Poseł miał nie zapłacić za seks. Sąd skazał trzy osoby za szantaż

Sąd uznał, że cała trójka jest winna zarzucanych im czynów
Sąd uznał, że cała trójka jest winna zarzucanych im czynów
Źródło: TVN 24

Kary pół roku więzienia w zawieszeniu oraz dziewięciu miesięcy więzienia, a także grzywny wymierzył w poniedziałek sąd w Lublinie trzem osobom oskarżonym o szantażowanie posła Piotra Sz. Powodem szantażu miało być niezapłacenie za usługę seksualną.

Sąd uznał 29-letniego Szczepana P., 28-letniego Przemysława S. oraz 27-letnią Magdalenę I. za winnych zarzucanych im czynów.Cała trójka oskarżona była o to, że w grudniu 2012 r. zażądali co najmniej 3 tys. zł od Piotra Sz. grożąc mu ujawnieniem kompromitujących go nagrań. Sąd uznał, że stosowana przez nich groźba dotyczyła „upublicznienia nagrań uwłaczających czci pokrzywdzonego”.Magdalena I. została skazana na pół roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata oraz grzywnę wysokości tysiąca zł. Przemysławowi S. sąd wymierzył karę pół roku więzienia w zawieszeniu na pięć lat oraz 3 tys. zł grzywny.Szczepan P. został skazany na dziewięć miesięcy więzienia i tysiąc złotych grzywny. Dopuścił się on tego przestępstwa w warunkach recydywy (w ciągu pięciu lat od odbycia kary ponad sześciu miesięcy pozbawienia wolności orzeczonej za przestępstwo podobne).Proces toczył się z częściowym wyłączeniem jawności, aby nie były upubliczniane informacje dotyczące życia intymnego stron. Uzasadnienie wyroku również było niejawne.- W związku tym, że w trakcie uzasadnienia ustnego sądu będą poruszone kwestie dotyczące pożycia intymnego oskarżonej i pokrzywdzonego, ogłoszenie ustnego uzasadnienia wyroku nastąpi z wyłączeniem jawności – wyjaśniła sędzia Beata Górna-Gielara.

"Chodziło bardziej o dokuczanie"

Z ujawnionych podczas procesu wyjaśnień oskarżonych, złożonych w śledztwie, wynika, że 19 grudnia 2012 r. zorganizowali spotkanie Magdaleny I. z posłem Sz. w hotelu w Lublinie. Przebieg spotkania był rejestrowany. Nagrali kamerą, gdy późnym wieczorem kobieta, a później poseł, wchodzą do hotelu, a po spotkaniu wychodzą. Podsłuchiwali i nagrywali przebieg spotkania siedząc w samochodzie przed hotelem. Dźwięk przekazywany był za pośrednictwem telefonu komórkowego.

Z materiałów śledztwa wynika, że Magdalena I. miała wcześniej spotykać się z posłem, który nie zapłacił jej za seks. Poznali się przez stronę internetową. Rozpoznała go później w telewizji i w ten sposób poznała jego nazwisko. Wymieniali SMS-y o treści erotycznej. Aranżując spotkanie w grudniu 2012 r. kobieta chciała odzyskać pieniądze. Po zrobieniu nagrań zamierzała rozmawiać z posłem. Piotr Sz. podczas spotkania miał wyrazić gotowość zapłacenia za nagranie 900 lub 1000 zł.Przemysław S. w zeznaniach przed prokuratorem zaprzeczał, że chcieli pieniędzy. Jak mówił „chodziło bardziej o dokuczenie” posłowi. Mówił też o „zadośćuczynieniu niekoniecznie pieniężnym za niezapłaconą usługę seksualną i brutalne traktowanie”.Obrońca Szczepana P. na ostatniej rozprawie, wnosząc o łagodną karę dla swego klienta podkreślał, że przyznał się on do winy i współpracował z organami ścigania. Adwokat Przemysława S. podnosił, że oskarżeni nie popełnili przestępstwa, gdyż obnażali hipokryzję posła, a nagranie chcieli udostępnić jedynie jego żonie. Wystąpienie adwokata Magdaleny I. zostało przez sąd utajnione.Na początku procesu sędzia uzasadniając postanowienie o częściowym wyłączeniu jawności sprawy, podkreśliła należyte zachowanie posła, który zawiadomił organy ścigania o przestępstwie. - Taka postawa pokrzywdzonego zasługuje nie tylko na akceptację, ale i na szersze rozpropagowanie w społeczeństwie – mówiła sędzia Górna-Gielara.Piotr Sz. w lutym ub.r. zrezygnował z członkostwa w Solidarnej Polsce i klubie parlamentarnym partii. Rzecznik Solidarnej Polski Patryk Jaki mówił wtedy, że gdyby poseł nie podjął decyzji o odejściu z partii i z klubu, to zostałby z niej wyrzucony.

Autor: kg//rzw/kwoj / Źródło: PAP

Czytaj także: