Ryk wody, krzyk ludzi, a potem cisza. To miało być ciepłe lato

Źródło:
tvn24.pl
15 lipca 1997 r. we Wrocławiu. Zalane Nadodrze
15 lipca 1997 r. we Wrocławiu. Zalane NadodrzeMirosław Zuzański
wideo 2/11
15 lipca 1997 r. we Wrocławiu. Zalane NadodrzeMirosław Zuzański

Śmierć przypłynęła 6 lipca 1997 roku. I zebrała wielkie żniwo. 55 osób zginęło, utonęły tysiące zwierząt, pod wodą znalazły się domy, szkoły, szpitale, mosty, drogi. Rwąca fala powodziowa wypłukiwała groby - ludzie znajdowali zwłoki w ogródkach. Potem była cisza. I smród.

Tekst ukazał się 8 lipca 2017 roku w Magazynie TVN24.

Jedno było piękne w "powodzi tysiąclecia" - zwykli ludzie, którzy nieśli pomoc innym, choć nierzadko sami stracili wiele.

Nic nie zwiastowało nadchodzącej klęski żywiołowej. To miało być ciepłe lato. Miało. Na początku lipca 1997 r. wielodniowe ulewne deszcze podniosły stan Odry i jej dorzeczy do poziomu nienotowanego nigdy w historii. Woda o 2-3 metry przekroczyła najwyższe notowane dotąd stany. Zawiodły prawie wszystkie urządzenia przeciwpowodziowe. Woda przerywała wały lub po prostu się przez nie przelewała.

W nierównej walce z żywiołem ludzie ratujący swój dobytek nie mieli szans. Wielka woda zniszczyła lub uszkodziła 680 000 mieszkań, 4000 mostów, 14 400 km dróg, 613 km wałów przeciwpowodziowych i 500 000 hektarów upraw. Kilka tysięcy osób straciło dach nad głową, 55 zginęło.

Wylały wody dorzeczy rzek: Bóbr, Bystrzyca, Kaczawa, Kwisa, Mała Panew, Nysa Kłodzka, Nysa Łużycka, Odra, Olza, Oława, Skora, Szprotawa, Ślęza i Widawa, a także górnej Wisły i Łaby. Zalane zostały w sumie 1362 miejscowości, głównie na południu Polski.

20 lat po "powodzi tysiąclecia" (08.07.2017)
20 lat po "powodzi tysiąclecia"Dwadzieścia lat temu, przez południową i zachodnią Polskę dosłownie przelał się rekordowy kataklizm. Mieszkańcy Wrocławia dobrze pamiętają Powódź Tysiąclecia. Fakty po południu/TVN24

Czytaj też: Powódź w 1997 roku dzień po dniu

Ryk wody

- O godzinie 22 stałem przy moście na Malczewskiego w Kłodzku. Słyszałem krzyk ludzi z domu zupełnie odciętego przez wodę, znajdującego się obok pękniętego wału. Pamiętam potworny ryk spienionej wody, blask księżyca odbijający się od jeziora, które jeszcze dzień wcześniej było osiedlem. Stadion, który też stał się jeziorem… - wspominał pan Maciej. Miał wtedy 15 lat. Most, przy którym stał, zniknął.

6 lipca Nysa Kłodzka zalała pierwsze miasteczka i wsie. Dzień później pod wodą znalazło się Kłodzko.

Centrum miasta wyglądało jak po wojnie: wyrwy w ulicach jak po bombach, zwalone mosty, zawalone kilkusetletnie kamienice. Pan Maciej: - Następnego dnia jak woda zaczęła opadać, jeździłem rowerem po tym, co zostało po moim mieście i nie wierzyłem w to, co widzę. Jak w jedną noc miasto mogło zmienić się w ruinę pokrytą grubą warstwą śmierdzącego błota.

Fala

W Bardzie, 10 kiometrów dalej, panował spokój. Kilka dni wcześniej popadało. - Nie było żadnych ostrzeżeń meteorologicznych - przypomina sobie Leszek Anklewicz, burmistrz Barda Śląskiego w 1997 roku.

Do czasu aż wielka woda dotarła do Kłodzka. - Ówczesny komendant straży pożarnej w Ząbkowicach Śląskich podszedł do mnie i powiedział: "Coś trzeba robić, bo Kłodzko już jest zalane" - opowiada nam Anklewicz.

No i zrobili. Kazali natychmiast ewakuować mieszkańców domów znajdujących się najbliżej Nysy Kłodzkiej. Polówki i jedzenie zawieźli do budynku szkoły podstawowej. - Chodziło o to, by ludzie mogli tam przetrwać dobę, dwie, trzy. Niestety niektórzy ewakuowani wrócili do domów - relacjonuje.

Wielka woda dotarła do Barda szybciej, niż przypuszczano. Fala zalała prawie 50 budynków, trzy z nich zmiotła z powierzchni, 10-12 zalanych zostało do drugiego piętra. Żywioł zniszczył całkowicie Miejski Ośrodek Kultury, pocztę, przychodnię, Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, szkołę podstawową i hotel. Niemal wszystko. W okolicy ulicy Fabrycznej doszło do rozszczelnienia instalacji gazowej i eksplozji. Przestraszeni mieszkańcy uciekli na stację PKP. Spędzili tam kilka godzin.

Tym, co nie uciekli, nie chcieli, nie zdążyli, spieszono na ratunek. - Jedno z małżeństw uratował sąsiad mieszkający na wzgórzu. Woda była tak wysoka, że musieli wyjść na dach domu. Poziom stale rósł, więc na samodzielnie stworzonej łodzi popłynął do nich. Gdyby nie on, zginęliby - opowiada Anklewicz.

Woda zabrała ze sobą trzy mosty. Anklewicz: - Nie mieliśmy połączenia jednej strony Barda z drugą. W jednej pozostałem ja, w drugiej mój zastępca Roman Fester. Podzieliliśmy się tak, by utrzymywać kontakt z każdą stroną miasta.

Obaj nie spali przez siedem dni.

