Zachowanie osób, które w obliczu poważnego zagrożenia odmawiają ewakuacji, może wydawać się trudne do zrozumienia. Doktor Sylwia Barsow, psycholożka z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, zwraca jednak uwagę na to, jakie reakcje uruchamiają się w nas w stanie ostrego stresu. W sytuacji powodzi nie jest to tylko obawa o dobytek.
W związku z dramatyczną sytuacją powodziową w południowo-zachodniej Polsce tysiące ludzi musiały opuścić swoje domy. W sobotę w powiecie kłodzkim zarządzono ewakuację 1600 osób, w Głuchołazach - 400. W poniedziałek ewakuowano 2,5 tysiąca mieszkańców Paczkowa. We wtorek 304 strażaków, pływając łodziami od domu do domu, ewakuowało 380 osób w Lewinie Brzeskim.
Z informacji przekazywanych przez strażaków wynikało, że wielu mieszkańców trudno nakłonić do opuszczenia domów. Premier Donald Tusk apelował do mieszkańców zagrożonych zalaniem terenów: - Chcemy gorąco poprosić wszystkich, którzy mieszkają w tych miejscach, gdzie woda podchodzi coraz wyżej, którzy czują się zagrożeni, żeby w sposób zdyscyplinowany podporządkowywali się poleceniom i prośbom straży pożarnej i policji. Chodzi tu przede wszystkim o ewakuację z miejsc, które są naprawdę zagrożone.
Odmowa ewakuacji - z czego może wynikać
O tym, z czego może wynikać odmowa ewakuacji nawet w sytuacji poważnego zagrożenia, mówiła dr Sylwia Barsow z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Psycholożka wskazała, że konieczność zmierzenia się z kataklizmem uruchamia u ludzi nim dotkniętych silne reakcje lękowe. - Nowa sytuacja powoduje niepewność, poczucie zagrożenia - podkreśliła ekspertka. - Niektórzy obawiają się opuścić miejsce, które jest im dobrze znane i do którego się przywiązali, nawet jeśli warunki, w których przebywają, nie są dobre.
Dr Sylwia Barsow zwróciła uwagę na fakt, iż "człowiek w sytuacji zagrożenia działa pod wpływem emocji i nie ma racjonalnej oceny sytuacji". - Pojawia się też lęk przed śmiercią. W związku z tym może wystąpić reakcja "walcz i uciekaj" albo paraliż i "zamrożenie", charakterystyczne dla sytuacji ostrego stresu. To może sprawiać, że ludzie nie chcą opuszać swoich mieszkań czy domów.
Tym, co może przyczyniać się do pragnienia pozostania w domu, jest także obawa o majątek. - Ludzie są przywiązani do dobytku, bo on daje im poczucie bezpieczeństwa. Na to, co mają, często pracowali całe życie. Poza tym posiadają również przedmioty, z którymi są związani emocjonalnie - mówiła psycholożka. - Do tego kataklizm powoduje, że ludzie nim dotknięci tracą wpływ na przebieg zdarzeń, a trzymając się kurczowo tego, co pozostało, próbują tę kontrolę w naturalny sposób odzyskać - dodała ekspertka.
Dr Sylwia Barsow porusza też kwestię występującego u niektórych braku zaufania do ratowników. - Zawodzi otoczenie zewnętrze, bo nadchodzi kataklizm, a tu nagle pojawia się ktoś z zewnątrz, kto informuje, że trzeba opuścić mieszkanie czy dom.
Psycholożka podkreśla, że kierowane do zagrożonych osób komunikaty powinny być "proste i normalizować emocje". - Ratownicy powinni przypominać, że ewakuacja jest bezpieczna, i zaznaczać, że najważniejsze w danej chwili jest bezpieczeństwo osób poszkodowanych - zaznacza.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Polska Policja