Wszyscy polscy żołnierze zamordowani w Katyniu, których nazwiska są znane, zostaną pośmiertnie awansowani. Taką decyzję podjął minister obrony narodowej Aleksander Szczygło.
Decyzja, która dotyczy 15 tys. oficerów, została już podjęta. Nie wiadomo jednak jeszcze w jakiej formie zostaną uhonorowani pomordowani żołnierze. Odczytanie nazwisk i stopni awansowanych, czego wymaga ceremoniał wojskowy, zajęłoby bowiem około 45 godzin.
Awansowani zostaną zarówno ci, w stosunku do których potrzebna jest zgoda prezydenta (nominacje generalskie), jak i oficerowie, w stosunku do których decyzje podejmie Szczygło. Pytany przez jednego z dziennikarzy czy awanse będą wymagały zmian na tablicach upamiętniających pomordowanych, minister powiedział, że nie, gdyż umieszcza się na nich dane z chwili śmierci.
Od kwietnia do maja 1940 roku 15 tys. polskich oficerów przetrzymywanych w obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie zostało rozstrzelanych przez NKWD w Katyniu, Charkowie oraz Twerze i pochowanych w Miednoje. Ten masowy mord nosi dziś nazwę Zbrodni Katyńskiej.
Do dziś nie rozstrzygnięto w ostateczny sposób kwalifikacji prawnej zbrodni. Rosyjska prokuratura uznaje ją za przestępstwo pospolite i nie ujawnia prawnego uzasadnienia, tłumacząc się tajemnicą. Do tej pory nie ustalono nazwisk wszystkich ofiar. Nie odnaleziono dotychczas także listy więźniów zamordowanych na Białorusi. Nie znamy również dokładnej liczby rozstrzelanych oraz dat śmierci i wszystkich miejsc pochówku osób straconych na mocy decyzji Biura Politycznego KC WKP(b) z 5 marca 1940 roku. Strona polska nadal oczekuje na pełną rehabilitację ofiar oraz na ustalenie i opublikowanie nazwisk inicjatorów i wykonawców zbrodni.
W 2006 roku Rodziny Katyńskie podjęły decyzję o skierowaniu do Trybunału Praw Człowieka w Strasbourgu skarg przeciwko Federacji Rosyjskiej. Ich przedmiotem jest postanowienie Głównej Prokuratury Wojskowej o umorzeniu śledztwa w sprawie mordu polskich oficerów w Katyniu oraz o zakwalifikowaniu tej zbrodni jako ulegającej przedawnieniu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: archiwalne