedział prezydent.
Prezydent o "zmasowanym rosyjskim działaniu", aby trzymać Europę "za gardło energetyczne"
Prezydent Andrzej Duda odniósł się także do wypowiedzi przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która powiedziała, że "trzeba było wsłuchać się w głosy wewnątrz Unii Europejskiej, w Polsce, krajach bałtyckich" dotyczące Władimira Putina.
- Gorzka satysfakcja. Podkreślam, że myśmy uczciwie i rzetelnie mówili nie tylko o naszym stanowisku, ale także o naszym przeświadczeniu, że budowanie gazociągów z pominięciem Europy Centralnej, tak jak Nord Stream 1 czy Nord Stream 2, będzie miało dla Europy tragiczne skutki, że Gazprom nie jest normalną firmą, taką, jaka jest znana w państwach na zachodzie Europy, funkcjonującą w oparciu o realia i zasady rynkowe, tylko jest po prostu narzędziem państwa rosyjskiego i władzy rosyjskiej do rozprzestrzeniania rosyjskiej dominacji - skomentował.
- Kiedy o tym mowiłem przywódcom państwa zachodnich - czy pani kanclerz Angeli Merkel czy innym kolegom, którzy stali czy stoją na czele państw Europy zachodniej - to bardzo często się uśmiechali i mówili: "wy jesteście przewrażliwieni na punkcie rosyjskim". Tymczasem dzisiaj się przekonują, że to jest prawda, że Gazprom tak obficie finansował różnego rodzaju wydarzenia europejskie, na przykład europejski jacht, Ligę Mistrzów, to wszystko było zmasowane rosyjskie działanie, gdzie nie szczędzono pieniądza, bo Rosja i władze rosyjskie mają od wieków do tego specyficzne podejście: ludzie mogą przymierać głodem, ale na takie rzeczy - na propagandę i na rozprzestrzenianie wpływów - pieniądze zawsze są. Więc tu także były na to, żeby lansować Rosję w krajach na zachodzie Europy po to, by rozprzestrzeniać te możliwości panowania i, w efekcie, trzymania za gardło energetyczne - powiedział prezydent.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24