Mija rok od śmierci Kornela Morawieckiego, lidera "Solidarności Walczącej", kandydata na prezydenta w 2010 roku, marszałka seniora Sejmu VIII kadencji i ojca obecnego premiera. W środę w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w Warszawie odsłonięto tablicę poświęconą zmarłemu rok temu opozycjoniście. - Mój ojciec przekonywał, by robić to, od czego upadnie komuna - podkreślił obecny na uroczystości premier Mateusz Morawiecki.
O rocznicy śmierci swojego ojca napisał w mediach społecznościowych premier Mateusz Morawiecki. "Wspominam dzisiaj mego Tatę. To już rok minął, kiedy odszedł do lepszego, jak wierzymy, świata" - napisał szef rządu na Facebooku.
"Jaki był ten mój, nasz Tato? Im więcej Go dzisiaj wspominam, tym bardziej doceniam wszystko co dla mnie, dla nas, dla Polski uczynił. Wraz z ojcowską miłością przekazywał mi wartości, które pozwoliły stać się takim człowiekiem, jakim jestem. Uczył mnie szacunku dla drugiego człowieka wraz z jego odmiennością, kulturą, wartościami. Od Taty uczyłem się patriotyzmu, zwłaszcza tego budowanego na co dzień ciężką i żmudną pracą" - dodał.
Premier przypomniał też, że ojciec często dawał mu trudne zadania do wykonania. "Kiedy miałem pięć lat uczył mnie pływać - w specyficzny sposób, po prostu wrzucił mnie do wody, a sam spokojnie obserwował z brzegu, jak się miotam. Po chwili spokojnie mogłem utrzymać się na powierzchni. Ta nauka z pewnością nie poszła w las. I nie chodzi tylko o samo pływanie. Często dawał zadania do wykonania trudne, bardzo trudne, ale osiągalne dla mnie. I kiedy w stanie wojennym Ojciec ukrywał się, to poczucie odpowiedzialności które mi zaszczepiał - bardzo się przydało" - wspominał.
Premier podkreślił też, że jego ojciec wprowadzał go "w świat historii, polityki, filozofii". "Czasami, kiedy temat był ciekawy, dyskusja w domu kończyła się wtedy, gdy inni budzili się do pracy i szkoły. Wielostronność zainteresowań Taty powodowała, że starał się, abyśmy mogli realizować się w różnych dziedzinach. Stąd lekcje gry na pianinie, od których uciekłem i żadne argumenty Taty mnie nie przekonały. Zamiast gry na pianinie wolałem grę w piłkę albo w tenisa stołowego. Jakoś to przebolał, tym bardziej, że w tenisie osiągnąłem pewne sukcesy, których nigdy bym nie miał w muzyce" - dodał szef rządu.
"Często powtarzał: 'siejmy, a nuż coś wyrośnie'"
Premier przypomniał też, że Kornel Morawiecki "bolał nad tym, że w III RP elity polityczne tak łatwo zapomniały o idei 'Solidarności'". "Coraz bardziej odstawał od rzeczywistości postkomunizmu, w której dominował fałsz, obłuda, kłamstwo i zdrada. Ale walczył. Ciągle. Bez ustanku. Każdego dnia przez te 30 lat wolnej Polski walczył o jej lepszy, bardziej sprawiedliwy kształt. Często powtarzał: 'siejmy, a nuż coś wyrośnie'" - podkreślił.
"Był bardzo aktywny, jeździł na spotkania, dużo rozmawiał, zakładał partię polityczną, nową gazetę. Przekonywał, że III RP nie wyrosła z ideałów Solidarności, ale że jest to efekt wielu patologii postkomunizmu. Ta wielka praca przyniosła efekty - Ojciec został wybrany posłem, Marszałkiem Seniorem VIII kadencji. Zapłacił za te wieloletnie zmagania swoim zdrowiem. Wierzę, że posiane przez Tatę ziarno, odpłaci się złotem" - dodał.
"Kiedy odwiedziłem Tatę ostatni raz w szpitalu, ledwie mógł wykrztusić kilka słów. Usłyszałem, że pomimo tarć, kłótni i niechęci, trzeba dążyć do zgody narodowej, do porozumienia w kluczowych sprawach. Ta Jego wola jest dla mnie drogowskazem" - podsumował premier Morawiecki.
Odsłonięcie tablicy upamiętniającej Kornela Morawieckiego i działaczy Solidarności Walczącej
W południe w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w Warszawie Mateusz Morawiecki wziął udział w uroczystości odsłonięcia tablicy upamiętniającej jego ojca oraz działaczy Solidarności Walczącej.
- Kiedy myślę o drodze mojego ojca, to coraz bardziej jestem przekonamy, że zarówno w nauce, jak i w polityce, w fizyce i w życiu publicznym szukał tego, co pierwsze, tego co elementarne, tego co fundamentalne - dobra i prawdy. I tym wartościom podporządkowywał swoje działania publiczne niezależnie od okoliczności - podkreślił Mateusz Morawiecki.
"Rób to, od czego upadnie komuna"
Premier dodał też, że Kornel Morawiecki przekonywał innych, że wspólne działania prowadzone na rzecz niepodległości są ważniejsze niż indywidualne. - Mój ojciec pytany często przez młodych ludzi: co mamy robić w latach Polski podziemnej, w latach 80., odpowiadał bardzo prosto: rób to, od czego upadnie komuna - wspominał Morawiecki, określając przy tym lata PRL-u jako totalitarny, nieludzki system.
Dodał też, że słowa jego ojca o tym, by robić wszystko to, co osłabi komunizm mogłyby być mottem Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, gdzie dawniej władze komunistyczne doprowadzały do śmierci wielu wybitnych polskich patriotów. - To święte polskie miejsce: to polska prawda i prawda o Polsce, która tętni gorącym sercem historii, a jednocześnie wszyscy, którzy tutaj byli chcą nam powiedzieć, że nie ma wartości większej niż Polska - podkreślił.
Premier przypomniał też, że historia Polski, zwłaszcza ostatnich stuleci, to "odyseja wolności", do której w XX wieku Polacy dodali też własną i oryginalną ideę Solidarności. Nawiązując do zaprezentowanej w Muzeum ekspozycji o Solidarności Walczącej premier podkreślił też, że jej dzieje pokazują, że nie tylko "historia wpływa na los człowieka, ale to siła charakteru i duch człowieka i wola walki potrafi wpłynąć na losy historii".
- Cała ta wystawa jest opowieścią o mężnych i dzielnych ludziach, którzy w trudnych czasach zachowali się jak trzeba - mówił Morawiecki, dziękując przyjaciołom swego ojca oraz Solidarności Walczącej za zorganizowanie upamiętnienia.
Poza odsłonięciem tablicy pamiątkowej poświęconej pobytowi lidera Solidarności Walczącej Kornela Morawieckiego oraz innych działaczy Solidarności Walczącej w dawnym areszcie przy ulicy Rakowieckiej, otwarto też wystawy poświęcone Kornelowi Morawieckiemu i Solidarności Walczącej. W siedzibie Muzeum przedstawiono również film o Kornelu Morawieckim, a także podpisano porozumienie o współpracy między Muzeum Żołnierzy Wyklętych a Stowarzyszeniem "Solidarność Walcząca".
W ceremonii odsłonięcia tablicy i otwarcia wystaw wzięli udział m.in. prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska, wicepremier, szef MKiDN Piotr Gliński, prezes PiS Jarosław Kaczyński, a także prezes IPN Jarosław Szarek i licznie przybyli także dawni działacze Solidarności Walczącej. Wydarzenie to wspólnie zorganizowały wspólnie Instytut Dziedzictwa Solidarności, Stowarzyszenie "Solidarność Walcząca" oraz Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL.
"Wiem, że był on dla was człowiekiem, który wyznaczał kierunek działań, był latarnią na drodze ku niepodległej Polsce"
Po południu odbyła się msza św. w intencji zmarłego Kornela Morawieckiego z udziałem najbliższej rodziny, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i licznie zgromadzonych przyjaciół. Liturgii przewodniczył proboszcz miejscowej parafii ks. prałat Andrzej Kowalski. Wraz z nim mszę św. koncelebrował ks. Dariusz Kowalski z Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia.
