Działania musiały być dynamiczne, grupa kilkudziesięciu osób wybiegła na Trasę Łazienkowską, cały czas odbywał się tam ruch i to było realne zagrożenie. Działania policjantów były poprzedzone komunikatami kierowanymi między innymi do posłów i senatorów - tłumaczył w TVN24 rzecznik komendy stołecznej policji nadkomisarz Sylwester Marczak. - Musimy tę sprawę wyjaśnić. Jeżeli był użyty gaz, to w jakich okolicznościach i dlaczego był użyty - dodał, komentując sytuację z posłanką Barbarą Nowacką. Ekspert do spraw bezpieczeństwa Piotr Niemczyk przyznał, że "przypadek o dynamicznym wkroczeniu policji na Trasę Łazienkowską widział na własne oczy". - Jak patrzyłem z góry na interwencję policjantów, to ona była przesadnie brutalna - mówił.
W sobotę, w 102. rocznicę uzyskania przez Polki prawa wyborczego, w wielu miastach zorganizowano manifestacje - protesty związane z październikowym orzeczeniem w sprawie aborcji, które wydał Trybunał Konstytucyjny kierowany przez Julię Przyłębską. Największy protest odbywał się w Warszawie, relacjonowaliśmy go na portalu TVN Warszawa.
Barbara Nowacka została zaatakowana gazem w trakcie interwencji poselskiej podczas protestu w Warszawie. - Pojawiła się policja, która zaczęła nas spychać. Trzymałam legitymację i dostałam gazem w twarz. Z odległości 30-50 centymetrów - powiedziała posłanka Koalicji Obywatelskiej w TVN24.
"Nasze działania musiały być dynamiczne. Były poprzedzone komunikatami"
Rzecznik komendanta stołecznego policji nadkomisarz Sylwester Marczak, odnosząc się do tych wydarzeń, powiedział, że policja otrzymała informację dotyczące sytuacji z posłanką Nowacką od dowódców. Dodał, że sprawa będzie wyjaśniana.
- Nasze działania musiały być dynamiczne, bowiem grupa kilkudziesięciu osób wybiegła na Trasę Łazienkowską, cały czas odbywał się tam ruch i to było realne zagrożenie. Działania policjantów były poprzedzone komunikatami kierowanymi między innymi do posłów i senatorów - tłumaczył.
"Jeżeli był użyty gaz, to w jakich okolicznościach i dlaczego był użyty"
Pytany, czy sytuacja była aż tak niebezpieczna, że trzeba było użyć gazu, odpowiedział: - Musimy tę sprawę wyjaśnić. Jeżeli był użyty gaz, to w jakich okolicznościach i dlaczego był użyty - wymieniał.
Jego zdaniem "najważniejsze jest to, że mamy do czynienia z grupą osób, która wybiega na jedną z najważniejszych tras w Warszawie". - I teraz pytanie co powinna zrobić policja? Czy zostawić takie osoby i przyglądać się, w jaki sposób będą się zachowywać i wysłuchiwać cały czas telefonów od osób, które się denerwują, dlatego że po raz kolejny Trasa Łazienkowska została zablokowana, czy podjąć właściwie działania? - mówił Marczak.
"Właściwie działania to działania dynamiczne, z wykorzystaniem sił i środków, którymi dysponujemy"
- W tym przypadku właściwie działania nie polegają na tym, że prosimy osoby, dlatego że one cały czas tam siedzą i nie mają zamiaru opuścić tej trasy. Właściwie działania to przede wszystkim działania dynamiczne, z wykorzystaniem sił i środków, którymi dysponujemy i w tym konkretnym przypadku użycia chociażby siły fizycznej. Ona jest w tym przypadku niezbędna do tego, żeby osoby mogły opuścić daną trasę - skomentował.
Jak powiedział, taktyka policji w kontekście osób protestujących nie zmieniła się w żaden sposób. - To, co się zmieniło, to przede wszystkim spokojniejsze zachowanie osób protestujących - zauważył.
- Mówiąc o tym, że mamy do czynienia z protestem pokojowym, nie możemy mieć do czynienia z przypadkami łamania prawa. Przygotowane i planowane zgromadzenie to jest takie, które jest zgłoszone chociażby w ratuszu. Z tych informacji, które my posiadaliśmy, żadne zgromadzenie nie było zgłoszone. Jeżeli chodzi o Strajk Kobiet, to pokazuje totalne lekceważenie ze strony organizatorów - ocenił.
Poinformował jednocześnie, że co najmniej kilkanaście osób zostało zatrzymanych.
"Ostatnia stąd wyjdę"
Na Twitterze Komenda Stołeczna Policji zamieściła również wpis dotyczący sobotniej manifestacji. "Pokojowa forma protestu, którą wielokrotnie po manifestacjach Strajku Kobiet podkreślają organizatorki zarezerwowana jest często dla mediów i na ich potrzeby. Poza telewizyjnymi kamerami postawa tych osób wygląda zgoła odmiennie" - brzmi wpis, do którego dołączono kilkunastosekundowy film.
Z nagrania wynika, że liderka Strajku Kobiet Marta Lempart mówi do funkcjonariuszy: Imię, nazwisko i numer służbowy. Taka z was, ku*** policja, prawa nie stosujecie, w ogóle. Ostatnia stąd wyjdę, będziecie tu stali jak frajerzy do jutra, jak chcecie. Wypier*****".
"Gdyby policja nie zablokowała Marszałkowskiej, nie doszłoby do blokady Trasy Łazienkowskiej"
Ekspert do spraw bezpieczeństwa Piotr Niemczyk przyznał, że "ten przypadek o dynamicznym wkroczeniu policji na Trasę Łazienkowską", widział na własne oczy. - Policja dużo dłużej blokowała ruch na tej jezdni, niż sami blokujący - powiedział w rozmowie w TVN24.
- Jak patrzyłem z góry na interwencję policjantów, to ona była przesadnie brutalna - mówił.
Jak dodał, nie dziwi się, że "poseł Nowacka dostała gazem, ponieważ ta agresja była wielokrotnie przesadzona". Według niego "gdyby policja nie zablokowała[ulicy - przyp. red.] Marszałkowskiej, nie doszłoby do blokady Trasy Łazienkowskiej".
Nadkomisarz Marczak odpowiedział, iż "twierdzenie, że to policja spowodowała, że ktoś zablokował Trasę Łazienkowską, jest kuriozalne". - My nie działaliśmy dlatego, że my chcieliśmy sobie wejść na Trasę Łazienkowską i podjąć działania wobec osób, które tam sobie przyszły. My działaliśmy dlatego, że było łamane prawo - mówił.
"Nie było żadnego powodu do tego rodzaju zachowań policji"
Jednak zdaniem Niemczyka "nie było żadnej agresji, nie było żadnego poważnego ruchu po stronie kogokolwiek" z protestujących. - Nie było żadnego powodu do tego rodzaju zachowań policji - ocenił.
- To jest odbieranie obywatelom prawa do wyrażania swoich poglądów, policja nie ma podstaw do tego, żeby działać, ponieważ te działania są zgodne z prawem, są zgodne z konstytucją - argumentował.
"Nie zgodzę się, że siedzenie na Trasie Łazienkowskiej jest zgodne z konstytucją"
- Nie zgodzę się, że siedzenie na Trasie Łazienkowskiej jest zgodne z konstytucją, bo w tym przypadku mówimy o łamaniu prawa ruchu drogowego, co jest ustawą - odpowiedział na to rzecznik KSP.
Jak ocenił, "zachowanie osób łamiących prawo jest podstawą do tego, żeby działała policja".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24