Posłowie Platformy Obywatelskiej zaapelowali we wtorek do prokuratury o ujawnienie ustaleń śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Wcześniej radio TOK FM poinformowało, że dotarło do opinii biegłych, z której wynika, iż tuż przed katastrofą w Smoleńsku w tupolewie nie doszło do wybuchu.
Radio TOK FM we wtorek dotarło do wniosków generalnych z opinii biegłych przygotowanej na zlecenie prokuratury prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Biegli - w opinii opracowanej w maju ubiegłego roku - mają stwierdzać, że nie ma dowodów na wybuch.
Według tych doniesień specjaliści ustalili, że "bezspornie udowodniono", iż 10 kwietnia 2010 roku w wyniku zderzenia tupolewa z brzozą doszło do przecięcia lewego skrzydła. TOK FM pisze także, że biegli nie znaleźli "żadnych śladów działania ognia, wysokiej temperatury czy zniszczeń, które spowodowałoby wysokie ciśnienie".
Ustalili również, że w ziemię uderzyła "niemal kompletna maszyna, uszkodzona jedynie w zakresie zderzenia z brzozą". Ich wątpliwości nie budzi także ułożenie szczątków maszyny - zauważa radio.
Prokuratura Krajowa: opinia dopiero będzie
Kilka godzin po publikacji Prokuratura Krajowa wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że śledczy "nie dysponują żadną nową opinią biegłych".
"Wnioski, przedstawione przez autorkę artykułu jako rzekomo ostateczne konkluzje biegłych, nie pochodzą więc z żadnej kompleksowej ekspertyzy zleconej przez Zespół Śledczy Nr 1 Prokuratury Krajowej, powołany w kwietniu 2016 roku do badania przyczyn tragedii smoleńskiej" - napisano w komunikacie.
Dodano, że prokuratura prowadzi "obecnie rozmowy ze światowej sławy ekspertami w zakresie badania wypadków lotniczych, którzy dopiero mają wydać wszechstronną opinię dotyczącą przebiegu i przyczyn katastrofy". "Będzie ona uwzględniać pełen materiał dowodowy, w tym wyniki trwających sekcji ciał zwłok ofiar i badań próbek wraku, które są od miesięcy prowadzone przez renomowane zagraniczne instytuty z Wielkiej Brytanii, Irlandii Północnej i Włoch" - poinformowała Prokuratura Krajowa.
"Przełomowe" ustalenia
We wtorek po południu w Sejmie posłowie Platformy Obywatelskiej zwołali konferencję prasową w sprawie doniesień TOK FM. Wystąpili na niej: Marcin Kierwiński, Czesław Mroczek, Tomasz Siemoniak oraz Cezary Tomczyk.
Tomczyk powiedział, że ustalenia radia TOK FM są "przełomowe". - One pokazują, że polska prokuratura przed opinią publiczną próbuje ukryć prawdę opinii biegłych, którą sama zleciła - stwierdził.
Poseł PO powiedział, że opinia została przygotowana kilka miesięcy temu i nie została ujawniona przez prokuraturę. Dodał, że jasno z niej wynika, iż "w Smoleńsku doszło do katastrofy".
- Jedyny powód, dla którego opinia publiczna nie znała tej opinii, jest fakt, że Antoni Macierewicz musi mieć pole, żeby głosić swoje smoleńskie herezje, żeby przetrzymać tę sprawę jeszcze do 10 kwietnia 2018 roku - zaznaczył Tomczyk.
Zaapelował również do prokuratury o ujawnienie "faktów, które już teraz w części są znane dzięki polskim dziennikarzom".
Siemoniak: szalone koncepcje Macierewicza wyrzucone do kosza
Były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak stwierdził, że "PiS poznał się na Antonim Macierewiczu", dlatego Macierewicz został "wyrzucony z rządu", a jego ludzie pozbawieni stanowisk. Jego "szalone koncepcje" - jak powiedział poseł Platformy - "zostały wyrzucone do kosza".
Siemoniak w imieniu parlamentarzystów PO zaapelował do rządu o rozwiązanie podkomisji smoleńskiej oraz do ministra sprawiedliwości "o przedstawienie opinii publicznej pełnej informacji o tym, czym dysponuje prokuratura".
- Ta sprawa służy od bardzo dawna do dzielenia Polaków, jest trampoliną polityczną Macierewicza. Ale dzisiaj widać - król jest kompletnie nagi. Apelujemy do Prawa i Sprawiedliwości: skończcie to, święta pamięć ofiar katastrofy nie zasługuje na to, żeby była przedmiotem tak żenującej kompromitacji - podkreślił Siemoniak.
Odwołane "w ostatniej chwili" posiedzenia komisji obrony
Czesław Mroczek przypomniał, że we wtorek miały się odbyć dwa posiedzenia komisji obrony narodowej poświęcone katastrofie smoleńskiej. Posłowie chcieli poznać efekty pracy działającej przy MON od dwóch lat podkomisji smoleńskiej, dowiedzieć się od ministra sprawiedliwości i prokuratury, jakie dowody i materiały przekazała służbom podkomisja oraz spytać, czy prokuratura ma już wszystkie opinie biegłych.
- Tak jak podejrzewaliśmy, PiS w tej sprawie mnoży jedynie spekulacje, hipotezy, gra politycznie tematem katastrofy smoleńskiej, natomiast robi wszystko, by w tej sprawie ustalenia, fakty, dowody nie wyszły na jaw - stwierdził Mroczek. Dodał, że dwa zaplanowane posiedzenia komisji "zostały w ostatniej chwili odwołane".
"Fabryka fake newsów"
Marcin Kierwiński ocenił z kolei, że "mamy do czynienia z podkomisją widmo", bo jej członkowie "wstydzą się", że w niej zasiadają. - Od ponad trzech miesięcy na stronach Ministerstwa Obrony Narodowej nie ma informacji, kto pracuje w tej podkomisji. Wiemy natomiast, że osoby, które na początku w niej pracowały, masowo tę podkomisję opuszczały - podkreślił.
Jego zdaniem "podkomisja działa jak swoista fabryka fake newsów".
Kierwiński ocenił, że szef podkomisji Antoni Macierewicz został powołany nielegalnie, bo funkcja ta nie może być łączona z mandatem posła. - Ta komisja już nie ma służyć jakiejkolwiek realnej pracy. Ma być tylko i wyłącznie narzędziem wyciągania budżetowych pieniędzy - wskazywał.
Jak zaznaczył, oprócz pobierania "gigantycznych pieniędzy ta komisja niczym się nie zajmuje", nie odpowiada na żadne pytania, nie przedstawia żadnych dowodów ani nowych ustaleń.
Autor: pk//now / Źródło: TVN24, TOK FM, TVN24.PL
Źródło zdjęcia głównego: tvn24