"Słyszałem, że w Pilcach ludzie nie żyją"

Zasnąć nie pozwalała mu nie tylko woda, ale też myśli o tym, co dzieje się z jego rodziną. Gdy on "walczył" w Bardzie, jego mama i siostra zostały w rodzinnych Pilcach.

Wieś została odcięta od świata i zalana przez Nysę Kłodzką, która utworzyła w okolicy kilka nowych koryt, a z drugiej strony zerwała jedyny most.

- Dochodziły do mnie informacje z sąsiednich Ożar, że ta strona, po której mieszkają moja mama i siostra, jest całkowicie zniszczona, a ludzie nie żyją. Miałem kontakt z wójtem z Kamieńca (Ząbkowickiego – red.) i pytałem go, czy tak to faktycznie wygląda. Nie wiedział. Uspokajał mnie - mówi Anklewicz.

Dopiero gdy woda nieco opadła, helikopterem można było ewakuować mieszkańców zalanej wsi. Jak się okazało, nikt w Pilcach nie zginął. - Ludzie uratowali się dzięki wzajemnej pomocy - mówi.

Dziś w Pilcach nikt już nie mieszka. Po powodzi rząd podjął decyzję o budowie w tym miejscu zbiornika retencyjnego. Wieś miała zostać… zatopiona. Wcześniej ludzie zdążyli już wrócić do swoich domów. - Sam jeździłem i pomagałem mamie sprzątać i osuszać dom - wspomina były burmistrz.

Ludzi wysiedlono dopiero, gdy w Kamieńcu Ząbkowickim wybudowano dla nich nowe domy. Anklewicz: - Moja mama, która przyjechała do Pilc około 1945-1946 roku ani myślała się wyprowadzać. Ustawiła sobie tapczan i nie zamierzała się z niego ruszać. Musieliśmy użyć małego kłamstewka dla jej dobra. Kazaliśmy jej pojechać, żeby zobaczyła, jak to będzie. Potem mówiliśmy, że w Pilcach będzie odbudowa i wrócimy za jakieś 2-3 miesiące. Potem trzeba było mamie powiedzieć prawdę, że tam niczego już nie będzie.

Rządowe plany do dziś nie doczekały się realizacji. - Pod wodą jest około 60-70 procent Pilc. Powstały zbiorniki wodne, ale to nie jest ten, który był planowany od Przyłęku na terenie gminy Bardo do Kamieńca Ząbkowickiego. Chyba zabrakło pieniędzy na jego realizację - wyjaśnia Anklewicz. I dodaje: Resztę wsi zajmuje kopalnia żwiru. - Koncepcja jest taka, żeby wydobyć jak najwięcej żwiru i tak samoczynnie doprowadzić do tego, że wykop zamieni się w zbiornik.

Odbudowa jego Barda trwała trzy lata.

"Najgorzej było, o ironio, z wodą"

8 lipca Odra wdarła się do Raciborza. Ludzie na balkonach czekali na żywność i wodę. Z drżącymi z zimna rękami brodzili w wodzie odbierając chleb, wodę i środki czystości. Deszcz nie przestawał padać. Woda niszczyła samodzielnie utworzone przez mieszkańców tamy, samochody zalane były do szyb. W dzielnicy Ostróg woda zabrała z fundamentami ściany domu, który budował Ryszard Wolny, polski zapaśnik i złoty medalista Igrzysk Olimpijskich w Atlancie. - To były dopiero początki budowy, więc szkody nie były duże. Nie było właściwie czego ratować - wspominał na antenie TVN24.

W Raciborzu ludzie szukali schronienia na dachacharchiwum TVN24
Zalane rondo na placu Mostowym w RaciborzuOlos88 (Wikipedia)

Ruszył na pomoc innym. Umacniał wały, łodziami dowoził podtopionym rodzinom leki i jedzenie. - Najgorzej było z wodą, bo tej pitnej, o ironio, brakowało - opowiadał.

Pamięta, jak pomagał wydostać się z zalanego domu kobiecie z trzymiesięcznym dzieckiem. - Łódka była niestabilna. Bardzo się bałem. Wiedziałem, że przy takim prądzie, jaki był wtedy, niewielkie byłyby szanse na uratowanie tego dziecka czy mnie - mówił, wspominając, jak przerażona była matka, która powierzała mu swoje dziecko i jak bardzo struchlały ze strachu był on, chłop jak dąb.

Potem pomógł jeszcze dwóm stróżom uwięzionym na dachu magazynu. Wolny: - Około sześćdziesięcioletni mężczyźni spędzili tam blisko dwa dni. Nie potrafili powiedzieć nawet słowa. Byli bezsilni. Przez co najmniej 20-30 godzin nie mieli nic w ustach.

Ryszard Wolny, raciborzanin i mistrz olimpijski
Ryszard Wolny, raciborzanin i mistrz olimpijski TVN24

Nie był jedynym, który pomagał. Krystian Niewrzoł z synem na dach samochodu osobowego, który służył do fonoreklamy ulicznej, założyli cztery głośniki podłączone do wzmacniacza z mikrofonem i ruszyli.

- Pojechaliśmy na osiedle Hetmańskie przy ulicy Starowiejskiej. Kiedy wjechaliśmy na osiedlowy plac zabaw, zobaczyliśmy zupełnie inny świat. Ludzie opalali się na balkonach, siedzieli beztrosko na ławkach pod blokami. Kiedy przez megafony poinformowałem ich o tym, co dzieje się 1000 metrów dalej, to w ciągu 15 minut ustawiły się kolejki mieszkańców z pełnymi reklamówkami. Szybko zapełniły się obydwa samochody. Ludzie prosili, aby jeszcze raz przyjechać na osiedle, bo nie zdążyli nic przygotować. Nie potrafiłem wtedy ukryć wzruszenia i łez - wspomina. Do sztabu przeciwpowodziowego wiózł koce, ubrania i jedzenie dla ludzi z ewakuowanych mieszkań.

W lodówkach była krew, musieliśmy płynąć

Wielka woda dotarła do Nysy. Pochłonęła pół miasta.

