- Domagamy się prawdy o finansach publicznych. Podwyżka VAT jest krzywdząca dla najbiedniejszych - krytykowali plany finansowe rządu posłowie opozycji. Ich zdaniem, działania rządu są podyktowane kalkulacją wyborczą. - Nie znam partii, która chcąc wygrać wybory, podwyższa podatki - odpowiadał premier Donald Tusk.
Posłów SLD i PiS nie przekonały argumenty premiera, że podwyżka VAT nie uderzy w najbiedniejszych, a proponowane rozwiązanie to najlepszy sposób, by przeprowadzić Polskę przez kryzys.
Po tym, jak szef rządu przedstawił informację o stanie finansów państwa, zarzucili mu, iż mówi wprost, jaki jest stan budżetu państwa, i że podwyżka VAT uderzy w najbiedniejszych i średniozarabiających.
PiS: Kupujecie czas do wyborów
- Dzisiaj usłyszeliśmy, że rząd ma monopol na mądrość. Nie słucha opozycji, choć to może normalne, ale nie chce też słuchać ekspertów, choć oni wszyscy mówią, że proponowane zmiany w podatkach nie uzdrowią sytuacji ekonomicznej w Polsce - powiedziała Beata Szydło z PiS. I zwróciła się z pytaniem do premiera: - Jaki będzie wzrost, jeśli konsumpcja spadnie?
Potem zażądała, by szef rządu powiedział, jaki jest stan faktyczny finansów publicznych. - Powiedzcie całą prawdę - apelowała Szydło. I dodała: - Zamiast prawdy o stanie budżetu otrzymujemy kolejne retoryczne przestawienie. Kupujecie sobie czas do każdych kolejnych wyborów z pieniędzy Polaków.
Dzisiaj usłyszeliśmy, że rząd ma monopol na mądrość. Nie słucha opozycji, choć to może normalne, ale nie chce tez słuchać ekspertów, choć oni wszyscy mówią, że proponowane zmiany w podatkach nie uzdrowią sytuacji ekonomicznej w Polsce. Beata Szydło, PiS
Wiceprzewodnicząca PiS wyciągnęła też przeciwko premierowi jego własną broń - mapę Europy z zaznaczonymi na niej wzrostami, a raczej spadkami PKB w 2009 roku. - Premier Tusk na tle takiej mapy mówił o tym, że Polska ma sukces gospodarczy, jest zieloną wyspą. Na tej mapie są dwie zielone wyspy: Grecja i Polska. Grecja zbankrutowała. Jak jest w Polsce? Nie wiemy.
Ograbiona pani Irenka
Również poseł SLD Marek Wikiński przekonywał, że przeciętny Polak straci na podwyżce VAT. - Chcemy, by uczciwie zostało powiedziane, którzy ludzie będą żyli na poziomie, do którego się przyzwyczaili - powiedział. I przypomniał, że kiedy obniżono podatki, przeciętnym Polakom miało żyć się lepiej. Ale - jak przekonywał Wikiński - tak nie było. I dla przykładu powołał się na przypadek pani Irenki, kasjerki z supermarketu.
- Zarabia rocznie 24 tys. zł brutto. Po decyzji koalicji PO-PSL zostało jej 355 zł. Pan Donald jest prezesem Rady Ministrów, zarabia rocznie 202 tys. zł. Po decyzji obniżającej podatki w portfelu zostało mu ponad 14 tys. zł, czyli 40 razy więcej niż w portfelu pani Irenki - powiedział Wikiński.
I dodał: - Panie premierze, chciałbym wierzyć w pana uczciwość. Jeśli pan z czystym sumieniem chce wmówić Polakom, że podwyżka podatku VAT nie przełoży się na ich domowy budżet, to nie ma takiej siły, iż się tak nie stanie.
Odrzucam sugestie posła Wikińskiego, że nasze plany są podyktowane wyborczą kalkulacją. Nie znam partii, która chcąc wygrać wybory, podwyższa podatki. Donald Tusk
Zdaniem posła Lewicy - podobnie jak w opinii posłanki Szydło - działanie rządu jest podyktowane taktyką wyborczą.
Tusk: Potrzebuję skupienia, a pan krzyczy
Premier odpierając zarzuty o wyborczą kalkulację stwierdził: - Odrzucam sugestie posła Wikińskiego, że nasze plany są podyktowane wyborczą kalkulacją. Nie znam partii, która chcąc wygrać wybory, podwyższa podatki.
Wytknął też Wikińskiemu, że pensja poselska jest równie wysoka, jak premiera, więc w tej swojej kalkulacji równie dobrze mógł się posłużyć wyliczeniami w oparciu o swoje dochody.
- Trzeba powiedzieć uczciwie, że nasza propozycja oszczędnościowa, prywatyzacyjna jest zła, i podać swoją, to nie wymaga gigantycznego wysiłku intelektualnego - mówił stanowczo premier.
Z sali odezwały się głosy opozycji. Szef rządu zareagował natychmiast: - Staram się z jakąś elementarną kulturą przekonywać do swoich racji. A pan na mnie krzyczy już szósty raz, zbija mnie pan z tropu. Jestem prosty magister, w przeciwieństwie do pana i potrzebuję skupienia, by wygłosić kilka zdań.
Potem powtórzył argumenty ze swojego wcześniejszego wystąpienia w Sejmie: - Koszty utrzymania najbiedniejszych w segmencie żywność nie wzrosną. Lepszego rozwiązania nie ma.
Nie przekroczyć progu
Szef rządu podkreślał także, że dzięki 5 mld zł pozyskanym z podwyżki podatku VAT dług publiczny Polski nie przekroczy 55 proc. PKB. - Uważamy prawie ze stuprocentową pewnością, (...) że propozycje zawarte w planie finansowym, w tym podwyżka VAT, uchronią Polskę przed wpadnięciem poza próg ostrożnościowy 55 proc. (relacji długu publicznego do PKB - red.) - przekonywał.
Polska konstytucja przewiduje trzy progi ostrożnościowe relacji długu pub;licznego do PKB - 50, 55 i 60 proc.
Kiedy tylko relacja długu do PKB przekroczy 50 proc., ustawa nakazuje rządowi takie zaplanowanie budżetu na kolejny rok, aby relacja deficytu do dochodów była nie gorsza niż w roku poprzednim. Gdy dług przekroczy 55 proc. PKB , wówczas deficyt budżetowy musi być zaplanowany na takim poziomie, by zapewnić spadek relacji długu do PKB już w kolejnym roku. Przekroczenie 60 proc. jest konstytucyjnie zabronione.
Nowy VAT na Nowy Rok
Wieloletni Plan Finansowy Państwa zakłada zmianę stawek podatku VAT od nowego roku. Główna stawka VAT wzrośnie z 22 do 23 proc. Dotychczasowa stawka trzy proc., którą objęta jest żywność nieprzetworzona (m.in. owoce, warzywa, mięso, nabiał) wzrośnie do pięciu proc. Przedstawiciele rządu podkreślają, że wzrosłaby ona tak czy inaczej, gdyż taki wymóg nakłada na nas unijna dyrektywa. Stawka siedmioprocentowa, którą objęte są np. książki, czasopisma, czy ubranka i obuwie dziecięce wzrośnie do ośmiu proc. Wyjątkiem w tej grupie będzie żywność przetworzona (m.in. chleb, makaron). W jej przypadku VAT spadnie z siedmiu do pięciu proc.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP