LPR dobił do granicy progu wyborczego w ostatnim sondażu i politycy stoją teraz przed zagadką - wraca stare, czy mamy jednorazowe przeszacowanie? - Czas LPR dopiero nadchodzi - zapowiedział w "Magazynie 24 godziny" polityk tej partii Mirosław Orzechowski. Były premier Leszek Miller skwitował: - Trawestując moje dawne powiedzenie - prawdziwy mężczyzna nigdy nie kończy, rozumiem więc optymizm pana Orzechowskiego.
Ten optymizm rozwiewają jednak inni politycy. Zbigniew Girzyński z Prawa i Sprawiedliwości jest zdania, że popularność Ligi Polskich Rodzin odeszła bezpowrotnie, mimo, że w sondażu PBS wykonanym na zlecenie "Gazety Wyborczej" partia otrzymała 5 punktów procentowych, tylko o jeden mniej od koalicyjnego Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Koniec czy nie?
- Na wszystko przychodzi koniec w życiu politycznym. Myślę, że czas takich formacji jak LPR, ale nie tylko jej, już minął - uważa Girzyński i zaznacza, że do wszystkich badań sondażowych podchodzi z dużą dozą ostrożności. - Sprawdzają się, dopóki nie mają okazji być zweryfikowanymi w wyborach - ocenia poseł PiS.
Jeden sondaż nic nie znaczy
Również Leszek Miller, mimo słów otuchy wypowiedzianych pod adresem Mirosława Orzechowskiego, ("prawdziwy mężczyzna nigdy nie kończy"), a które tworzą niespodziewaną nić porozumienia pomiędzy politykami; nie daje LPR wielkich nadziei na przyszłość. - Jedno badanie jeszcze nic nie znaczy - komentuje były premier, ale zaznacza, że jeśli jego wynik by się powtórzył, to wtedy należałoby się poważnie zastanowić, co wpłynęło na zmianę preferencji Polaków. - Moim zdaniem, byłoby to skutkiem dwóch rzeczy. Po pierwsze - rządu straszącego walutowym "eurolandem", z którego byśmy zostali wyłączeni. Po drugie - prezydenta, który też tym straszy - wstępnie diagnozuje polityk lewicy. I pyta Mirosława Orzechowskiego, dlaczego LPR, mimo nieskrywanego eurosceptyzmu, zamierza startować w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Polsko-irlandzkie nie?
- Żeby dbać tam o interesy Polaków. (...) Musi się tym zająć ktoś, kto nie ma kręgosłupa o giętkości lokaja - odpowiada Orzechowski. Według niego, wynik LPR to nie "już" a "dopiero" 5 proc., kolejne mają przyjść już wkrótce. - W czasie wyborów do europarlamentu - Orzechowski odpowiada na pytanie - kiedy poparcie sięgnie 10 proc.? Choć zbliżającej się popularności swej formacji formacji jest pewny, to do wyborów sam wolałby nie iść. Orzechowski przyznaje, że jest za tym, aby jego partia do wyborów poszła z Libertasem, założonym przez eurosceptycznego Irlandczyka Declana Ganleya, któremu przypisuje się duże zasługi w odrzuceniu Traktatu Lizbońskiego w referendum na Zielonej Wyspie. - Decyzja co do tego zapadnie na kongresie w połowie marca - zaznaczył były wiceminister edukacji.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24