To będzie prawdziwe tsunami - mówi o zapowiadanej ekshumacji ciała Krzysztofa Olewnika, prof. Piotr Kruszyński, prawnik. Trudno mu uwierzyć, że w tej sprawie popełniono tak wiele kardynalnych błędów. - Rodzina otrzymała zwłoki bez pewności, że należą one do ich syna. Nie ma żadnych próbek kości i protokołów z sekcji. Nie wierzę własnym uszom - mówi znany karnista. - Jeśli są wątpliwości, że to ciało Olewnika, to wszystko, co było do tej pory ustalone, legło w gruzach - podkreśla Andrzej Dera, poseł PiS.
- Już jest po sprawie, jest prawomocny wyrok, trzej sprawcy nie żyją, a dalej są wątpliwości czy Olewnik na pewno nie żyje. Jak możliwe jest tak wiele zagadek w sprawie w której już dawno zapadły wyroki - pyta w "Faktach po Faktach" Kruszyński. Jak dodaje, skandaliczne jest to co się stało. - Rzeczy, które były pewne znów stają się niejasne - mówi.
Wraz z obecnym w studio Andrzejem Derą z sejmowej komisji badającej sprawę Olewnika, wylicza też podstawowe błędy jakie popełniono tuż po znalezieniu ciała. - Zaledwie kilka godzin po odnalezieniu ciała poinformowano rodzinę, że należy ono do Olewnika. Bez wykonania jakichkolwiek badań. Później zaskakuje tempo przeprowadzonych badań DNA. - Zrobiono je w ekspresowym tempie, w ciągu 24 godzin od momentu odnalezienia zwłok - dodaje.
Zaznacza przy tym, że rodziny także nie poinformowano, że przeprowadzone na próbkach badanie DNA się różniło. - W opinii z badania DNA Krzysztofa Olewnika z 2006 roku pominięto wyniki analizy jednej z trzech kości, jakie pobrano z odnalezionych zwłok. Biegły nie wspomniał, że genotyp z tej kości był inny niż DNA z dwóch pozostałych -dodaje.
Przyznaje przy tym, że choć ekshumacja jest makabryczna zarówno dla rodziny i jak i dla lekarzy to w tym przypadku jest ona konieczna. - Bo jeśli okaże się, że to nie ciało Olewnika spoczywa w grobie wszczęte zostanie nowe postępowanie - zapewnia.
- Jeśli są wątpliwości, że to ciało Olewnika to wszystko, co było do tej pory ustalone legło w gruzach - dodaje Dera. Podkreśla, że okazało się, że z magazynów zniknęły stworzone wówczas protokoły, a także pobrane próbki kości do przeprowadzonych badań DNA. To zdumiewające - mówi Dera. Podkreśla także, że zachowało się jedynie 45 minut nagrania z sekcji, która trwała kilka godzin. - To wszystko jest pocięte, zmontowane - dodaje.
Przyznaje przy tym, że pojawia się także wątpliwość dotycząca tego, w jakiej formie znajdowało się ciało Olewnika. - Sławomir Kościuk zeznał, że wraz z Robertem Pazikiem udusili Krzysztofa Olewnika w 2003 r., a potem jego ciało zawinęli w rozciętą, plastikową, zieloną siatkę i zakopali w lesie. Ale ciało, które uznano za zwłoki Olewnika, było owinięte w metalową siatkę, a nie plastikową. W jaki więc sposób udało się pobrać także kości do badań - pyta Dera. Dodaje także, że kości do badania DNA pobrano niezgodnie z procedurą przed oficjalną sekcją zwłok. - Odnalezione ciało było szczelnie zawinięte w siatkę ogrodzeniową - dodaje.
W przypadku tylu wątpliwości i niejasności ekshumacja jest konieczna.
Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24