Premier Donald Tusk po raz pierwszy zabiera głos w sprawie aresztowania Romana Polańskiego. I nie zdradza wielkich emocji. - To nie jest narodowo-polityczna sprawa, tylko obyczajowo-karna - ocenił szef rządu. Według niego nie ma potrzeby podnosić "narodowego larum", bo nikomu nie dzieje się krzywda.
Szef polskiego rządu przyznał, że sprawa Polańskiego nie wzbudza w nim takich emocji, jak u niektórych polskich polityków, także z jego partii. Do kwestii zatrzymania reżysera Donald Tusk podchodzi spokojnie.
Nie jest moją rolą rozstrzyganie winy, ona zresztą jest dość oczywista Premier Donald Tusk
- Ja bym nie podnosił jakiegoś takiego narodowego larum. Natomiast trzeba podjąć wszystkie czynności, jakie podejmujemy wobec każdego polskiego obywatela, którego spotyka tego typu przykra sytuacja jak Romana Polańskiego w Szwajcarii, ale w żadnym wypadku nie można z tego robić wielkiej narodowej sprawy, bo to jest jednak bardziej problem obyczajowo-karny, a nie narodowo-polityczny - oświadczył Tusk.
"Nie moją rolą jest rozstrzyganie winy"
Według premiera polska placówka konsularna w Szwajcarii podjęła działania "jak najbardziej uzasadnione". - Raczej byłbym zaniepokojony, gdyby nasze placówki w takiej sytuacji nie reagowały, nie dlatego, że Roman Polański jest sławny, tylko generalnie: jak Polaka zamyka się w jakimś kraju i budzi to wątpliwości czy emocje, to nasza dyplomacja powinna reagować - powiedział Tusk.
Zastanawiał się także nad pytaniem, które zadaje sobie wielu: dlaczego Szwajcarzy zatrzymali reżysera dopiero teraz, chociaż mieli do tego wiele okazji już wcześniej. - To zastanawiające - przyznał premier. - Natomiast nie jest moją rolą rozstrzyganie winy, ona zresztą jest dość oczywista - nikt nie kwestionuje, łącznie z Romanem Polańskim i jego ofiarą, że to zdarzenie miało miejsce - mówił premier.
Nie sądzę, żebyś mieli w Polsce wywoływać atmosferę, że dzieje się jakaś szczególna tragedia czy jakaś szczególna krzywda. Doszło do poważnego przestępstwa i wiadomo było, że Amerykanie akurat w tych sprawach są konsekwentni i dość bezwzględni. Premier Donald Tusk
"To nie jest szczególna tragedia"
Inicjatywę ministrów Polski i Francji, którzy razem chcą wystąpić do amerykańskich władz o możliwość skorzystania z prawa łaski ocenił jako "nacechowaną pozytywną emocją". - Nikt z nas by nie chciał, żeby Roman Polański trafił do więzienia, to oczywiste - dodał szef rządu.
- Natomiast nie sądzę, żebyś mieli w Polsce wywoływać atmosferę, że dzieje się jakaś szczególna tragedia czy jakaś szczególna krzywda. Doszło do poważnego przestępstwa i wiadomo było, że Amerykanie akurat w tych sprawach są konsekwentni i dość bezwzględni - podkreślił premier.
Zaznaczył, że chciałby, żebyśmy w Polsce też mieli taki wymiar sprawiedliwości, który działa skutecznie.
Reżyser zatrzymany
Polański został w sobotę wieczorem zatrzymany na lotnisku w Zurychu i umieszczony w tymczasowym areszcie ekstradycyjnym na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania z 1978 roku. Amerykański wymiar sprawiedliwości zarzuca Polańskiemu, że w roku 1977 w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt.
Prokurator Los Angeles zapowiedział, że wystąpi z wnioskiem o ekstradycję reżysera do USA. Sam Polański zapowiedział, że na ekstradycję się nie zgadza.
jk//mat
Źródło: PAP, lex.pl