Paweł Ł., pseudonim Master, lider Jude Gangu - bojówki kiboli Cracovii, został zatrzymany w sobotę w Warszawie przed stadionem Legii. Mężczyzna ukrywał się przed policją, ale postanowił obejrzeć mecz warszawskiej drużyny z Lechem Poznań. Według informacji tvn24.pl mężczyzna został przewieziony do Krakowa, gdzie ma usłyszeć zarzuty związane z wyjaśnieniami złożonymi przez Pawła M., pseudonim Misiek, szefa kiboli Wisły.
Według oficjalnych informacji policji Paweł M., pseudonim Master, został zatrzymany w sobotę w okolicach stadionu przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie.
Został wypatrzony przez policyjnych wywiadowców w tłumie kibiców Lecha Poznań wychodzących z meczu z Legią i zatrzymany przez policjantów z Komendy Rejonowej Policji Warszawa I. Podstawą do zatrzymania była kara dwóch i pół roku więzienia, którą Ł. ma odbyć na mocy wyroku krakowskiego sądu.
Nie stawił się w areszcie
W styczniu 2018 roku policjanci Centralnego Biura Śledczego Policji przeprowadzili akcję, w ramach której na terenie Małopolski i województwa świętokrzyskiego zatrzymano siedem osób, głównie związanych z kibolami Cracovii.
Wśród nich był właśnie "Master", czyli Paweł Ł.
Prokurator oskarżył zatrzymanych mężczyzn o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej oraz wprowadzenie do obrotu 169 kilogramów marihuany, 447 gramów kokainy oraz 4,3 kilograma mefedronu ściągniętych do Polski z Hiszpanii oraz ze Słowacji. "Master" został aresztowany przez sąd.
W trakcie śledztwa kibol postanowił złożyć wniosek o dobrowolne poddanie się karze, bez konieczności przeprowadzania procesu. Sąd przychylił się do tej prośby. 24 sierpnia 2018 roku Paweł Ł. został wypuszczony z aresztu, a 4 lutego 2019 roku usłyszał wyrok: dwa i pół roku więzienia oraz 14 tysięcy złotych grzywny. Ale gdy wyrok się uprawomocnił, nie stawił się do zakładu karnego.
Mężczyzny nie było już w Polsce. Jego zniknięcie miało związek z innym bardzo znanym krakowskim kibolem - "Miśkiem", czyli Pawłem M.
"Misiek" obciąża kolegów
"Master" przez lata stał na czele Jude Gangu - grupy kiboli związanych z Cracovią, brutalnie walczącej z Sharksami, czyli bojówką Wisły Kraków.
40-letni "Master" swoją karierę w świecie przestępczym rozpoczynał jeszcze w latach 90. Wtedy poznał między innymi Pawła M., pseudonim Misiek, lidera Sharksów. Mimo że kibole obu krakowskich drużyn brutalnie ze sobą walczyli na ulicach Krakowa, czego efektem jest nawet kilkadziesiąt ofiar porachunków na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat, to szefów Jude Gangu i Sharksów łączyły koleżeńskie stosunki oraz wspólne interesy.
W grudniu 2018 roku Paweł M. ps. Misiek poszedł na współpracę z wymiarem sprawiedliwości i policjantom z CBŚP zaczął obszernie opowiadać między innymi o wspólnych interesach narkotykowych z "Masterem", a także o innych przestępstwach popełnianych przez kiboli Wisły Kraków.
Dzięki tym informacjom w kwietniu 2019 roku Centralne Biuro Śledcze Policji przeprowadziło akcję, w trakcie której zatrzymano kilkanaście osób, w tym byłego wiceprezesa klubu Wisła Kraków Damiana D. Na liście do zatrzymania był też "Master". Policjanci jednak nie zastali go w miejscu zamieszkania. Według nieoficjalnych informacji tvn24.pl Paweł Ł. był już wtedy w Hiszpanii.
Hit przy Łazienkowskiej, "Master" na trybunach
Wniosek o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania wobec poszukiwanego mężczyzny trafił do krakowskiego sądu 22 sierpnia. Sąd jednak nie zdążył go rozpoznać. W sobotę "Master" został zatrzymany w Warszawie.
Z ustaleń tvn24.pl wynika, że Paweł Ł. wszedł na mecz Legia Warszawa - Lech Poznań w grupie kibiców gości. Kibole Cracovii od lat blisko współpracują ze swoimi odpowiednikami z Lecha. Poznaniacy mieli w ostatnim czasie pomagać "Masterowi" w ukrywaniu się przed policją. Nie wiadomo, dlaczego poszukiwany kibol postanowił zjawić się w miejscu, gdzie aż roiło się od policji.
Zaraz po zatrzymaniu Paweł Ł. został przewieziony do Krakowa. Ale nie do zakładu karnego, gdzie ma do odsiedzenia resztę z dwuipółrocznego wyroku, a do siedziby krakowskiego CBŚP i do siedziby Małopolskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej.
Według informacji tvn24.pl ma on usłyszeć zarzuty w oparciu o wyjaśnienia składane przez "Miśka".
*** Paweł Ł., ps. Master jest jednym z bohaterów książki Szymona Jadczaka "Wisła w ogniu. Jak bandyci ukradli Wisłę Kraków". Oto kilka poświęconych mu fragmentów:
"Zdaniem prokuratury podstawowym źródłem dochodów 'Miśka' szybko stały się narkotyki. Można powiedzieć, że sukces odniósł dzięki bezwzględności, ale i braku przywiązania do barw klubowych. Jego pierwszymi dostawcami byli fani Cracovii: jeden z liderów Jude Gangu, bojówki kiboli Cracovii, Paweł Ł. ps. Master ('Misiek' w pewnym momencie czuł się na tyle pewnie, że z szefem kiboli Cracovii umawiał się na obiady w centrum Krakowa) oraz 'O.', u którego Paweł M. zaopatrywał się w Holandii przez kilka lat. Marihuana, amfetamina, mefedron, później kokaina".
(...)
"Innym upokarzającym przykładem przewagi kiboli Cracovii w przestępczym świecie były interesy 'Miśka' i Pawła Ł., czyli wspominanego już 'Mastera'. Lider Sharksów - jak sam wyjaśnił - kupował narkotyki od swojego dawnego kolegi z więzienia, przywódcy Jude Gangu, bo ten miał korzystne ceny".
(...)
"Przywództwo Sharksów nie chciało się tak łatwo pogodzić z dominacją Jude Gangu w handlu narkotykami. Problem próbowali rozwiązać metodą, którą najlepiej znali i lubili: chamską, brutalną siłą.
Na 'Zielonych' bali się podnieść rękę, ale 'Mastera' ganiali długo i wytrwale. Tyle że bezskutecznie, bo chronił go... 'Misiek'. Po starej znajomości z więzienia.
Może zresztą działało to w obie strony? Ale faktem jest, że długo Paweł Ł. był nieuchwytny dla Sharksów. A ganiali go, bo panoszył się z prochami na terenach miasta uznawanych za wiślackie i skutecznie przeciągał na stronę Cracovii kiboli Wisły. Dopiero w 2010 roku, gdy Jude Gang niemal odebrał Sharksom całe osiedle, ci dopadli go na Azorach. Na nagraniu z monitoringu wyemitowanym w 2011 roku przez 'Superwizjer' TVN widać, jak kilku mężczyzn z maczetami dopada go i zadaje kilka ciosów. 'Master' powie potem prokuratorowi, że nic mu się nie stało".
Autor: Szymon Jadczak / Źródło: tvn24.pl