- Drodzy przyjaciele mojego ojca. Wiem, że był on dla was człowiekiem, który wyznaczał kierunek działań, był latarnią na drodze ku niepodległej Polsce – powiedział po mszy św. do zgromadzonych premier Mateusz Morawiecki.
Przywołując słowa Władysława Reymonta, że "rzeczywistość jest utkana z tej samej przędzy co i marzenia", premier powiedział, że jego ojciec "tkał tymi marzeniami rzeczywistość w tych okolicznościach, w jakich przyszło mu żyć i robił to z ogromną determinacją". Zwrócił jednocześnie uwagę, że aktywność Kornela Morawieckiego "rozpościerała się między dwiema postawami – ofiarnością i odwagą – znał wartość, można rzec – miecza i krzyża".
Zwrócił uwagę, że ofiarność ojca, którą miał, czasami nawet wobec nieznajomych, odnosiła się zarówno do ich stanu ducha, jak i wynikała z ich potrzeb materialnych. - Była ona dla niego czymś oczywistym, bardzo naturalnym – wspominał premier.
Powiedział, że odwaga kazała jego ojcu tkać z marzeń rzeczywistość w okolicznościach "nader trudnych".
- On nigdy nie uważał ich za ostateczne, za niemożliwe, wręcz przeciwnie. Wielkim marzeniem, wielkim pragnieniem, w jakimś sensie mottem życiowym, myślą przewodnią, było to, żeby sięgać dalej, dążyć do większych rzeczy niż te, które nami kierują, niż te, którymi aktualnie żyjemy – powiedział Mateusz Morawiecki.
Podkreślił, że jego ojciec "wierzył głęboko, że tym, jacy jesteśmy i co robimy, jakie dobro wokół siebie rozsiewamy – przyczyniamy się nie tylko do lepszego świata".
"Ideały, które dzisiaj niesiemy w przyszłość, są także spełnieniem twoich myśli i pragnień"
Zwrócił uwagę, że pogoda ducha Kornela Morawieckiego, znana wszystkim, którzy go znali choćby przez krótko, szła w parze z jego determinacją. - W naszej przysiędze, składanej jako członkowie Solidarności Walczącej, kazała mu walczyć o Rzeczpospolitą Solidarną i walczyć za cenę nawet własnego życia – wyznał premier.
Powiedział, że ci, którzy mniej przychylnym okiem patrzyli na dorobek jego ojca uważając, że po 1989 roku nie miał on propozycji dla Polski, są w głębokim błędzie.
- Poprzez życie i swoją działalność ojciec świadczył, że po 1989 roku, a nawet wcześniej myślał o tym, jak wolna Polska ma być urządzona. Myślał o każdym najsłabszym członku naszej społeczności, myślał o solidarności, której tak bardzo brakowało po 1989 roku, o budowie silnego państwa, silnych instytucji, o budowie silnej Polski poprzez zrównoważoną dobrze prowadzoną gospodarkę – mówił premier.
- Ideały, które dzisiaj niesiemy w przyszłość, są także spełnieniem twoich myśli i pragnień – powiedział Mateusz Morawiecki, zwracając się do zmarłego ojca.
Premier podziękował także wszystkim towarzyszom drogi ojca, jak ocenił – "trudnej i wcale nie oczywistej". - Także dzięki wam Polska dzisiaj jest niepodległa, wolna, suwerenna i coraz bardziej dostatnia. Ojciec wykuł pomnik nie w marmurze, ale w naszych sercach – podsumował Mateusz Morawiecki.
W kazaniu ks. prał. Andrzej Kowalski przywołał biblijną postać Hioba, który, mimo że stracił nie tylko najbliższych, ale także cały swój dobytek – nie przeklinał Boga i nie przypisywał mu nieprawości.
- Wielu ludzi w obliczu próby, tragedii, śmierci bliskich pyta, dlaczego, dlaczego Boże mnie to spotkało, dlaczego Boże mnie to uczyniłeś. Tymczasem Bóg nie jest autorem zła.(...) To my, ludzie, bywamy autorami zła – podkreślił duchowny.
Po mszy św. uczestnicy uroczystości udali się na grób Kornela Morawieckiego na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, gdzie złożono wieniec, kwiaty i zapalono znicze.
Marszałek senior
- Niesiemy ciebie, Polsko, jak żagiew, jak płomienie, gdzie cię doniesiemy? Czy prawo stanowione przez Sejm obecnej kadencji pomoże Polsce, potrafi poprawić dolę mieszkańców naszego kraju? Czy biednych uda się wyrwać z biedy? Czy da perspektywę ambitnym, pracowitym i zdolnym? Czy przywróci cześć bohaterom Solidarności?" - pytał Kornel Morawiecki w jednym ze swoich najważniejszych wystąpień, gdy podczas inauguracyjnego posiedzenia Sejmu VIII kadencji 12 listopada 2015 roku pełnił funkcję marszałka seniora.
Początki opozycyjne na studiach
Kornel Morawiecki urodził się 3 maja 1941 roku. Zasłynął przede wszystkim jako założyciel i przewodniczący "Solidarności Walczącej", organizacji, której głównym hasłem było odzyskanie niepodległości. Był też jednym z najdłużej ukrywających się w PRL opozycjonistów.
W 1963 ukończył studia na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Wrocławskiego, w 1970 roku uzyskał stopień naukowy doktora na podstawie pracy poświęconej kwantowej teorii pola. Był wieloletnim pracownikiem naukowym na Uniwersytecie Wrocławskim, początkowo w Instytucie Fizyki Teoretycznej, następnie w Instytucie Matematyki. Od 1973 do połowy 2009 roku pracował w Instytucie Matematyki i Informatyki Politechniki Wrocławskiej.
W 1968 roku uczestniczył w strajkach studenckich, rozrzucał też ulotki protestujące przeciwko interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w tym samym roku.
Redaktor naczelny "Biuletynu Dolnośląskiego"
Już w latach siedemdziesiątych związał się z opozycją demokratyczną, wówczas zorganizowaną przede wszystkim wokół KSS "KOR" i Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Jak opowiadał historyk i monograf "Solidarności Walczącej" doktor Grzegorz Waligóra, Kornel Morawiecki od 1979 roku był związany z redakcją "Biuletynu Dolnośląskiego", wówczas najważniejszego pisma opozycyjnego ukazującego się we Wrocławiu. Był to organ Klubu Samoobrony Społecznej, czyli "terenowej" odnogi KSS "KOR".
Początkowo zadaniem Morawieckiego była organizacja druku. W 1980 roku został redaktorem naczelnym tego czasopisma i do końca lat osiemdziesiątych pełnił w nim kluczową rolę. Wokół periodyku ukształtowało się środowisko związane z Morawieckim, który już wówczas, jak zwracał uwagę Waligóra, był uważany za działacza radykalnego. Już na początku 1980 roku w środowiskach opozycyjnych zabiegał na przykład o wydanie wspólnego oświadczenia, potępiającego agresję ZSRS na Afganistan. Nie zyskało to poparcia całej opozycji, oświadczenie o takiej treści ukazało się tylko w "Biuletynie Dolnośląskim", jako dokument przygotowany przez redakcję oraz Klub Samoobrony Społecznej. Po sierpniu 1980 roku Morawiecki zaangażował się w działalność w NSZZ "Solidarność", a redagowany przez niego "Biuletyn Dolnośląski" był jednym z organów związku.
W 1981 roku zasłynął też publicznym wezwaniem do wycofania z Polski Armii Czerwonej – takiego postulatu w tym czasie nikt jeszcze nie formułował - a także przygotowaniem ulotek w języku rosyjskim dla żołnierzy Armii Czerwonej, stacjonujących w Polsce. Z tego powodu trafił nawet na jakiś czas do aresztu.
