Sąd Apelacyjny w Poznaniu utrzymał w mocy orzeczenie sądu I instancji uniewinniające Henryka Stokłosę od większości stawianych mu zarzutów. Były senator został skazany za jeden czyn - wręczenie łapówki urzędnikowi Ministerstwa Finansów.
W październiku 2021 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał byłego senatora Henryka Stokłosę na rok i trzy miesiące więzienia za wręczenie łapówki urzędnikowi Ministerstwa Finansów. W wyroku politykowi zaliczono na poczet kary okres tymczasowego aresztowania. Sąd uniewinnił go także od większości zarzutów.
Apelację od tego wyroku złożyli zarówno obrońcy, jak i prokuratura. Sprawę rozpoznał w poniedziałek Sąd Apelacyjny w Poznaniu i wydał prawomocny wyrok w tej sprawie - orzeczenie sądu pierwszej instancji zostało utrzymane w mocy.
- Trzeba powiedzieć, że wyrok Sądu Okręgowego, jako całość, jest całkowicie prawidłowy, słuszny, nadawał się do kontroli instancyjnej, a jego uzasadnienie można uznać za przykład wzorcowego sporządzenia motywów wyroku sądu pierwszej instancji. Wszelkie motywy wskazane przez sąd pierwszej instancji sąd apelacyjny podzielił, nie podzielając jednocześnie, co rozumie się samo przez się, argumentacji zawartej w apelacji zarówno obrońców oskarżonych, jak i prokuratora - podkreślił, uzasadniając wyrok, sędzia Krzysztof Lewandowski.
Sędzia dodał, że sąd pierwszej instancji - wbrew opinii obrony - prawidłowo ocenił zeznania świadków. - Wbrew stanowisku obrony, sąd pierwszej instancji prawidłowo ocenił też zeznania świadka Andrzeja Ż. - powiedział.
- Świadek zmarł w toku postępowania przed sądem pierwszej instancji, w związku z tym nie było możliwości dalszego, jak wskazywała obrona, jego słuchania przed sądem, ale on konsekwentnie przyznawał się i opisywał te dwa zdarzenia: wręczenia mu przez Henryka Stokłosę koperty z pieniędzmi, w nieustalonej kwocie. Mówimy o pierwszym zdarzeniu, kiedy świadek oddał kopertę, nie sprawdzając jej zawartości, ale z kontekstu sytuacyjnego wynikało jednoznacznie, że był to przypadek korupcji - stwierdził.
- Po drugie, wręczenia mu przez Mariana J. w imieniu Henryka Stokłosy gotówki w kwocie 50 tysięcy złotych z podziękowaniem za wydanie decyzji z dnia 15 października 2001 roku - dodał sędzia. Decyzja ta - jak wskazał sąd pierwszej instancji - była wydana zgodnie z prawem.
"20 prokuratorskich zarzutów ostatecznie upadło"
Sędzia odnosząc się do wymiaru kary zaznaczył, że "zaliczenie (do niej) okresu tymczasowego aresztowania powodowało, że kara realnie pozostająca do wykonania obejmuje niecały miesiąc - chyba dokładnie 21 dni".
Byłego senatora nie było w sądzie w trakcie ogłaszania wyroku. Jego obrońca adwokat Jolanta Turczynowicz-Kieryłło podkreśliła, że bardzo cieszą ją wszystkie utrzymane w mocy uniewinnienia Henryka Stokłosy. - Akt oskarżenia w tej sprawie i 20 prokuratorskich zarzutów z dniem dzisiejszym ostatecznie upadło - podkreśliła.
Dodała, że "w stosunku do jednego czynu, co do którego zapadł wyrok, złożymy wniosek o pisemne uzasadnienie. Związany jest on z urzędnikiem Ministerstwa Finansów, który, niestety, zmarł przed zakończeniem procesu i nie mógł się bronić. Sprawa opiera się na pomówieniu, a decyzja, której sprawa dotyczy była zgodna z prawem" - zaznaczyła.
