Starajmy się przewidywać, że przy pięknej pogodzie nasz pojazd może stać się dla nas śmiertelną pułapką - zaapelował we "Wstajesz i weekend" w TVN24 dr Adam Pietrzak, specjalista medycyny ratunkowej. Tłumaczył, czym grozi pozostawienie dziecka w rozgrzanym, zamkniętym samochodzie.
To jeden z ostatnich przypadków niezrozumiałego zachowania rodziców.
80 stopni w dwie minuty
Dr Adam Pietrzak, specjalista medycyny ratunkowej tłumaczył we "Wstajesz i weekend" w TVN24, że przy 24 stopniach Celsjusza w cieniu i niewielkim przepływie wiatru, wnętrze samochodu wystawionego na słońce może nagrzać się do 60-80 stopni w ciągu 1-2 minut.
- Przy tym przepływie wiatru ciemny samochód będzie się nagrzewał błyskawicznie - dodał. Zaznaczył, że dorosły człowiek ma większą "pojemność płynową w związku z tym nagrzanie takiego dużego zbiornika zajmuje więcej czasu". Natomiast - jak dodał - w organizmie dziecka jest mniej wody. Podkreślił, że "jego przegrzanie się w warunkach kuchenki mikrofalowej jaką jest samochód, to są dosłownie minuty".
- Przy takiej pogodzie jak dzisiaj (w sobotę - red.) prawdopodobne przegrzanie człowieka, który jest względnie nawodniony przy zamkniętym samochodzie bez klimatyzacji to może być kwestia 5-10 minut w zależności od wydolności krążenia, układu nerwowego - powiedział dr Pietrzak.
"Śmiertelna pułapka"
Jak tłumaczył, "układ nerwowy i krążenia, to te części organizmu, które nie cierpią przegrzewania, źle reagują na gwałtowne, wysokie temperatury". Stąd - jak dodał - jest to tak niebezpieczne przede wszystkim dla dzieci, dla osób starszych i dla zwierząt. Zwrócił uwagę, że zmianę temperatury w nieklimatyzowanym samochodzie można odczuć nawet w samochodzie, który stoi na światłach. - Dłuższy cykl świateł, dwuminutowy i już poczujecie, że samochód się przegrzewa. Brak ruchu powoduje gwałtowne przegrzewanie. W związku z tym dla dzieci już minuty stanowią o tym, że dojdzie do dekompensacji (załamania się równowagi - red.) organizmu. Taki człowiek może stracić przytomność, może mieć drgawki, może mieć zaburzenia oddechowe, zaburzenia rytmu serca. To wszystko może prowadzić do nagłej śmierci, gdzie resuscytacja albo prowadzenie działań ratunkowych może być niezwykle skomplikowane - mówił dr Pietrzak.
Podkreślił, że w takich warunkach "człowiek będzie cierpiał, nie będzie w stanie złapać powietrza, będzie się po prostu dusił". Tłumaczył, że to tak, jakby ktoś próbował kogoś udusić, "jakby ktoś przyłożył poduszkę do twarzy i w wysokiej temperaturze usiłował całkowicie udusić", jakby pierś "przycisnęła skała".
To "parszywa śmierć" - dodał i zaapelował: - Starajmy się przewidywać, że przy pięknej pogodzie nasz pojazd może stać się dla nas śmiertelną pułapką.
Autor: js/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24