Założyciel "Solidarności Walczącej"
Jeszcze przez wprowadzeniem stanu wojennego Morawiecki apelował o ukrycie części sprzętu wydawniczego i przygotowanie całego związku na wariant rozwiązania siłowego. Jesienią 1981 roku był delegatem na I krajowy zjazd "Solidarności", podczas którego mówił: "Właściwie od roku bez mała grożą nam stanem wyjątkowym, obcą interwencją. Te groźby są w TV, w radio, w prasie. No a my właściwie udajemy trochę oficjalnie, jako związek, jakby tego nie było. Jako członkowie tego związku mówimy o tym między sobą, ale jako związek żadnych działań nie podejmujemy. Postępujemy tak, jakby chowając głowę w piasek, można było uniknąć wszystkiego, czym nam grożą. [...] Uważam, że jako związek, jako całość, powinniśmy umieć odpowiedzieć na groźbę stanu wyjątkowego".
Dlatego też 13 grudnia 1981 roku Kornel Morawiecki i jego środowisko byli przygotowani na nagłą zmianę warunków działania - podkreślał Waligóra. Redakcja "Biuletynu Dolnośląskiego" dysponowała zabezpieczonym sprzętem wydawniczym, co pozwoliło Morawieckiemu na szybkie przygotowywanie pisma "Z Dnia na Dzień", które stało się oficjalnym biuletynem Regionalnego Komitetu Strajkowego, czyli kierownictwa podziemnej "Solidarności" na Dolnym Śląsku, na którego czele stał Władysław Frasyniuk.
Z czasem jednak doszło do konfliktu między RKS Frasyniuka (wkrótce aresztowanego) a Morawieckim i jego środowiskiem na tle metod walki - grupa Frasyniuka opowiadała się raczej za krótkimi strajkami, a grupa Morawieckiego za ulicznymi demonstracjami. Po udanej, masowej demonstracji w miesięcznicę stanu wojennego 13 czerwca 1982 roku środowisko Morawieckiego zdecydowało się na podjęcie działalności na własną rękę. Pierwszym działaniem było zorganizowanie czasopisma "Solidarność Walcząca", od którego nazwę później wzięła cała organizacja (powstała formalnie jesienią 1982 roku).
"Naszą podstawową bronią w tej wojnie ma być informacja i propaganda. Chcemy przeciwników przekonywać, a nie zabijać. Ale nasza taktyka powinna być taka, żeby to nasze straty były możliwie najmniejsze - ich największe" - pisał Kornel Morawiecki w artykule "Jak walczyć?" z września 1982 roku. Morawiecki podkreślił też, że walka opozycyjna polega na budowaniu, jak za okupacji, państwa podziemnego. "Będziemy je umacniać i sposobić się do powstania w dogodnym momencie. Teraz jesteśmy i może długo jeszcze będziemy za słabi na otwartą walkę" - przekonywał.
Działania "Solidarności Walczącej"
Już w tym czasie rysował wizję nowego ustroju, który określał jako solidaryzm. Jako rodzaj trzeciej drogi, alternatywnej wobec socjalizmu i kapitalizmu.
Jak opowiadał Waligóra, "'Solidarność Walcząca' zaczęła się rozrastać i jej struktury powstawały w kolejnych miastach". - Organizację tę wyróżniało przede wszystkim programowe odrzucanie jakichkolwiek porozumień z komunistami. W jednym z pierwszych tekstów z tego okresu Kornel Morawiecki pisał, że celem jest "pozbawienie władzy tej władzy". Nie było więc mowy o dialogu. Ważnym elementem działalności konspiracyjnej było przywiązywanie dużej uwagi do rozwoju wolnego słowa. Do 1989 roku "Solidarność Walcząca" wydała ponad 100 tytułów, niektóre ukazywały się w dość dużych nakładach - informował historyk. Formacja miała bardzo rozgałęzione struktury prasowe, na tyle rozwinięte, że z czasem mogła świadczyć komercyjne usługi innym środowiskom opozycyjnym. "SW" stworzyła też podziemne radio, które we Wrocławiu nadało ponad 100 audycji.
Celem rozwiniętego ruchu wydawniczego było nie tylko tworzenie niezależnego kolportażu wolnego słowa, ale również budowanie organizacji wokół całej sieci kolportażu i drukarni rozsianych po całym Dolnym Śląsku i innych miejscach Polski. - Wokół ruchu wydawniczego tworzyła się niezależna organizacja, która szybko stała się jedną z głównych sił opozycyjnych lat osiemdziesiątych. Aby zostać pełnoprawnym członkiem "Solidarności Walczącej", należało złożyć przysięgę. Znak graficzny organizacji - kotwica "Solidarności Walczącej" - był bezpośrednim nawiązaniem do Polski Walczącej - opowiadał Waligóra.
Z dostępnych obecnie w IPN dokumentów wynika też, przyznawał historyk, że "Solidarność Walcząca" była organizacją słabo zinfiltrowaną przez SB. - Solidarność Walcząca dzięki dużemu przywiązaniu jej członków do przestrzegania zasad konspiracji, takich jak samoobserwacja, kontrobserwacja, gubienie "ogonów", wykorzystywanie wielu mieszkań do ukrywania liderów (Kornel Morawiecki miejsce ukrycia zmieniał ponad 50 razy) itp., była początkowo lepiej przygotowana do działalności w warunkach stanu wojennego. Szeroko rozpowszechnione w "Solidarności Walczącej" było stosowanie, za pomocą specjalnych skanerów, nasłuchów radiowych częstotliwości milicyjnych i SB. "Solidarność Walcząca" potrafiła więc przewidywać operacje wymierzone w jej działalność – tłumaczył.
- Naczelnym postulatem programowym "Solidarności Walczącej" było odzyskanie niepodległości, co wiązało się z obaleniem systemu komunistycznego i odsunięciem PZPR od władzy. Głównym elementem działania "Solidarności Walczącej" było więc rozszerzanie oporu społecznego, głównie poprzez wolne słowo. W wydawnictwach środowiska organizacji pojawiały się jednak również postulaty walki czynnej. Programowo nie wykluczano, że w przyszłości może dojść do walk zbrojnych. Był to jednak głównie element retoryki "Solidarności Walczącej", choć należy również powiedzieć, że na przykład w trójmiejskich strukturach organizacji trwała zorganizowana zbiórka broni. Także tam za sprawą "Solidarności Walczącej" doszło do podłożenia ładunku wybuchowego pod Komitetem Miejskim PZPR w Gdyni 28 lutego 1987 roku. Były to jednak przypadki incydentalne - opowiadał Waligóra.
Ukrywanie się w PRL
Kornel Morawiecki był najdłużej ukrywającym się działaczem podziemia. Mimo wieloletnich poszukiwań został aresztowany dopiero w listopadzie 1987 roku. Był to już okres, gdy władze PRL chciały szczycić się brakiem więźniów politycznych. Stąd w 1988 roku, wraz drugim aresztowanym działaczem "SW" Andrzejem Kołodziejem, został podstępnie wyekspediowany za granicę - wobec Morawieckiego użyto fortelu, żeby go zmusić do wyjazdu: powiedziano mu, że Kołodziej jest umierający i tylko operacja za granicą może go uratować. Jednak po kilkumiesięcznym pobycie za granicą (Włochy, USA) Morawiecki wrócił potajemnie do kraju.
"Krótko po wprowadzeniu stanu wojennego Kornel Morawiecki stał się osobą powszechnie znaną, mimo że publicznie w ogóle się nie pojawiał. Spotykali się z nim nieliczni, aktualne miejsce jego pobytu znały tylko pojedyncze osoby. Ze sporządzonego w kwietniu 1990 roku raportu z zamknięcia Sprawy Operacyjnego Rozpracowana (SOR) 'Ośmiornica' jednoznacznie wynika, że to Morawiecki był człowiekiem najintensywniej poszukiwanym przez służby specjalne PRL-u" - czytamy w tekście Grażyny Ślęzak, pierwotnie opublikowanym w "Odrodzonym Słowie Polski" w 2014 roku w związku z wywiadem-rzeką z Kornelem Morawieckim. "Niepowodzenia tych działań naprawdę bardzo musiały irytować ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, gen. Czesława Kiszczaka, skoro w 1985 roku doszedł do wniosku, że wrocławska SB jest w dużym stopniu spenetrowana przez ludzi Morawieckiego" - dodała Ślęzak.
W wyniku przeprowadzonej czystki pracę straciło kilkudziesięciu funkcjonariuszy. "Pytany o to przywódca Solidarności Walczącej - najsilniejszej struktury solidarnościowego podziemia - mówi: 'Mieliśmy swoje źródła informacji wśród oficerów SB, ale to nie było kilkadziesiąt osób. Ustalenia komisji Kiszczaka były zresztą nietrafne - wśród wydalonych ze służby nie było naszych współpracowników'" - czytamy. Z tekstu opublikowanego przez Stowarzyszenie "Solidarność Walcząca" można dowiedzieć się też, że rok później szef MSW w sprawie Solidarności Walczącej i jej przywódcy podpisał tajne rozporządzenie "jakiego nie wydano w Polsce od czasów stalinowskich".
"W celu rozbicia organizacji i schwytania jej przywódcy zarządza 'wykorzystanie wszystkich sił i środków'. Równocześnie wydaje zgodę na prowadzenie działań operacyjnych na terenie zachodniej Polski przez NRD-owską Stasi. Jednym z kroków MSW jest wysłanie do Wrocławia specjalnej jednostki dysponującej najlepszymi kadrami i nieograniczoną ilością najnowocześniejszego sprzętu. Zakazano jej jakichkolwiek kontaktów z funkcjonariuszami dolnośląskiej SB i postawiono jedno zadanie - wytropić Morawieckiego" - czytamy.
Kornel Morawiecki jednak, dzięki kontrwywiadowi jego organizacji, dowiaduje się o urządzonym na niego "polowaniu", które prowadzone przez elitę służb Kiszczaka trwa ponad rok. "9 listopada 1987 w mieszkaniu, do którego przed chwilą wszedł Kornel Morawiecki, z hukiem wylatują drzwi. W ciągu paru minut w całej okolicy roi się od samochodów z niebieskimi 'kogutami' i komandosów z bronią gotową do strzału" - napisała Ślęzak, przypominając też o dalszych losach aresztowanego wówczas Kornela Morawieckiego. Dodała też, że z akt SOR "Ośmiornica" wynika jednoznacznie, że specjalna brygada Kiszczaka przez 24 godziny każdego z 365 dni roku śledziła ruch w każdym z dziesiątek miejsc, o których wiadomo było, że pojawił się w nich kiedyś Morawiecki.
Start w wyborach
Podczas pobytu za granicą 29 kwietnia 1988 roku został przez prezydenta RP na uchodźstwie Kazimierza Sabbata odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Z kolei w dniu swoich urodzin, 3 maja 1988 roku, został wraz z Kołodziejem przyjęty w Watykanie przez papieża Jana Pawła II.
Pod koniec lat osiemdziesiątych "Solidarność Walcząca" była przeciwna rozmowom przy Okrągłym Stole i jakimkolwiek układom z rządzącymi komunistami. Wzywał też do bojkotu "kontraktowych" wyborów 4 czerwca, choć, jak po latach przyznawał, ten radykalizm "SW" miał też jakiś wpływ na wynik negocjacji "Solidarności" z PZPR.
Zdaniem Waligóry z pewnością błędem "Solidarności Walczącej" popełnionym w tym czasie było bardzo długie zwlekanie z wyjściem z głębokiej konspiracji. W efekcie nie udało się na przykład zarejestrować kandydatury Morawieckiego w wyborach prezydenckich w 1990 roku - jego zaplecze nie zebrało wymaganej liczby podpisów.
W 1991 roku "SW" wystartowała w wyborach parlamentarnych pod szyldem Partii Wolności. W jednym ze spotów Kornel Morawiecki przewracał "okrągły stół" symbolizujący negatywny kierunek zmian. Środowisko "Solidarności Walczącej" poniosło jednak wtedy klęskę. Podobnie było w kolejnych wyborach.
Działalność polityczna w wolnej Polsce
Morawiecki w tamtych latach nieraz przekonywał, że w Polsce nie dokonano rzetelnej lustracji. "Można agentom wybaczyć, ale nie wolno było godzić się na niszczenie teczek, na honorowanie donosicieli i na stawianie im pomników. Moi niektórzy koledzy z opozycji, korzystając z układów, stali się krezusami finansowymi. Nie o to walczyliśmy. Chcieliśmy Polski sprawiedliwości i równych szans" - mówił w wywiadzie dla PAP. Pismo "Solidarność Walcząca" opublikowało pierwsze pełną "listę Macierewicza" (obie listy, także tę krótką, na której byli prezydent Lech Wałęsa i marszałek Sejmu Wiesław Chrzanowski). 4 czerwca 1993 roku Morawiecki wziął udział w głośnej demonstracji w pierwszą rocznicę obalenia rządu Jana Olszewskiego, zakończonej interwencją policji, na której czele kroczyli wtedy m.in. Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz i Jan Parys.
20 lat po pierwszej próbie, w 2010 roku, Kornel Morawiecki wystartował w końcu w wyborach prezydenckich. Zajął 10. miejsce, otrzymując 21 596 głosów (0,13 proc.). W drugiej turze zadeklarował oddanie głosu na Jarosława Kaczyńskiego.
W 2015 roku związał się Pawłem Kukizem i z ugrupowania Kukiz'15 wystartował do Sejmu w okręgu wrocławskim, otrzymując 26 101 głosów i zdobywając mandat. Jako przedstawiciel Kukiz'15 został marszałkiem seniorem. Jednak już w kwietniu 2016 roku opuścił klub Kukiz'15 wraz ze swoją współpracowniczką jeszcze z czasów "SW" Małgorzatą Zwiercan. Założył własne ugrupowanie Wolni i Solidarni oraz koło parlamentarne pod tą samą nazwą.
Choć jego syn Mateusz Morawiecki był wicepremierem w rządzie PiS, a wkrótce miał zostać szefem rządu, Kornel Morawiecki nie stronił od wygłaszania własnych poglądów, nie zawsze zgodnych z linią rządu. Był np. zwolennikiem ocieplenia stosunków z Rosją. W Sejmie VIII kadencji zainaugurował też poselski zespół na rzecz Nowej Konstytucji, który przygotował ankietę ustrojową w sprawie ewentualnych zmian w ustawie zasadniczej.
Odznaczenia od Polski i Węgier
W marcu 2019 roku, gdy był już chory, został odznaczony przez premiera Węgier Viktora Orbána Krzyżem Średnim Orderu Zasługi Węgier. Uroczystość odbyła się w ambasadzie Węgier w Warszawie.
Mimo choroby postanowił kandydować w wyborach 13 października 2019 roku. Jako kandydat PiS miał ubiegać się o mandat senatora na Podlasiu. 27 września 2019 roku został przez prezydenta Andrzeja Dudę odznaczony Orderem Orła Białego.
Kornel Morawiecki zmarł 30 września 2019 roku w jednym z warszawskich szpitali.
Pogrzeb o charakterze państwowym, z udziałem asysty wojskowej, odbył się 5 października na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Kornel Morawiecki spoczął w Alei Zasłużonych.
5 grudnia 2019 roku został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności.
W środę - w związku z rocznicą śmierci Kornela Morawieckiego - odsłonięto w Warszawie tablicę ku jego czci. Ceremonia, w której udział wziął premier Mateusz Morawiecki, odbyła się w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL. Poza odsłonięciem tablicy pamiątkowej poświęconej pobytowi Kornela Morawieckiego oraz innych działaczy Solidarności Walczącej w dawnym areszcie przy ul. Rakowieckiej, miało miejsce również otwarcie wystawy multimedialnej o Kornelu Morawieckim. Pod wieczór planowana jest także msza w jego intencji w kościele św. Jozafata w Warszawie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24