Złoty we wtorek odrobił większość strat po weekendzie i jego kurs zszedł do 4,25 względem euro. Jednak zdaniem analityków, przestrzeń do dalszego umacniania jest niewielka, a na znaczeniu zyskają globalne czynniki wpływu.
Analitycy Banku Pekao wskazali na umiarkowaną wyprzedaż polskich aktywów po weekendzie, przy czym najmniej stracił złoty. W ich opinii, część reakcji wynika z czynnika lokalnego, jakim były wybory prezydenckie.
W poniedziałek złoty lekko osłabił się w reakcji na wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce.
Komentarze analityków
"Złoty jest już mocniejszy niż przed weekendem (...). Słowem – bez paniki. Skoro już jednak dżin ryzyka politycznego został wypuszczony z butelki, najbliższe dwa tygodnie będą wiązać się z większą wrażliwością wycen krajowych aktywów na kampanijne zwroty akcji. Oprócz tego oczywiście bardzo ważny będzie czynnik globalny" - napisali w porannym raporcie.
Z kolei zdaniem analityków Banku Millennium, krajowy rynek walutowy spokojnie zareagował na wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich, a złoty zyskał wręcz na wartości, czemu mogła pomóc perspektywa deeskalacji działań militarnych na Ukrainie.
"Kurs EUR/PLN po dotarciu do 4,2450 ma ograniczoną przestrzeń do dalszej zniżki, szczególnie, że kalendarium danych makroekonomicznych jest dziś zasadniczo puste. Notowania na krajowym rynku walutowym podążać zatem będą w dominującej mierze za nastrojami na rynkach bazowych" - napisali w swoim raporcie.
Około godz. 10.30 jedno euro kosztowało 4,25 zł, dolar - 3,77 zł, a frank szwajcarski - 4,53 zł.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock