Premier Australii Anthony Albanese zapowiada, że jeśli jego partia wygra nadchodzące wybory, to doprowadzi do zainwestowania 1,2 miliarda dolarów w metale ziem rzadkich. Stacja BBC zastanawia się, czy blokada Chin na eksport tych metali jest szansą dla Canberry.
Obietnica wyborcza australijskiego premiera została złożona po tym, gdy Chiny nałożyły ograniczenia eksportowe na siedem minerałów ziem rzadkich, niezbędnych w branży zaawansowanych technologii, w tym przy produkcji pojazdów elektrycznych, myśliwców i robotów.
Jak zauważa BBC, ograniczenia są powszechnie postrzegane jako odwet za cła nałożone przez prezydenta USA Donalda Trumpa.
Australia i metale ziem rzadkich
Zapowiadana przez Albanese rezerwa ma zgromadzić metale ziem rzadkich, a także inne krytyczne minerały, których Australia jest czołowym producentem, w tym lit i kobalt.
Rezerwy metali ziem rzadkich znajdują się zarówno na terenie Chin, jak i Australii. Jednak 90 proc. rafinacji metali ziem rzadkich, dzięki której są one wykorzystywane później przemysłowo, odbywa się w Chinach. Zatem to właśnie Państwo Środka ma realną kontrolę nad ich światową podażą.
Ta sytuacja martwi kraje Zachodu, ale przede wszystkim przedstawicieli amerykańskiej administracji. Analitycy twierdzą, że niezdolność Waszyngtonu do zabezpieczenia dostaw metali ziem rzadkich to jedno z kluczowych wyzwań stojących teraz przed Stanami Zjednoczonymi.
USA i UE "oddały piłkę" Chinom
Dyrektor Iron Ore Research w Perth w Zachodniej Australii Philip Kirchlechner ocenił w rozmowie z BBC, że USA i UE "oddały piłkę" Chinom, akceptując dominację i monopol Państwa Środka w tym obszarze.
Według US Geological Survey w latach 2019-2022 około 75 proc. amerykańskiego importu metali ziem rzadkich pochodziło z Chin. Ekspert wskazuje, że Chiny zaczęły odgrywać newralgiczną rolę w dostawach dla amerykańskiego i europejskiego przemysłu zbrojeniowego, który również wykorzystuje do produkcji te pierwiastki.
Także dyrektor generalny Tesli Elon Musk uskarżał się, że wstrzymanie przez Pekin eksportu metali ziem rzadkich wpływa na zdolność firmy do tworzenia robotów humanoidalnych.
Albanese deklarował, że metale z przyszłej rezerwy będą dostępne zarówno dla "przemysłu krajowego, jak i partnerów międzynarodowych".
Dobry, ale "spóźniony" ruch
Kirchlechner przyznaje, że jest to dobry, ale "spóźniony" ruch. Zdaniem eksperta propozycja "nie rozwiąże problemu". Podstawowym kłopotem jest to, że nawet jeśli Australia zgromadzi więcej surowców, proces rafinacji metali ziem rzadkich będzie w znaczącym stopniu kontrolowany przez Chiny.
Dobrym przykładem jest lit, który co prawda nie kwalifikuje się do metali ziem rzadkich, ale jest kluczowym metalem w produkcji akumulatorów do pojazdów elektrycznych i paneli słonecznych. Australia wydobywa 33 proc. światowego litu, ale rafinuje i eksportuje tylko niewielką jego część. Z kolei Chiny wydobywają zaledwie 23 proc. światowego litu, ale rafinują 57 proc. surowca.
Australijscy rządzący są jednak świadomi tego problemu. Spółka Arafura Rare Earths z Perth w Australii Zachodniej otrzymała w ubiegłym roku dofinansowanie rządowe w wysokości 840 mln dolarów australijskich na stworzenie pierwszej w kraju kopalni i rafinerii metali ziem rzadkich. W listopadzie otworzono pierwszy zakład przetwórstwa metali ziem rzadkich, również w Australii Zachodniej, obsługiwany przez Lynas Rare Earths.
Eksperci prognozują jednak, że kraj ten będzie zależny od Chin w zakresie rafinacji co najmniej do 2026 r.
Alicia Garcia-Herrero, główna ekonomistka ds. Azji i Pacyfiku w Natixis, wskazuje, że plan Albanese'a przewiduje możliwość sprzedaży metali ziem rzadkich z Australii w czasie gospodarczych zawirowań. Jednak jej zdaniem metale z Australii nie zastąpią całkowicie tych z Chin.
- Jeśli celem Australii jest być na usługach Zachodu, stać się ważniejszym partnerem dla Zachodu - zwłaszcza USA - to są słabe punkty, które Chiny mogą wykorzystać. A najważniejszym z nich jest rafinacja - uważa Garcia-Herrero.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Jason Benz Bennee/Shutterstock