Radosław Sikorski, szef polskiej dyplomacji, obiecał na spotkaniu z mieszkańcami Pruszkowa, że jeśli zostanie prezydentem, to zmniejszy liczbę swoich doradców. Zadeklarował także obcięcie budżetu Kancelarii Prezydenta o 20 procent. Wcześniej w niedzielę Sikorski miał spotkanie Przysieku w województwie kujawsko-pomorskim. - To ja pomagałem Donaldowi Tuskowi wrócić do polskiej polityki, a byli tacy, którzy starali się temu zapobiec - mówił szef MSZ.
22 listopada w Koalicji Obywatelskiej odbędą się prawybory, które wyłonią kandydata KO w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Członkowie będą wybierać pomiędzy prezydentem Warszawy, wiceszefem PO Rafałem Trzaskowskim a szefem MSZ Radosławem Sikorskim. Wyniki będą podane następnego dnia, czyli w sobotę. Wyłoniony w głosowaniu kandydat ma 7 grudnia na Śląsku zaprezentować swój program.
Wybory prezydenckie odbędą się wiosną przyszłego roku, prawdopodobnie w połowie maja. Andrzej Duda kończy drugą i ostatnią kadencję w sierpniu 2025 roku.
Sikorski: czasem trzeba być lisem, a czasem trzeba być lwem
Podczas niedzielnego spotkania Sikorski prosił członków KO w Przysieku koło Torunia o oddanie głosu właśnie na niego.
- Głos każdego z państwa jest tak samo ważny jak głos ministra czy parlamentarzysty. To państwo musicie w swoim sumieniu podjąć tę arcyważną decyzję, kto wytrzyma ciśnienie kampanii, kto jest bardziej waleczny, kto jest bardziej pracowity, komu naprawdę zależy i kto ma większe szanse wygrać te wybory. Oczywiście i Rafał (Trzaskowski - red.) będzie pracował na mnie, i ja na Rafała z pełnym zaangażowaniem - w zależności od tego, kogo państwo wskażecie na kandydata w piątek - powiedział minister.
Jego zdaniem rolą prezydenta jest bycie zwierzchnikiem sił zbrojnych, a on jako były szef MON ma doświadczenie w tym obszarze.
Czytaj też: Sikorski: jedno państwu z góry ślubuję >>>
- W dyplomacji czasem trzeba być lisem, a czasem trzeba być lwem - ocenił. Wskazywał, że on "umie iść w dyplomację", ale był także w stanie powiedzieć w oczy prezydentowi Ukrainy o jasnym polskim stanowisku w zakresie koniecznej zgody na ekshumacje ofiar rzezi wołyńskiej.
"To ja pomagałem Donaldowi Tuskowi"
- Prezydent w Polsce nie jest szefem władzy wykonawczej, ale jeżeli ma autorytet, to może mieć duży wpływ na to, aby Polska się modernizowała, dokończyła skok w nowoczesność - powiedział Sikorski. Jak ocenił, Polska pod koniec dekady jest w stanie wejść do G20.
- To grupa, do której możemy wejść, jeżeli polski rząd nie będzie szukał konfliktu, będzie grał zespołowo w Unii Europejskiej, a polski prezydent będzie miał autorytet. Przyrzekam wam, że na rzecz tego będę pracował. Donald Tusk potrzebuje w Belwederze partnera. To ja pomagałem Donaldowi Tuskowi w powrocie do polskiej polityki. Byli tacy, którzy próbowali temu zapobiec. Zdecydujcie państwo, kto okazał się mieć lepszy instynkt polityczny - powiedział minister.
Sikorski: bezpieczna aborcja do 12. tygodnia musi stać się prawem
Sikorski w swoim przemówieniu przekonywał, że jego atutem jest łączenie wrażliwości liberalnej z konserwatywną. - To jest jednak konserwatyzm europejski, gdzie te sprawy są już załatwione - dodał.
- Tak jak zdecydowaliśmy w PO, bezpieczna aborcja do 12. tygodnia musi stać się prawem. Wiemy też, że nie ma jeszcze konsensusu w Sejmie odnośnie związków partnerskich. Jeżeli jednak będzie potrzebna inicjatywa ustawodawcza, a prezydent ma taką prerogatywę, to uważam, że jest to sprawa do załatwienia - mówił.