- Łączność straży pożarnej była jedyną, jaka funkcjonowała. Telefonia komórkowa padła, łączności telefonicznej nie było. Wtedy często samochody OSP stawiano przy budynkach gminy. Urzędnicy zbierali informacje o potrzebach dla ludności, a my załatwialiśmy wodę, odzież, ewakuowaliśmy ludzi - wspomina Adam Janiuk, strażak z Opola, odpowiedzialny za łączność.

Dostał zadanie: zapewnić połączenia ze szpitalem. - Oprócz radiotelefonu miałem agregat prądotwórczy, bo miały być tam lodówki z krwią i trzeba było podtrzymać pracę tych i innych urządzeń. Płynęliśmy w środku nocy starą łodzią WOPR Nysa, której obrotów silnika nie dało się regulować. Płynęliśmy tak długo, aż zatrzymaliśmy się na jakimś ogrodzeniu. Przed nami, co pewien czas, przewracały się jakieś słupy. Później zamieniliśmy łódź na ponton i tak dotarliśmy do szpitala - relacjonuje. Podłączyli agregat, nawiązali kontakt ze sztabem, odpoczywali. - Spaliśmy może godzinę. Obudziła mnie informacja, że mam się przygotować do ewakuacji szpitala - mówi.

Operacja w łódce

256 osób. - Gdy powiedziałem ordynatorowi, że przyjadą dwa składy pociągów, które przetransportują pacjentów, a póki co musimy rozpocząć ewakuację, żeby przetransportować ludzi w te miejsca, z których zabiorą ich pociągi, usłyszałem: "Pan oszalał!" - wspomina.

Strażacy na pontonie dotarli do szpitalaarchiwum bryg. Adama Janiuka

Ruszyły przygotowania do ewakuacji. Przed godziną 7 rano do szpitala zaczęły przypływać na swoje dyżury pielęgniarki położne. - Proszę sobie wyobrazić, że te kobiety docierały na kajakach czy pontonach na swój dyżur, żeby zmienić koleżanki! Wiedziały, że są pacjenci i trzeba im pomóc - nie kryje wzruszenia Janiuk.

Pacjentów miały zabrać pływające transportery samochodowe. Janiuk: - Wiedziałem, że one podczas powodzi się nie sprawdzają. Są dobre na stojącej wodzie, rozlewiskach, ale nie wtedy, gdy jest silny nurt. Tak też się stało - jeden się zepsuł, drugi w ogóle nie dojechał, trzeci zawiesił się na jakimś elemencie zaraz za szpitalem.

Ściągnął pontony. Na pierwszy rzut kobiety i noworodki z oddziału położniczego.

Pacjentów wywożono na pontonacharchiwum bryg. Adama Janiuka
Ze szpitala ewakuowano 256 osóbarchiwum bryg. Adama Janiuka

Akurat pod szpital przedarł się wojskowy star z chlebem i wodą, także ten pojazd wykorzystano. Nosze szybko się skończyły. Ludzi wynoszono więc na materacach z ceratą. Sześciu znosiło pacjentów, jeśli któryś miał kroplówkę, to trzymał ją sobie nad głową sam. Każdy dostawał też kartę choroby i zapas leków na co najmniej 24 godziny. - W każdym pojeździe, który wyjeżdżał, była przynajmniej jedna pielęgniarka lub lekarz. Starałem się tak mieszać, żeby była część osób chodząca i leżąca. Taki skład odjeżdżał w kierunku pociągów - opowiada.

Kolejnych pacjentów ewakuowano gąsienicowymi transporterami pływającymi, które dotarły do szpitala. - Ostatnim PTS-em przyjechał do nas kapelan i ewakuowaliśmy nim zwłoki z kostnicy - mówi Janiuk.

Akcja przebiegła wzorowo. Wszyscy pacjenci ocaleli. Janiuk: - Po latach dowiedziałem się, że syn jednej z kobiet, która została sfotografowana w pontonie, został strażakiem.

Ewakuacja szpitala zakończyła się pełnym sukcesemarchiwum bryg. Adama Janiuka
Nysa 15 lat po powodzi tysiąclecia (26.07.2012)
Nysa 15 lat po powodzi tysiąclecia26.07 | Odwiedziliśmy jedno z najbardziej zniszczonych w powodzi tysiąclecia miejsc - Nysę na południu Opolszczyzny. Piętnaście lat temu przez miasto przeszła powodziowa fala, po której do dziś pozostał strach i oczekiwanie na źródło pieniędzy, które pozwolą między innymi wzmocnić tamę. Redaktorka "Czarno na Białym" przekonała się, że piętnaście lat na to nie wystarczyło.tvn24

Woda wlewała się do Wrocławia kanałami

We Wrocławiu alarm powodziowy ogłoszono 9 lipca. Następnego dnia prezydent miasta Bogdan Zdrojewski zaapelował do mieszkańców o zgromadzenie w domach wody pitnej, świec, butli gazowych i podjęcie działań zabezpieczających najważniejsze budynki w mieście. Wkrótce sam wyszedł na ulice, kierował akcją i układał worki z piaskiem.

Woda do miasta wdarła się 12 lipca.

- Bardzo wcześnie rano, pamiętam, siedziałem na skrzyżowaniu Piłsudskiego z Świdnicką. Główne skrzyżowanie, kompletnie zalane. Patrzę nagle - sygnalizacja działa. Jednak ta sygnalizacja po przeniesieniu sterowników na górę działa pomimo powodzi, a prądu nie ma. Zielone, czerwone, pomarańczowe. Nagle patrzę, jak młody człowiek podpływa na kajaku i wyhamowuje na czerwonym świetle - wspominał w 2012 roku Zdrojewski.

