- Z całą pewnością sygnał, jaki poszedł z Warszawy nie był dla prezydenta Putina i całej tej moskiewskiej soldateski sympatyczny - ocenił środowe wystąpienie Baracka Obamy doradca Bronisława Komorowskiego, Roman Kuźniar. - Czas najwyższy, aby w Rosji zrozumiano, że to nie są przelewki - dodał.
W czasie przemówienia Baracka Obamy na warszawskim pl. Zamkowym ze strony amerykańskiego prezydenta padły ostre słowa pod adresem Rosji i mocne zapewnienie o gwarancjach bezpieczeństwa dla sojuszników USA.
- Pióro nigdy nie może posłużyć do kradzieży czyjejś ziemi, więc nie akceptujemy okupacji Krymu czy też naruszania suwerenności Ukrainy. Wolne narody będą stały ramię w ramię, aby dalsze rosyjskie prowokacje oznaczały tylko i wyłącznie więcej izolacji i kosztów dla Rosji - podkreślił Obama.
"Mocne, kategoryczne, jednoznaczne deklaracje"
Doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego Roman Kuźniar w rozmowie z TVN24 bardzo dobrze ocenił przemówienie amerykańskiego przywódcy jako "bardzo dobrze skonstruowane i piękne".
- Obama użył bardzo mocnych, kategorycznych, jednoznacznych sformułowań; takich, na które nie stać dzisiaj niestety naszych zachodnioeuropejskich sojuszników - podkreślił.
- Myślę, że prezydent Obama w ten sposób chciał stworzyć warunki brzegowe dla rozmów G7 w Brukseli i spotkania w Normandii. To bardzo ważne, że pokazał sojusznikom, jakiej linii nie można, cofając się przed Rosją, przekroczyć - dodał Kuźniar.
Co na to Putin?
Jak wyjaśnił prezydencki doradca, efektu słów Obamy będzie można szukać na spotkaniu G7 w Brukseli, na które z Warszawy udał się amerykański prezydent i w czasie piątkowych uroczystości z okazji 70. rocznicy lądowania aliantów w Normandii.
- Myślę, że to, co się stało w Polsce, to jest bardzo dobry wstęp, bardzo dobra uwertura - podkreślił Kuźniar. - My tu w Europie Środkowej powinniśmy się czuć nie tylko dowartościowani, ale również pokrzepieni, że w sytuacjach trudnych możemy liczyć na USA - dodał.
Kuźniar przyznał, że "wyobraża sobie minę Władimira Putina", gdy słuchał przemówienia amerykańskiego prezydenta.
- Z całą pewnością sygnał, jaki poszedł z Warszawy, nie był dla prezydenta Putina i całej tej moskiewskiej soldateski sympatyczny. Czas najwyższy, żeby w Rosji zrozumiano, że to nie są przelewki, że posunęli się za daleko i że muszą działać w zgodzie z regułami przyjętymi przez cywilizowany świat. Dobrze, że prezydent Obama tak wyraźnie to podkreślił właśnie w Warszawie - powiedział.
Autor: kg/ja / Źródło: tvn24