Zaplanowane na środę wspólne posiedzenie prezydiów Sejmu i Bundestagu nie odbędzie się. Spotkanie - które miało odbyć się w Nadrenii-Palatynacie w Niemczech - odwołała, jak wskazują Niemcy, strona polska. Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska oceniła, że "polska strona obraziła stronę niemiecką, odwołując takie spotkanie w ostatniej chwili bez żadnych poważnych powodów".
W komunikacie opublikowanym na stronie internetowej służby prasowe Bundestagu napisały, że spotkanie "zostało odwołane z niewielkim wyprzedzeniem przez polską stronę, która z ubolewaniem odniosła się do sytuacji wewnątrzpolitycznej".
Informację o odwołaniu spotkania potwierdził Andrzej Grzegrzółka, dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu. Delegacjom mieli przewodniczyć marszałek Sejmu i przewodniczący Bundestagu.
Do Niemiec delegacja marszałka Kuchcińskiego miała wyjechać w środę o godzinie siódmej rano. Nie wyjechała, więc sprawę komentują politycy opozycji.
- Ostatnio te wieści z Europy nie są najlepsze, dlatego że Prawo i Sprawiedliwość doprowadziło do kompletnej marginalizacji Polski - skomentował Rafał Trzaskowski.
- Na naszych oczach Europa się rozchodzi. Mamy pękniecie Europy, a Prawo i Sprawiedliwość nie potrafi nic zrobić. Jest pytanie do pana marszałka, dlaczego w tak newralgicznym momencie prezydium Sejmu nie będzie rozmawiało ze swoimi odpowiednikami w Bundestagu. Jestem ciekaw, jakie jest prawdziwe uzasadnienie - dodał poseł PO.
Oficjalne uzasadnienie polskiej strony w tej chwili nie jest znane. Wiadomo jedynie, że spotkanie, do którego nie doszło, przygotowywane było przez kilka miesięcy.
"Owocne spotkanie" z Merkel
Do tematu odniósł się także na konferencji prasowej Mateusz Morawiecki. Premier poinformował, że szczegółowe informacje na temat odwołania środowego spotkania poda marszałek Marek Kuchciński.
- Ze swojej strony mogę powiedzieć, że wczoraj miałem z panią kanclerz (Angelą - red.) Merkel bardzo dobre, owocne spotkanie, a w poniedziałek widzę się z przewodniczącym Bundestagu, panem Wolfgangiem Schaublem i będziemy mogli kontynuować te tematy - dodał.
Premier Mateusz Morawiecki powiedział, że planowane na środę wspólne posiedzenie prezydiów Sejmu i Bundestagu zostało odwołane z przyczyn technicznych leżących po stronie polskiego parlamentu. - Pan marszałek Kuchciński na pewno bardziej szczegółowo przedstawi też informacje - dodał.
Do tych słów odniosła się wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska mówiąc, że to marszałek Kuchciński powinien wyjaśniać, a nie premier.
Kidawa-Błońska: dla polityków PiS sprawy wewnątrzpartyjne są ważniejsze
Małgorzata Kidawa-Błońska, która miała uczestniczyć w rozmowach w Hambach, powiedziała na środowym briefingu, że o odwołaniu spotkania dowiedziała się we wtorek po godzinie 16.
- Powód odwołania tego spotkania jest dla mnie zaskakujący. Podobno to trudna sytuacja w naszym kraju, wyjątkowe wydarzenia. Wczoraj jedynym wyjątkowym wydarzeniem był mecz piłki nożnej naszej reprezentacji oraz spotkanie na Nowogrodzkiej (gdzie mieści się siedziba PiS - red.) - mówiła wicemarszałek Sejmu.
- Rozumiem więc, że spotkanie na Nowogrodzkiej spowodowało, że marszałkowie Prawa i Sprawiedliwości zrezygnowali z tego spotkania (z prezydium Bundestagu - red.). Sprawy wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości są dla nich ważniejsze niż polityka naszego kraju - powiedziała.
Kidawa-Błońska zauważyła, że "w tak trudnej sytuacji Polski powinniśmy dbać o to, żeby bywać na takich spotkaniach, rozmawiać, przedstawiać nasze racje". - Tak naprawdę polska strona obraziła stronę niemiecką, odwołując takie spotkanie w ostatniej chwili bez żadnych poważnych powodów - oceniła.
- Takich rzeczy po prostu na świecie się nie robi - podkreśliła. - Kiedyś chcieli z nami rozmawiać wszyscy, Niemcy, Francuzi. Teraz na własne życzenie odsuwamy się od tego stołu, nie chcemy rozmawiać i lekceważymy przedstawicieli innych parlamentów - stwierdziła posłanka PO.
- Zachowując się w ten sposób, ograniczamy możliwość wpływania na to, co się dzieje w Europie - podsumowała.
"Odjeżdża pewien pociąg"
Do odwołania spotkania odniosła się również Katarzyna Lubnauer, która zaistniałą sytuację nazwała "kompromitacją".
- Dla mnie takie spotkania powinny być priorytetem. Priorytetem dla prezydium Sejmu i dla marszałka, który nie powinien rezygnować ze spotkania z powodu wewnętrznej polityki PiS-u. Nikt nie ma wątpliwości, że PiS uprawia politykę dyplomatyczną na potrzeby wewnętrzne. Ja to nazywam dyplomacją wsobną. Dla nich wszystkie sprawy wewnętrzne - również wewnętrzne partyjne - są ważniejsze niż pozycja międzynarodowa Polski - stwierdziła szefowa Nowoczesnej.
- Widać, że jest tak, że odjeżdża pewien pociąg, a my nie próbujemy nawet wskoczyć, tylko stoimy na peronie i machamy. To tym bardziej powinno być powodem do spotkania w Bundestagu - dodała.
"Wszyscy w żalu po Senegalu"
Nieco inne podejście do tematu zaprezentował poseł PiS Tadeusz Cymański. - Wszyscy w żalu po Senegalu - skomentował z uśmiechem wiceprzewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości. - Po takim ciosie (Polska drużyna przegrała 1:2 z drużyną Senegalu - red.), jak pani sobie to wyobraża? - zapytał.
Reporterka TVN24 zaznaczyła jednak, że spotkanie zostało odwołane przed rozgrywką z Senegalem. - Kuchciński coś chyba czuł. Niemcy są po Meksyku, my po Senegalu, więc doskonale się rozumiemy - odparł Cymański.
Autor: akw, tmw\mtom, adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24