Pierwszego dnia szczytu w Brukseli w związku z odmową Polski przyjęto "konkluzje przewodniczącego Rady Europejskiej", które poparło 27 państw członkowskich. Jak relacjonował reporter TVN24, nie złożono pod nimi podpisów. O możliwości zastosowania takiej formuły mówił wcześniej były wiceminister spraw zagranicznych Mikołaj Dowgielewicz.
Zgodnie z zapowiedziami premier Beata Szydło odmówiła w nocy z czwartku na piątek przyjęcia wniosków kończących pierwszy dzień szczytu Unii Europejskiej. Ta sprawa doprowadziła do ostrej wymiany zdań między szefową polskiego rządu a liderami kilku państw unijnych.
W związku z tym przyjęto "konkluzje przewodniczącego Rady Europejskiej" poparte przez 27 państw.
- Pod konkluzjami nie ma podpisów. Jest to po prostu przyjmowane - powiedział reporter TVN24 Paweł Łukasik.
Jak relacjonował z Brukseli, zdaniem unijnych dyplomatów nie ma mowy o nieważności szczytu. Dodał, że w sprawie wyboru Donalda Tuska na druga kadencję, wszyscy powołują się na art. 15 Traktatu Lizbońskiego, gdzie jest wprost mowa o tym, że przewodniczącego Rady Europejskiej wybiera się kwalifikowaną większością głosów.
Szydło nie przyjmuje konkluzji
Premier jeszcze przed zakończeniem szczytu mówiła dziennikarzom, że "zgłosiła, iż nie przyjmie konkluzji szczytu". Dodała, że według niej nieprzyjęcie wniosków przez wszystkie państwa UE będzie oznaczać, że szczyt UE będzie nieważny.
O możliwości przyjęcia formuły "konkluzji przewodniczącego Rady Europejskiej" mówił w czwartek były wiceminister spraw zagranicznych Mikołaj Dowgielewicz.
- W związku z tymi konkluzjami niewiele może się stać, dlatego że część tych konkluzji można na innych forach unijnych przyjąć w innej formie. Część tych konkluzji Donald Tusk, jako szef Rady Europejskiej, może przedstawić jako swoje, de facto przyjęte przez wszystkie kraje członkowskie oprócz jednego - mówił.
Dodał, że decyzja o wyborze Tuska jest podjęta zgodnie z Traktatem Lizbońskim, w związku z tym nie ma żadnych wątpliwości.
W piątek w czasie drugiego dnia szczytu odbędą się nieformalne spotkanie przywódców 27 krajów unijnych bez Wielkiej Brytanii. Szefowie państw i rządów będą w dalszym ciągu przygotowywać się do zaplanowanego na 25 marca rocznicowego spotkania w Rzymie, podczas którego mają przyjąć deklarację o przyszłości Unii.
Ukłon w stronę władz z Warszawy
W czwartek przy sprzeciwie Polski odnowiono mandat przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Spotkanie zakończyło się krótko po północy.
We wnioskach "27" przywódcy zgodzili się, że jeszcze w tym roku przeprowadzą dyskusję na temat sposobu przeprowadzania nominacji na stanowiska unijne. To ukłon w stronę władz z Warszawy, które zwracały uwagę, że procedura wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej jest nietransparentna.
- Bardzo źle się stało, że wybór szefa Rady Europejskiej został przeprowadzony wbrew państwu, z którego pochodził kandydat - mówiła w czwartek Szydło.
Poza przedłużeniem kadencji przewodniczącego Rady Europejskiej unijni przywódcy rozmawiali m.in.: o migracji, bezpieczeństwie i obronie, unijnej gospodarce oraz sytuacji na Bałkanach Zachodnich. W oświadczeniu szefów państw i rządów zapisano, że podczas obecnej prezydencji, czyli do końca czerwca, osiągnięty zostanie kompromis w sprawie reformy prawa azylowego przewidującej obowiązkową relokację uchodźców.
Autor: js/sk/jb / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24