Zdrojewski o sprawnie działającej, pomimo braku prądu, sygnalizacji świetlnej. "Nagle patrzę jak młody człowiek podpływa na kajaku i wyhamowuje na czerwonym" (nagranie z 2012 roku)
Bogdan Zdrojewski o sprawnie działającej pomimo braku prądu sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu07.07. | - Bardzo wcześnie rano pamiętam, siedziałem na skrzyżowaniu Piłsudskiego z Świdnicką. Główne skrzyżowanie, kompletnie zalane. Patrzę nagle - sygnalizacja działa. Jednak ta sygnalizacja po przeniesieniu sterowników na górę działa pomimo powodzi, a prądu nie ma. Zielone, czerwone, pomarańczowe. Nagle patrze jak młody człowiek podpływa na kajaku i wyhamowuje na czerwonym świetle - wspominał w 2012 r. powódź we Wrocławiu w 1997 r. Bogdan Zdrojewski.TVN 24

Wrocław, w odróżnieniu do innych miast, miał czas, by przygotować się na nadejście wielkiej wody. - Wszyscy spodziewali się fali, ale nikt się nie spodziewał, że woda zaleje taką część miasta. Budowano zapory z piasku, a woda wdzierała się przez kanalizację. To był atak z tyłu, który zaskakiwał wszystkich - mówi Krzysztof Romańczukiewicz, fotograf z Wrocławia.

Powódź zniszczyła ponad dwa tysiące mieszkań. Osiedle Kuźniki, na którym mieszkał, oszczędziła. Ślęza zalała jedynie pobliskie łąki. Wziął aparat i wsiadł na rower.

ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ KRZYSZTOFA ROMAŃCZUKIEWICZA >>>

W najbardziej dotkniętych powodzią dzielnicach ludzie uciekali na dachy. Na nie z helikopterów zrzucano jedzenie i wodę. Ludzie pisali też na nich wiadomości do załóg. Na Kozanowie woda sięgała pierwszego piętra, w centrum - co najmniej po pas.

Przed zatopieniem udało się uchronić Ostrów Tumski i ogród zoologiczny.

- Pod zoo dotarłem rankiem, gdy już było po akcji i poziom wody opadał. To już było miejsce po bitwie. Żołnierze leżeli bez sił, ledwo się ruszali - mówi Romańczukiewicz.

Okolice ogrodu zoologicznegoKrzysztof Romańczukiewicz / fotoport.pl

Hipopotamy utonęły

Mniej szczęścia miały zwierzęta w opolskim zoo. Odra zalała prawie całą dzielnicę Zaodrze, częściowo dzielnice Szczepanowice i Półwieś oraz wyspy Pasieka i Bolko, na której znajdował się ogród zoologiczny. Fala dotarła tam w trakcie ewakuacji. 15 osób, które pomagały zwierzętom, zostało uwięzionych. Na dachu kawiarni czekali na pomoc przez dwa dni.

Woda była wszędzie. Zginęły trzy hipopotamy, kangury, zebry, bawoły, antylopy, jelenie i lwica. Część zwierząt znajdowano potem na ulicach miasta.

Powódź 1997 r. na zdjęciach Macieja Skawińskiego (materiał Faktów TVN z 1998 r.)
Powódź 1997 r. na zdjęciach Macieja Skawińskiego (materiał Faktów TVN z 1998 r.)07.07. | Seria zdjęć Macieja Skawińskiego 25-letniego fotografa „Rzeczpospolitej” z lipcowej powodzi w Polsce zdobyła III nagrodę w kategorii „Wydarzenia” w World Press Photo 1998.Fakty TVN

Nawet ubezpieczeni nie mieli herbaty

W miejsca najbardziej dotknięte powodzią wysłano przedstawicieli ubezpieczycieli. - Kolega, który trafił do Kłodzka, przeżył prawdziwy horror. Prawie całe miasto zostało zmiecione z powierzchni ziemi. Wszędzie było błoto i rozwalające się domy. Ja trafiłam do Wrocławia - opowiada Hanna Piotrowska.

Spędziła tam pięć dni, zaraz po przejściu fali kulminacyjnej. - To był jeden wielki szlam. Tam pływało wszystko: fragmenty mebli, sprzętów gospodarstwa domowego, zwłoki zwierząt - wspomina.

Wyposażeni w specjalną odzież i kalosze pracownicy z zakładów ubezpieczeń wsiadali do łódki i pływali od domu do domu. Choć sami mieli ograniczony przydział wody pitnej, dzielili się nią z poszkodowanymi, którym jej brakowało. Piotrowska: - Dopiero po kilku dniach woda zeszła na tyle, że mogliśmy poruszać się po kolana w błocie.

Pracowali całymi dniami, noce spędzali w jednej ze szkół. - Mieliśmy tam ustawione łóżka, biurek oczywiście nie było, ale przygotowywaliśmy papiery, które pozwalały na jak najszybsze wypłaty odszkodowań powodzianom. Były one wypłacane praktycznie od ręki. Wypłacaliśmy pieniądze za te straty, które mogliśmy od razu oszacować, potem wracaliśmy do tych domów, gdy woda zeszła, mogliśmy te straty oszacować na sto procent. Ludzie płakali, bo nie byli w stanie poczęstować nas herbatą - mówi Piotrowska.

I przyznaje: - Mnóstwo ludzi, którzy nie ubezpieczyli mieszkań i domów, potraciło wtedy swój cały dobytek. Państwo dawało im jedynie niewielką kwotę odszkodowania.

Powodzianie z tamtych dni zapamiętali szczerą i brutalną wypowiedź premiera Włodzimierza Cimoszewicza. - To jest kolejny przypadek, kiedy potwierdza się, że trzeba być przezornym, zapobiegliwym i trzeba się ubezpieczać, a ta prawda jest ciągle mało powszechna - powiedział. Trzy miesiące później w wyborach te słowa zatopiły rząd SLD i samego Cimoszewicza.

Powódź tysiąclecia. Film z prywatnego archiwum
Powódź tysiąclecia. Film z prywatnego archiwumDokładnie 10 lat temu Dolny Śląsk nawiedziła wielka powódź, jakiej kroniki nie notowały od 200 lat - pisze Andrzej Pawlukiewicz, który nadesłał nam film. Andrzej Pawlukiewicz

Zwłoki płynęły z prądem

Woda przed 25 laty zalała niemal całą południową Polskę, wyrządzając ogromne straty.

W Rybniku osunęła się skarpa na cmentarzu przy ul. Rudzkiej. Woda zabrała 298 grobów. Fragmenty ludzkich zwłok popłynęły z prądem. Ludzie z przerażeniem odkrywali je na swoich ogródkach. - Byliśmy wówczas w ogromnym szoku. Nigdy nie spodziewałabym się tego, że wyglądając przez okno zobaczę fragmenty ludzkich zwłok. Nie wiedzieliśmy, co robić i jak zareagować. Ślad w psychice również został - mówiła portalowi Rybnik.com jedna z mieszkanek ulicy Rudzkiej.

Szczątki, które odnaleziono, wkładano w worki i przewożono do chłodni. Jak podawał Rybnik.com, dezynfekcja terenu wymagała zużycia 1200 kg wapna chlorowanego. Odnalezione ciała złożono w jednej wspólnej mogile.

Cmentarz w Rybniku po powodzi w 1997 r.
Cmentarz w Rybniku po powodzi w 1997 r.07.07. | Podczas powodzi w 1997 r. w Rybniku osunęła się skarpa na cmentarzu przy ul. Rudzkiej. Woda zabrała 298 grobów. Fragmenty ludzkich zwłok popłynęły z prądem. Ludzie z przerażeniem odkrywali je na swoich ogródkach. - Byliśmy wówczas w ogromnym szoku. Nigdy nie spodziewałabym się tego, że wyglądając przez okno zobaczę fragmenty ludzkich zwłok. Nie wiedzieliśmy, co robić i jak zareagować. Ślad w psychice również został – mówiła portalowi Rybnik.com jedna z mieszkanek ul. Rudzkiej.archiwum Zarządu Zieleni Miejskiej w Rybniku

Wszędzie, gdzie wielka woda opadała, odsłaniała ogrom zniszczeń. - Woda zeszła po dwóch tygodniach. Zapamiętałem obraz tych zanieczyszczeń, które ze sobą przyniosła. Osadzały się one na budynkach. Baliśmy się epidemii. Było wtedy ciepło, co z jednej strony było darem, ale z drugiej strony pomagało drobnoustrojom. Na szczęście nic takiego się nie stało. Zalane piwnice wydzielały okropny zapach. Pozostawał on w kamienicach na długo - wspomina Krzysztof Romańczukiewicz.

Na łąkach koło jego osiedla woda stała jeszcze wiele dni. - To była jedna wielka wylęgarnia komarów - wspomina.

Zamiast samochodów, ulicami pływały pontonyarchiwum bryg. Adama Janiuka

Potem była cisza. I smród.

Podobny obraz pozostał w pamięci mieszkańców innych zalanych miejscowości. - Najgorsze nastąpiło po tygodniu, kiedy zaczęła opadać woda: smród, bród. Gdy przechodziłam po tygodniu, woda jeszcze stała w niektórych rejonach. Wielkie sprzątanie, fekalia, śmieci - odór nie do wytrzymania. Nie działa handel, bo zalane sklepy trzeba posprzątać, ale woziłam jedzenie z miasta, kawę, świeże pieczywo, nawet bigos albo dobrą zupkę, bo ochrona w banku cały tydzień jadła suchy prowiant i chleb sprzed tygodnia. Harowaliśmy cały tydzień, by uruchomić i posprzątać nasz bank - wspominała Hela z Kędzierzyna-Koźla.

Jak mówił Ryszard Zembaczyński, ówczesny prezydent Opola, zdjęcia nie są w stanie oddać tego, co wtedy się stało. Do tego trzeba by dodać straszną ciszę, potem straszny smród zgnilizny i bezradność ludzi, którzy zostali odcięci od świata.

55 osób zginęło w powodzi okrzykniętej powodzią tysiąclecia...

Zwłoki 51-latki z Laskowej znaleziono pod gruzami jej domu.

74-latka z Koźla nie była w stanie wejść na wyższe piętro. Utopiła się na parterze.

We Wrocławiu zginął Niemiec, który postanowił fotografować zalane miasto.

W Nysie 52-latek przewoził dzieci pontonem. Ponton się przewrócił, dzieci ocalały, jego zabrała woda.

W Zasole 56-letni emerytowany górnik pomagał strażakom włożyć pompę na wóz. Woda przesunęła samochód, który zmiażdżył mężczyznę.

W Brennej-Spalonej 32-latek przyglądał się rwącej wodzie na brzegu Brennicy. Skarpa się oberwała, mężczyznę porwał nurt rzeki.

W potoku Łękawianka znaleziono zwłoki 27-letniego Roberta K. Mężczyzna poszedł... łowić ryby.

W Raciborzu ciało 60-latki znaleziono w kanale w jej własnym garażu.

Pod Strzelcami Opolskimi 32-latek zginął za kierownicą malucha. Wjechał na zamkniętą drogę i uderzył w przęsło mostu.

W Zaodrzu zrozpaczony 84-latek, któremu woda zabrała wszystko, co miał, skoczył z mostu...

Ta lista powinna liczyć 55 nazwisk, 55 historii, 55 tragicznych okoliczności śmierci.

Zalane obszary podczas powodzi w 1997 rUrząd Szefa Obrony Cywilnej Kraju

Autorka/Autor:Filip Czekała

Źródło: tvn24.pl

Pozostałe wiadomości

Władze w chińskim mieście Zhuhai, gdzie kierowca wjechał w tłum ludzi zabijając 35 osób, usunęły wieńce i świece złożone w miejscu tragedii. Rząd monitoruje internet i kasuje wzmianki o ataku, a państwowa telewizja w ogóle o nim przez cały dzień nie wspominała. - Oświadczenie policji będzie jedynym oficjalnym wyjaśnieniem i nie pozwolą ludziom go kwestionować ani omawiać - powiedziała chińska badaczka Rose Luqiu cytowana przez Reutersa.

Konfiskata kwiatów, cenzura i zakazy po tragedii w Chinach

Konfiskata kwiatów, cenzura i zakazy po tragedii w Chinach

Źródło:
Reuters

KIA Polska poinformowała Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, że w trzech modelach marki - Optima, Sorento i Rio - może dojść do awarii - czytamy w komunikacie UOKiK. Kampania naprawcza w Polsce dotyczy 16 882 pojazdów.