W wyborach prezydenckich zdecyduje "zdolność do wychodzenia poza własny elektorat"
W ocenie Sikorskiego wybory prezydenckie rozstrzygną się w drugiej turze.
- To, co zdecyduje, to zdolność do wychodzenia poza własny elektorat - mówił szef MON. - Jeżeli nie poszczęści się kandydatowi Lewicy, to wydaje mi się, że Rafał Trzaskowski, jak i ja, poza głosami naszego środowiska dostaniemy i głosy zwolenników Lewicy. Rafał - ponieważ jest postrzegany jako centrolewicowy, a ja jako postrzegany jako silnie proeuropejski - tłumaczył Sikorski.
- Wybory rozstrzygną się w elektoracie na prawo od nas. KO to 35 procent poparcia, a Lewica 8 procent, co daje 43, a potrzeba 51. Z badań, z którymi mogli się państwo zapoznać w ostatnich dniach, wynika, że w elektoracie na prawo od nas ja biorę dwa razy więcej głosów niż Rafał - ocenił minister.
Sikorski: jeśli zostanę prezydentem, obiecuję, że obetnę liczbę doradców
Wieczorem Sikorski spotkał się z mieszkańcami Pruszkowa.
Został zapytany między innymi o to, jak będzie wyglądał Pałac Prezydencki, jeśli to on zostałby prezydentem. - Jeśli chodzi o funkcjonowanie prezydentury, to po pierwsze obiecuję, że obetnę o połowę ilość doradców, bo ja się nie muszę ciągle uczyć w nieskończoność. I po drugie, obetnę o 20 procent budżet kancelarii - oświadczył minister.
Sikorski powtórzył złożoną już na innych spotkaniach obietnicę, zgodnie z którą, jeśli zostanie prezydentem, to Pałac Prezydencki "nie będzie azylem dla przestępców". - Nie ułaskawię żadnego złodzieja z ostatnich ośmiu lat, nie ułaskawię tych, którzy używali Pegasusa do podsłuchiwania dziennikarzy, sędziów i opozycji oraz nie ułaskawię Antoniego Macierewicza, a odwrotnie - w pierwszym dniu urzędowania odbiorę mu Order Orła Białego - zaznaczył szef MSZ.
Mówiąc o roli pierwszej damy, Sikorski podkreślił, że jego żona Anne Applebaum jest Polką z wyboru. - Nauczyła się naszego trudnego języka, jest laureatką nagrody Pulitzera i do Warszawy przyciągnęłaby śmietankę intelektualną z całego Zachodu - podkreślił szef MSZ.
Sikorski: nie spocznę, dopóki ekshumacje ofiar rzezi wołyńskiej nie zostaną odblokowane
Sikorski był też między innymi pytany o to, czy ma plan na odblokowanie ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. - Jeśli chodzi o Ukrainę i Wołyń, to uważam, że sformułowałem wobec władz ukraińskich argument, na który nie mają odpowiedzi, (...). Powiedziałem: jeżeli pozwoliliście na ekshumację stu tysięcy najeźdźców, to jaki problem macie, żeby Polacy, którzy byli córkami i synami tej ziemi, też mogli dostać normalny chrześcijański pochówek? - podkreślił szef MSZ.
Według niego w kanonie wartości europejskich nie ma na to odpowiedzi. - I to nie jest powód do targów politycznych - grób za tablicę czy coś takiego - dodał Sikorski.
Zaznaczył, że dotarł z tym argumentem nie tylko do swojego ukraińskiego odpowiednika, czyli ministra spraw zagranicznych, ale też do prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. - Nie był zadowolony, gdy mu to powiedziałem, ale wysłuchał, usłyszał i dzięki temu mamy teraz rozmowy, które oby doprowadziły do rozwiązania tej bolesnej kwestii - powiedział szef MSZ. Dodał, że poprosił też głowę autokefalicznego Kościoła prawosławnego Ukrainy metropolitę Epifaniusza o to, by przeniósł tę sprawę na wyższy poziom. - Uchwalili oni wspólny list, który mógłby zostać podpisany także przez nasz Kościół, żeby po prostu wyjąć to z domeny politycznej - podkreślił Sikorski.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Gzell