Mateusz Morawiecki jako prezes banku kontaktował się z Tomaszem Misiakiem, biznesowym współpracownikiem bohatera afery taśmowej Marka Falenty - wynika z kolejnego fragmentu taśmy, którą opisał portal Onet. Wynika z niego, że za rządów PO Misiak próbował załatwić przez Morawieckiego posadę swojemu koledze Maciejowi Wituckiemu. Morawiecki, składając wyjaśnienia w ABW, miał zeznać, że to właśnie od Misiaka dowiedział się, że był nagrywany w restauracji Sowa i Przyjaciele.
W minionym tygodniu portal Onet opublikował taśmę, na której znalazł się zapis rozmowy Mateusza Morawieckiego w 2013 roku z prezesem PKO BP Zbigniewem Jagiełłą, prezesem PGE Krzysztofem Kilianem i jego zastępczynią Bogusławą Matuszewską.
Nagranie, które pochodzi z akt afery taśmowej, trwa około 3,5 godziny. Dziennikarze Onetu skupili się na kilku fragmentach rozmów. Portal tvn24.pl opisał dwa nieznane wcześniej wątki. Z nagrania wynika, że Mateusz Morawiecki jako prezes banku BZ WBK miał oferować kilkadziesiąt tysięcy złotych "cichego" wsparcia dla Aleksandra Grada, byłego ministra skarbu z koalicyjnego rządu PO-PSL. Morawiecki miał również interweniować w sprawie pracy dla syna Ryszarda Czarneckiego, europosła z Prawa i Sprawiedliwości.
Kolejny fragment rozmowy
Uwagę dziennikarzy Onetu w czwartkowej publikacji zwrócił między innymi fragment rozmowy Morawieckiego z Jagiełłą, jeszcze zanim dołączyli do nich Kilian z Matuszewską. Obaj rozmawiają o odejściu Macieja Wituckiego z fotela prezesa Telekomunikacji Polskiej SA.
Witucki kierował tą spółką - kontrolowaną przez francuski koncern Orange - przez siedem lat. W czasie rozmowy jeszcze nie wiadomo o jego dymisji. Z opisanego przez Onet fragmentu wynika, że według Morawieckiego Witucki starał się o nową posadę. Stwierdził, że Witucki przysłał do niego Tomasza Misiaka, byłego senatora PO i biznesowego współpracownika Marka Falenty, bohatera afery taśmowej. To Falenta - zdaniem sądu - zlecał kelnerom nagrywanie polityków i biznesmenów, za co został skazany na 2,5 roku więzienia.
Morawiecki: Spotkałem się z Misiakiem. On mówił mi, że Witucki jest out, że wychodzi z TP SA.
Jagiełło: No tak.
Morawiecki: To wiesz, tak?
Jagiełło: Znaczy, wiesz co, to jest tak, że może nie mówili mi wprost, natomiast takie słyszałem, wiesz, odgłosy.
Morawiecki: Tak, tak. No to ja to mówię bardziej wprost z pierwszej ręki, że się tam dogaduje co do odejścia z tymi swoimi Francuzami. Natomiast próbował gadać z [ówczesnym ministrem skarbu Mikołajem - przyp. red.] Budzanowskim o KGHM-ie. Na razie to nic nie wychodzi. Nie ma kontaktu z Budzanowskim i że nie może mieć kontaktu za bardzo z [Janem Krzysztofem - red.] Bieleckim. Że próbował do Bieleckiego, ale się nie dodzwonił. No i się patrzy na mnie. Ja mówię: "No, wiesz, ja mogę go umówić z Bieleckim, tylko że tam nie ma dobrej chemii". "No, tak, tak, tak, To jest znane". To wysłany został, wiesz, do mnie ten Misiak, w ten sposób tak sobie to myślę. I jest teraz codziennym gościem u [ówczesnego prezydenta Bronisława - red.] Komorowskiego, Witucki Maciej.
Człowiek Bieleckiego
Z opisu ich rozmowy wynika, że Tomasz Misiak zgłosił się do Mateusza Morawieckiego, by ten ułatwił kontakt z ówczesnym szefem doradców premiera Janem Krzysztofem Bieleckim.
Dziennikarze Onetu podkreślają, za rządów Platformy Obywatelskiej Morawiecki uchodził za człowieka Bieleckiego. Zasiadał w kierowanej przez niego Radzie Gospodarczej przy premierze Tusku.
Do zmian we władzach KGHM ostatecznie nie doszło. Maciej Witucki został prezesem założonej przez Misiaka firmy Work Service, agencji pracy działającej na polskim rynku.
"Nie załatwiałem pracy"
W rozmowie z Onetem Misiak zaprzeczał, że spotkał się z Morawieckim w sprawie kontaktu z Bieleckim.
- Nie załatwiałem pracy Maciejowi Wituckiemu. Maciej Witucki jest jednym z najbardziej znanych polskich menedżerów i nikt mu pracy załatwiać nie musi. Proszę pamiętać, że nagrane na taśmach osoby mówią pewnymi skrótami. Może prezes Morawiecki rozmawiał z kimś innym na ten temat - argumentował.
Dopytywany, czy w ogóle nie rozmawiał z Morawieckim o umożliwieniu kontaktu z Bieleckim w sprawie obsady władz KGHM, odparł: - Ja mogłem pytać, czy jego zdaniem Maciej Witucki zgodzi się wejść do władz mojej firmy. O KGHM mógł rozmawiać z kimś innym. Ze mną nie, bo obsada władz KGHM to decyzja polityczna, a ja od wielu lat byłem już wtedy poza polityką. Prezes Morawiecki z prezesem Wituckim znali się zawodowo jako szefowie dużych korporacji, więc po co ja miałbym pośredniczyć w ich kontaktach.
Morawiecki w ABW zeznał, że to od Misiaka dowiedział się, że został nagrany
Jak dowiedzieli się dziennikarze Onetu, Morawiecki składając wyjaśnienia w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zeznał, że to między innymi od Misiaka dowiedział się, że został nagrany. "Słyszałem (...) od innych osób, między innymi od pana Tomasza Misiaka i Zbigniewa Jagiełło, że zostali nagrani w restauracjach i że ja też (naj)prawdopodobniej zostałem nagrany" - miał zeznać w czasie przesłuchania przeprowadzonego 8 grudnia 2014 roku.
Premier nie odpowiedział na pytania Onetu dotyczące jego relacji z Misiakiem.
- Z Morawieckim zasiadaliśmy wspólnie w radzie polskiego oddziału fundacji wydającej Project Syndicate, zajmującej się publikacją komentarzy i analiz najważniejszych światowych liderów polityki i biznesu. Być może przy okazji spotkań rady wspomniałem mu o taśmach i o tym, że zostałem nagrany. Ale nie pamiętam szczegółów - powiedział Onetowi Misiak.
Autor: kb//now / Źródło: Onet