KIA wzywa do warsztatów. Chodzi o prawie 17 tysięcy aut

KIA wzywa do warsztatów. Chodzi o prawie 17 tysięcy aut

Źródło:
tvn24.pl

42 pasażerów nie poleciało z Katowic do niemieckiego Dortmundu. Wszystko przez to, że samolot nie poczekał na osoby, które utknęły w kolejce do kontroli bezpieczeństwa. Lotnisko przeprasza za zaistniałą sytuację i zapowiada wyciągnięcie "wniosków na przyszłość". Jak poinformowała nas przedstawicielka linii lotniczej, "standardową procedurą jest zamykanie naszych bramek wejściowych na czas".

Utknęli w kolejce do kontroli bezpieczeństwa, samolot odleciał bez 42 pasażerów. Jest odpowiedź linii lotniczych

Utknęli w kolejce do kontroli bezpieczeństwa, samolot odleciał bez 42 pasażerów. Jest odpowiedź linii lotniczych

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

57-latek z Krakowa może usłyszeć zarzuty znęcania się nad swoim kotem, którego miał bić i ranić ostrym narzędziem. Jak poinformowało Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, mężczyzna uciął kotu fragment języka po tym, jak ten "ukradł" mu plaster boczku. Zwierzę przeszło ciężką operację, grozi mu amputacja łapy.

Kot zjadł plaster boczku, "za karę" właściciel uciął mu język

Kot zjadł plaster boczku, "za karę" właściciel uciął mu język

Źródło:
tvn24.pl

Na zdjęciach z obchodów Święta Niepodległości widać, że prezydent Andrzej Duda nie ma kawałka palca. Pytany o tę kwestię prezydencki minister Wojciech Kolarski mówił, że Duda "w czasie prac domowych zranił się dosyć poważnie w palec". - Był potrzebny mały zabieg, ale już jest wszystko w porządku - zapewnił Kolarski.

Prezydent stracił kawałek palca. Był potrzebny "mały zabieg"

Prezydent stracił kawałek palca. Był potrzebny "mały zabieg"

Źródło:
RMF FM

Prokuratura sprawdza, czy 2,5-letnie dziecko, które zmarło w Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie, zatruło się środkiem chemicznym do zwalczania gryzoni. O śmierci chłopca śledczych poinformowali lekarze. Przeprowadzona została już sekcja zwłok.

Zmarło 2,5-letnie dziecko. Śledczy sprawdzają, czy zatruło się środkiem do zwalczania gryzoni

Zmarło 2,5-letnie dziecko. Śledczy sprawdzają, czy zatruło się środkiem do zwalczania gryzoni

Źródło:
tvn24.pl

Hiszpańska policja zatrzymała jednego ze swoich czołowych funkcjonariuszy, dowódcę madryckiego wydziału zajmującego się zwalczaniem oszustw i walką z praniem pieniędzy. Oficer usłyszał już kilka zarzutów, a w jego domu śledczy zabezpieczyli 20 milionów euro ukrytych w ścianach i suficie budynku - informuje dziennik "El Mundo".  

Rekordowy przemyt i miliony w ścianie. Zatrzymanie szefa wydziału walczącego z praniem pieniędzy

Rekordowy przemyt i miliony w ścianie. Zatrzymanie szefa wydziału walczącego z praniem pieniędzy

Źródło:
The Guardian, El Mundo, Milenio

W środę w Redzikowie (Pomorskie) po wielu latach budowy odbędzie się uroczyste otwarcie bazy amerykańskiej tarczy antyrakietowej, która ma chronić USA i europejskich sojuszników przed pociskami balistycznymi. W ceremonii wezmą udział prezydent Andrzej Duda, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz oraz przedstawiciele władz USA i sekretarz generalny NATO.

Prezydent, minister obrony, szef NATO i przedstawiciele USA w Redzikowie. Dziś wielkie otwarcie

Prezydent, minister obrony, szef NATO i przedstawiciele USA w Redzikowie. Dziś wielkie otwarcie

Źródło:
PAP

Otwierana właśnie baza w Redzikowie pod Słupskiem należy do amerykańskiej marynarki wojennej nie bez powodu. Jest bowiem lądowym rozszerzeniem morskiego systemu antybalistycznego Stanów Zjednoczonych, który początkowo instalowany był na amerykańskich okrętach. Z tego powodu baza w Redzikowie bywa nawet porównywana do "wkopanego w ziemię" okrętu US Navy. Jak działa i wygląda od wewnątrz jeden z takich okrętów, niszczyciel rakietowy USS Carney, w 2018 roku pokazał dziennikarz TVN24 Piotr Świerczek.

Okręt, który budzi strach. Odwiedziliśmy go z kamerą

Okręt, który budzi strach. Odwiedziliśmy go z kamerą

Źródło:
tvn24

Rozwój możliwości technicznych i militarnych bazy w Redzikowie jest bardzo duży - ocenił doradca szefa MON generał Mieczysław Bieniek. Dodał, że jest technologicznie realne, by wyposażyć system w pociski Standard SM-6. Pozwoliłoby to zwalczać nie tylko pociski balistyczne, ale też manewrujące, na przykład rosyjskie iskandery.

Generał Bieniek: rozwój możliwości technicznych i militarnych bazy w Redzikowie jest bardzo duży

Generał Bieniek: rozwój możliwości technicznych i militarnych bazy w Redzikowie jest bardzo duży

Źródło:
PAP

Margaret Spada, 22-letnia mieszkanka włoskiego Lentini, miała poddać się zabiegowi korekcji nosa w klinice w Rzymie. Wkrótce po znieczuleniu lekarze "zdali sobie sprawę, że coś jest nie tak" - pisze portal Rai News. Po czterech dniach kobieta zmarła. Prokuratura wszczęła śledztwo.

Chciała zrobić korekcję nosa. 22-latka nie żyje

Chciała zrobić korekcję nosa. 22-latka nie żyje

Źródło:
Rai News, Il Massengero

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w trzecim kwartale 2024 roku wyniosło 8161,62 złotego - poinformował Główny Urząd Statystyczny (GUS). Wskazał też, że oznacza to wzrost o 13,4 procent rok do roku.