W rozmowie z dziennikarzami Turczynowicz-Kieryłło wskazała, że po uzyskaniu pisemnego uzasadnienia wyroku podejmowane będą decyzje odnośnie ewentualnie złożenia kasacji do Sądu Najwyższego. Na publikacji wyroku nie pojawił się przedstawiciel prokuratury. Poniedziałkowe orzeczenie sądu jest prawomocne.
Sprawa Henryka Stokłosy
Sprawa Henryka Stokłosy toczyła się w sądzie od 2009 roku. W 2013 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał byłego senatora za korupcję i wyłudzenia funduszy unijnych na karę ośmiu lat więzienia i 600 tysięcy złotych grzywny. Jednocześnie uniewinnił go od zarzutu narażenia na zatrucie środowiska naturalnego przez składowanie odpadów zwierzęcych na należących do niego polach.
W 2014 roku poznański sąd apelacyjny zdecydował, że proces Henryka Stokłosy w części korupcyjnej będzie prowadzony ponownie, utrzymał przy tym uniewinniający wyrok w części "środowiskowej".
W styczniu 2015 roku Sąd Najwyższy uchylił, na wniosek prokuratury, wyrok uniewinniający Henryka Stokłosę i zwrócił sprawę do sądu okręgowego, gdzie była ona rozpoznawana wspólnie z oskarżeniem w części korupcyjnej. Ponowny proces byłego senatora rozpoczął się pod koniec października 2015 roku. Przed rozpoczęciem procesu, ze względu na przedawnienie, sąd umorzył część zarzutów korupcyjnych stawianych politykowi.
W październiku ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Poznaniu uniewinnił byłego senatora od większość stawianych mu zarzutów, ale skazał go na rok i trzy miesiące pozbawienia wolności za czyn "dwukrotnego udzielenia w 2001 roku co najmniej 50 tysięcy złotych korzyści majątkowej dyrektorowi departamentu systemu podatkowego Ministerstwa Finansów". Jednocześnie sąd zaliczył na poczet wymierzonej kary okres tymczasowego aresztowania polityka.
Sędzia Tomasz Borowczak w uzasadnieniu tego wyroku podkreślił, że choć pierwotnie Henrykowi Stokłosie zarzucono popełnienie łącznie 21 przestępstw, to na skutek prawomocnego uniewinnienia, a także przedawnienia części zarzutów, w powtórnym procesie sąd zajmował się sześcioma zarzutami wobec Henryka Stokłosy.
"Nienaturalnie bliska relacja" z prokuratorem prowadzącym śledztwo
Borowczak dodał, że spośród zarzutów korupcyjnych przedstawionych Henrykowi Stokłosie tylko jeden został uznany za zasadny. - I to przy modyfikacji opisu zarzucanego czynu, jak też kwalifikacji prawnej - dodał sędzia.
- Niewątpliwie ustalenia dotyczące tak zwanego wątku korupcyjnego opierały się głównie (...) na relacjach procesowych Mariana J., jego wyjaśnieniach jako podejrzanego i jego późniejszych zeznaniach jako świadka - mówił sędzia Borowczak.
Jak dodał, do zeznań tych należy podchodzić z wyjątkową ostrożnością, gdyż mogą one mieć charakter pomówień. - Ów główny świadek oskarżenia jest osobą, która została prawomocnie skazana za przestępstwo składania fałszywych zeznań oraz fałszywe oskarżenie - powiedział sędzia.
Wśród argumentów podważających wiarygodność zeznań świadka sędzia wymienił m.in. fakt, że Marian J. relacjonował w różny sposób to samo zdarzenie, był skonfliktowany z oskarżonym Henrykiem Stokłosą, oraz że miał być w "nienaturalnie bliskiej relacji" z prokuratorem prowadzącym śledztwo. Sędzia zarzucił też prokuratorowi zbyt emocjonalne przywiązanie do prowadzonej sprawy.
Sędzia Borowczak zaznaczył, że jedynie w przypadku zarzutu dotyczącego udzielenia łapówki Andrzejowi Ż. dowodem świadczącym o winie Henryka S. były nie tylko zeznania Mariana J., ale także przyznanie się do winy Andrzeja Ż. i relacja innego świadka.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24