Tyle zarabiamy. Najnowsze dane GUS

Tyle zarabiamy. Najnowsze dane GUS

Źródło:
PAP

Zwolnienia grupowe zostaną przeprowadzone w Siarkopolu należącym do Grupy Azoty. Zatrudnienie ma stracić około jedna czwarta pracowników z ponad 700-osobowej załogi - przekazała rzeczniczka Grupy Azoty Monika Darnobyt.

Zwolnienia grupowe w Siarkopolu. "Nie wygląda to dobrze"

Zwolnienia grupowe w Siarkopolu. "Nie wygląda to dobrze"

Źródło:
PAP

"Z zaskoczeniem i oburzeniem, czemu dałam wyraz w programie, przyjęłam cytowane w mediach głosy na temat pochodzenia Anne Applebaum. Uważałam, że minister powinien mieć możliwość się do nich odnieść, co też zrobił w 'Kropce nad i'" - podkreśliła w oświadczeniu dziennikarka TVN24 Monika Olejnik. Odniosła się w ten sposób do reakcji ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego na jej pytanie w programie.

"Od lat walczę z antysemityzmem, z przemocą, z hejtem i z agresją". Oświadczenie Moniki Olejnik 

"Od lat walczę z antysemityzmem, z przemocą, z hejtem i z agresją". Oświadczenie Moniki Olejnik 

Źródło:
TVN24

To po prostu kolejny cios w brzuch - mówi w rozmowie z CNN Amerykanka, której ojciec zapłacił 40 tysięcy dolarów fałszywemu dealerowi samochodowemu. Mężczyzna stracił wskutek powodzi dom i znaczną część dobytku. Wciąż szuka żony porwanej przez wodę. Teraz padł ofiarą oszustwa.

Stracił dom, szuka żony porwanej przez powódź. Teraz padł ofiarą oszustwa

Stracił dom, szuka żony porwanej przez powódź. Teraz padł ofiarą oszustwa

Źródło:
CNN, tvn24.pl

Liczba deweloperów spodziewających się obniżek cen mieszkań znacząco wzrosła. Obecnie już co czwarty przewiduje taki scenariusz w najbliższych miesiącach - wynika z najnowszego badania Indeksu Nastrojów Deweloperów opracowanego przez portal tabelaofert.pl. Jak wskazują eksperci, obecnie "mamy idealną sytuację na rynku z punktu widzenia nabywców".

"Idealna sytuacja" dla szukających mieszkania. Nie było tak od dekady

"Idealna sytuacja" dla szukających mieszkania. Nie było tak od dekady

Źródło:
PAP

Jamie Oliver wycofał ze sprzedaży swoją najnowszą książkę dla dzieci po tym, jak jej treść skrytykowali przedstawiciele rdzennych Australijczyków. Znany na całym świecie szef kuchni i prowadzący telewizyjnych programów kulinarnych wystosował też przeprosiny.

Jamie Oliver wycofuje ze sprzedaży swoją książkę. Jest "zdruzgotany" i przeprasza

Jamie Oliver wycofuje ze sprzedaży swoją książkę. Jest "zdruzgotany" i przeprasza

Źródło:
The Guardian, BBC

Funkcjonariusze ABW zatrzymali w Warszawie obywatela Białorusi podejrzanego o usiłowanie dokonania podpalenia obiektu w Gdańsku. "Jest to kolejne zatrzymanie w śledztwie dotyczącym działania zorganizowanej grupy przestępczej, która - na zlecenie obcych służb specjalnych - dokonywała aktów sabotażu, w szczególności podpaleń" - czytamy w komunikacie. Rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński przekazał TVN24, że nie są wykluczone kolejne zatrzymania.

Obywatel Białorusi zatrzymany w Warszawie. Jest podejrzany o dywersję i sabotaż

Obywatel Białorusi zatrzymany w Warszawie. Jest podejrzany o dywersję i sabotaż

Źródło:
tvn24.pl, TVN24

Prezydent elekt Donald Trump ogłosił, że powoła "departament wydajności państwa" (DOGE) pod przewodnictwem Elona Muska i swojego byłego rywala, biznesmena Viveka Ramaswamy'ego. Zadaniem nowego ciała doradczego ma być "demontaż biurokracji" i cięcia wydatków. "Będziemy mieć ranking najbardziej głupich wydatków z pieniędzy z waszych podatków. Będzie to zarówno niezwykle tragiczne, jak i niezwykle zabawne" - napisał Musk.

Elon Musk stanie na czele nowego departamentu. "Będzie to niezwykle tragiczne, jak i niezwykle zabawne"

Elon Musk stanie na czele nowego departamentu. "Będzie to niezwykle tragiczne, jak i niezwykle zabawne"

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Pierwszy raz od 73 dni Rosjanie przeprowadzili połączony atak rakietowy i dronowy na Kijów - poinformował szef stołecznej administracji wojskowej Serhij Popko. Jedna osoba została ranna w obwodzie kijowskim.

Pierwszy taki rosyjski atak na Kijów od 73 dni

Pierwszy taki rosyjski atak na Kijów od 73 dni

Źródło:
PAP

Ulice Bogoty znalazły się pod wodą po tym, jak miasto nawiedziła fala intensywnego deszczu. Towarzyszący opadom wiatr łamał gałęzie i przewracał drzewa, doprowadzając do paraliżu komunikacyjnego. W ubiegłą niedzielę w całej Kolumbii wprowadzono stan klęski żywiołowej w związku z powodzią, jaka przetoczyła się przez kraj.

Potężna ulewa sparaliżowała stolicę 52-milionowego kraju

Potężna ulewa sparaliżowała stolicę 52-milionowego kraju

Źródło:
PAP, Reuters

Mam nadzieję, że panowie Patryk Jaki, Michał Woś, a przede wszystkim Zbigniew Ziobro znaleźli czas, by obejrzeć reportaż "Zakład pracy" w "Czarno na białym" - napisał w mediach społecznościowych minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Jak ocenił, "to porażający materiał". - Sprawą zajmuje się już niezależna prokuratura - przekazał.

Bodnar o "porażającym materiale" TVN24: mam nadzieję, że  Jaki, Woś i Ziobro znaleźli czas, by go obejrzeć

Bodnar o "porażającym materiale" TVN24: mam nadzieję, że Jaki, Woś i Ziobro znaleźli czas, by go obejrzeć

Źródło:
TVN24

Droga z górki, przymrozki, śliska nawierzchnia, załadowana oponami naczepa - to wszystko mogło przyczynić się do nocnej kolizji ciężarówki w Hucisku. Wypadła z jezdni, przewróciła się do góry kołami i wiele godzin blokowała w obu kierunkach drogę wojewódzką 792. Kierowca i pasażer byli zakleszczeni w kabinie.

Ciężarówka całą noc leżała w rowie. Droga zablokowana

Ciężarówka całą noc leżała w rowie. Droga zablokowana

Źródło:
tvn24.pl

Nie ma nic za darmo - wskazał szef NATO Mark Rutte, który spotkał się z sekretarzem stanu USA Antonym Bliknem, by omówić sytuację w Ukrainie i sojusz między Rosją a Koreą Północną. Rutte wskazywał, czym Putin płaci za pomoc wojskową Kim Dzong Una, podkreślając rosnące zagrożenie, ze strony sojuszu reżimów. Blinken dodał, że zaangażowanie żołnierzy północnokoreańskich w wojnę w Ukrainie, wymaga reakcji.

Co Rosja daje w zamian? Szef NATO o koszcie sojuszu z Kimem

Co Rosja daje w zamian? Szef NATO o koszcie sojuszu z Kimem

Źródło:
PAP

Łódzcy policjanci namierzyli, gdzie złodzieje ukryli luksusowe porsche. Auto, które pod koniec października zniknęło z parkingu jednego z hoteli odnaleziono na Teofilowie. Sprawcy wciąż są poszukiwani.

Skradzione auto za 400 tys. znalezione

Skradzione auto za 400 tys. znalezione

Źródło:
tvn24.pl

Zagrożenie zbrojnym atakiem na państwo członkowskie Unii Europejskiej jest wyższe niż kiedykolwiek wcześniej - oceniła szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen na forum współpracy fińsko-szwedzkiej w Espoo. Komentowała ostatni raport na temat poprawy gotowości Unii Europejskiej w sferze cywilnej i wojskowej autorstwa poprzedniego prezydenta Finlandii Sauliego Niinisto.

"Zagrożenie atakiem największe od 30 lat". Ursula von der Leyen o fińskim raporcie

"Zagrożenie atakiem największe od 30 lat". Ursula von der Leyen o fińskim raporcie

Źródło:
PAP

Zadzwonił do domu 58-latki i jej 89-letniej matki, przedstawił się jako policjant i powiedział, że starsi ludzie płacą w aptekach fałszywymi banknotami. Zaoferował, że sprawdzi banknoty pań w specjalnej maszynie, którą ma w samochodzie. Kobiety uwierzyły nieznajomemu. Straciły wszystkie oszczędności.

Dały nieznajomemu wszystkie pieniądze, jakie miały w domu. 350 tysięcy złotych w reklamówce

Dały nieznajomemu wszystkie pieniądze, jakie miały w domu. 350 tysięcy złotych w reklamówce

Źródło:
tvn24.pl

Mieszkańcy Lizbony domagają się od władz miasta przeprowadzenia referendum w sprawie ograniczenia najmu krótkoterminowego dla turystów. Autorzy stworzonej w tym celu petycji podkreślają, że z powodu nadmiernej turystyki wiele osób musiało się wyprowadzić ze stolicy Portugalii.

Kolejne europejskie miasto ma dość turystów. Mieszkańcy chcą referendum

Kolejne europejskie miasto ma dość turystów. Mieszkańcy chcą referendum

Źródło:
CNN, tvn24 pl

We wtorek wieczorem we Wrocławiu spadł pierwszy śnieg tej jesieni. To kolejny region, w którym w ostatnich dniach pojawił się biały puch. Na Kontakt24 otrzymaliśmy zdjęcia nie tylko z zabielonej stolicy Dolnego Śląska, ale również z innych miast.

Pierwszy śnieg we Wrocławiu. Nagranie

Pierwszy śnieg we Wrocławiu. Nagranie

Źródło:
tvnmeteo.pl, IMGW

Kto z paralimpijczyków zdobędzie w tym roku tytuł sportowca roku w plebiscycie Polskiego Komitetu Paralimpijskiego? Do wygrania jest statuetka imienia sir Ludwiga Guttmanna. Są juz nominowani. Głosowanie trwa w internecie. 

Trwa głosowanie na tytuł sportowca roku. Wśród nominowanych walczący z nowotworem szermierz Michał Dąbrowski

Trwa głosowanie na tytuł sportowca roku. Wśród nominowanych walczący z nowotworem szermierz Michał Dąbrowski

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Podopieczni Fundacji Święty Mikołaj dla Seniora napisali ponad 18 tysięcy listów zaadresowanych do świętego Mikołaja. Jak przekazała na antenie TVN24 prezeska fundacji Roksana Góral, wszystkie listy znalazły darczyńców, którzy przygotują prezenty dla potrzebujących. - Uczymy marzyć na nowo, przywracamy nadzieję w drugiego człowieka i dzieją się piękne historie, jak na przykład wyjazd z obcą osobą do Zakopanego - powiedziała Góral.

18 tysięcy listów do Mikołaja. "Uczymy marzyć na nowo"

18 tysięcy listów do Mikołaja. "Uczymy marzyć na nowo"

Źródło:
TVN24

43 organizacje pozarządowe, grupy aktywistów, środowiska akademickie, naukowe i dziennikarskie podpisały apel do polskich władz o przyjęcie ambitnych rozwiązań przeciwko SLAPP - strategicznym działaniom prawnym zmierzającym do stłumienia debaty publicznej.

"SLAPPy uderzają nie tylko w media i pojedyncze osoby, lecz także w demokrację". Apel społeczeństwa obywatelskiego

"SLAPPy uderzają nie tylko w media i pojedyncze osoby, lecz także w demokrację". Apel społeczeństwa obywatelskiego

Źródło:
tvn24.pl