Jak sam mówi, nie udziela wywiadów. Z dziennikarzami TVN24 spotkał się podczas pielgrzymki do Częstochowy. Arcybiskup Konrad Krajewski to prawa ręka papieża Franciszka. Arcybiskup jest jego jałmużnikiem, czyli osobą, która w jego imieniu pomaga potrzebującym. Uchodźcom oddał swoje mieszkanie, bezdomnych zabiera nad morze, jak sam wyjaśnia działa na granicy prawa. - Jesteśmy takim pogotowiem interwencyjnym - dodaje. Materiał programu "Czarno na białym".
Ostatniego wywiadu udzielił TVN24 10 lat temu w Watykanie w pierwszą rocznicę śmierci Jana Pawła II.
Ceremoniarz trzech papieży
Przez osiem lat był jednym z ceremoniarzy papieża Polaka. Towarzyszył mu niemal przy każdej celebracji, klęczał przy jego łóżku, kiedy umierał i szedł przed jego trumną w dzień pogrzebu. - Patrzyliśmy, jak umierał święty - mówił. Był również ceremoniarzem Benedykta XVI i papieża Franciszka, który mianował go swoim jałmużnikiem. Tak został arcybiskupem i członkiem papieskiej rodziny.
- Jan Paweł II nas zdumiewał. To był mistyk - mówi arcybiskup o papieżu Polaku. - Wiedziałem, że dotykam człowieka świętego - dodaje. - Papież Benedykt obdarował nas teologią tak wysokich lotów, tak piękną i za to mu jesteśmy wdzięczni - opowiada o jego następcy. - A papieża Franciszka mi się chce po prostu naśladować. Po prostu iść z nim i za nim - wyjaśnia.
"Po prostu wiedziałem, że masz być na tym stanowisku"
Prawie każdego roku przylatuje z Rzymu, żeby razem z przyjaciółmi przejść tę samą, dobrze znaną już trasę. 130 km z rodzinnej Łodzi na Jasną Górę. To właśnie podczas tej pielgrzymki zgodził się na rozmowę przed kamerami.
Zapytany o to, co papież mówił po wizycie w Polsce, odpowiada, że "przede wszystkim był zachwycony". - Zachwycony zielenią. Mówi, że ile razy helikopter się wznosił, to wydawało mu się, że Polska jest niesamowicie zielona - mówi. - Druga rzecz to młodość. Młodość, która robiła raban przez kilka tygodni w Polsce i on po prostu był tym zbudowany - dodaje. Mówi też, że papież był pod wrażeniem organizacji Światowych Dni Młodzieży i polskiej gościnności. Jak wspomniał, wszystko, co papież otrzymał z Polski, przekazał biednym.
Arcybiskup Krajewski szybko stracił brata i rodziców. Dziś mówi, że może właśnie po to, żeby bezdomni stali się jego rodziną. Przez lata wieczorami wychodził na ulice Rzymu i rozdawał jedzenie. Zapraszał bezdomnych na kawę, kupował im gazety. Mówi, że papież o tym nie wiedział.
- Powiedział: ja cię nie wybrałem, po prostu wiedziałem, że ty masz być na tym stanowisku i koniec. I to jest całe wytłumaczenie - opowiada o swojej nominacji na stanowisko. - Kiedyś zapytał, w samolocie do Rio: "czy jesteś w stanie myśleć o Kościele tak jak myślę ja?". Ja mówię: "czytam przemówienia Ojca Świętego, fajne są, bo krótkie" - opowiada. Wyjaśnia, że codziennie próbuje zastanawiać się, kiedy ktoś do niego przychodzi, co zrobiłby Jezus. - A potem co by zrobił papież Franciszek i okazuje się, że to jest to samo - mówi.
"Ojcze Święty, póki mówią o mnie źle proszę spokojnie spać"
Pod kolumnadą na pl. Św. Piotra z inicjatywy arcybiskupa stanęły prysznice dla bezdomnych. Każdego dnia korzysta z nich prawie 200 osób. Sprowadził też fryzjerów i lekarzy, którzy opatrują bezdomnym stopy. Kamery nie mogą tego pokazać, bo nie pozwala. Bezdomni z Polski, którzy mieszkają na ulicach Rzymu, znają arcybiskupa Krajewskiego od lat. Czasami bywają u niego w domu. Daje im jedzenie, ubrania, pozwala się umyć, zaprasza na plażę. Rozdaje pieniądze, które papież dostaje od ludzi z całego świata. Kilka milionów euro rocznie. - Zabieram ich nad morze, bo przywracanie godności tym ludziom, to jest danie im tego, co jest w moim zasięgu. Więc daję im możliwość wykąpania się, ostrzyżenia, pójścia do lekarza - mówi. Nie wszystkim, zwłaszcza w Kurii Rzymskiej, podoba się to co i jak arcybiskup robi. Są tacy, którzy skarżą się na niego Franciszkowi. Nie mogą mu wybaczyć, że sprowadził bezdomnych pod papieskie okno, że zdobywa popularność rozdając pieniądze papieża.
- Kiedyś mnie tak wezwał i mówi: "no już tak jak cię ostatnio skrytykowali, to już dawno nie widziałem, żeby kogoś tak zmieszano z błotem". Więc ja powiedziałem: "Ojcze Święty, póki mówią o mnie źle proszę spokojnie spać, jak zaczną mówić dobrze i klaskać, niech Ojciec Święty mnie zmieni" - wyjaśnia. Jak dodaje papież zareagował na to śmiechem. - Ja jestem przedłużeniem jego rąk miłosierdzia - mówi.
"Czysta ewangelia"
- To jest czysta Ewangelia. Kto jest moim bliźnim? Jezus mów: bliźnim jest ten, kto jest w potrzebie. Więc wszyscy ludzie, których spotykam i są w potrzebie, my biegniemy i im pomagamy. Jesteśmy takim pogotowiem interwencyjnym, natychmiast - opowiada o swojej pracy. Jak mówi, papież zachęca go, aby "sprzedał biurko, wyszedł z biura" i nie kupował biednym jedzenia, tylko to kupione zjadł z nimi. Radził też: "Jak trzeba to się prześpij z nimi, a będziesz wszystko wiedział".
Papież wspiera arcybiskupa Krajewskiego także w walce z biurokracją. - My działamy na granicy prawa. Bo jeżeli ja jadę wieczorem z gwardią szwajcarską, czy żandarmerią udzielić pomocy, dać jedzenie np. ośmiuset uchodźcom, którzy nie mają dokumentów, to tam z urzędu miasta nie może pojechać nikt. Musiałby pojechać z policją i ich aresztować, natomiast ja jadę tam, bo to jest pomoc humanitarna. Bo tam by pojechał Jezus - mówi. - Kiedyś powiedziałem papieżowi, że kiedyś mnie zamkną. On mówi: "nic się nie martw, przyjdę odwiedzać cię w więzieniu". Bo taka jest ewangelia - dodaje. - Choćby nie wiem jaki parlament przegłosował ustawę, która jest przeciw Ewangelii, ona mnie nie obowiązuje. Ja mogę pójść do więzienia za to, ale ona mnie nie obowiązuje. Według prawa mogą mnie wsadzić, ale ona mnie nie obowiązuje, jeśli mam pokój serca - wyjaśnia arcybiskup.
Dlatego nie stosując się do obowiązującego prawa na obrzeżach Rzymu postawił dla uchodźców z Erytrei prysznice i toalety.
Oddał swoje mieszkanie uchodźcom, pomagał na Lampedusie
Kiedy dowiedział się, że w szkole dla niepełnosprawnych w Poznaniu nie ma windy, natychmiast zadzwonił do dyrektora i przekazał mu od papieża Franciszka 20 tys. złotych. Kiedyś zaprzyjaźnione siostry poprosiły go o modlitwę za rodzinę Aleksego, autystycznego chłopca, który utopił się w dniu swoich 12 urodzin. Przyjechał na jego pogrzeb do maleńkiej wioski pod Kaliszem. - To by zrobił pan Jezus, a ja nie mam nic innego do roboty jak go naśladować. Niestety w sposób, który pozostawia wiele do życzenia, bo mam wiele grzechów, mam wiele słabości, z którymi lepiej lub gorzej sobie radzę, ale staram się sobie radzić - mówi arcybiskup. Nigdy tego publicznie nie przyzna, ale był pierwszym, który rozmawiał z Franciszkiem o tym, żeby każda parafia przyjęła choć jedną rodzinę uchodźców. Kiedy papież ogłosił ten apel, sam oddał uchodźcom własne mieszkanie. - Zamieszkałem przy moim biurze. Pracuje w nim 16 osób i przy tym biurze mieliśmy taki magazyn, gdzie mieliśmy pergaminy - wyjaśnia. - Uporządkowaliśmy tam dwa pokoiki i zamieszkałem przy biurze - dodaje.
- Papież mówi czystą Ewangelią. Papież mówi tak: "drodzy państwo, przestańcie czytać książki o ewangelii, czytajcie ewangelię - tam jest wszystko" - wyjaśnia nauki papieża. - My to mówimy tak: pan Jezus mówił tak, ale… Na przykład: pan Jezus był ubogi, czyli ksiądz powinien być ubogi. A mówimy "ale potrzebuje dobry samochód, bo daleko jeździ". I kiedy zaczyna się to "ale", to kończy się Ewangelia - tłumaczy. Jest wszędzie tam, gdzie papież osobiście być nie może. - Ja byłem na Lampedusie, gdzie wtedy utopiło się 350 osób. Ja przez cały tydzień towarzyszyłem, z polecenia papieża Franciszka, nurkom na pontonach przy wyławianiu ciał. Drodzy państwo, zapraszam na statki, na wyławianie ciał skoro nie chcemy pomagać - mówi.
Nauka dla Polski
Lubi wracać do Polski, jak dwa lata temu, kiedy przyjechał na pielgrzymkę kobiet do Piekar Śląskich. W Polsce mało się o nim mówi, bo on sam unika mediów, ale w rodzinnej Łodzi na uroczystym ingresie witały go tłumy. Przyznaje, że jest dumny z Kościoła w Polsce i tęskni za nim, ale widzi też w Polsce wady. - Nie podoba mi się to, że nie potrafimy iść razem. To mi się nie podoba. Nie podoba mi się, że wszystko krytykujemy. Mamy w sobie tyle piękna i możemy je nieść i marnujemy je na zwykłe utarczki. To mi się nie podoba, ale to chyba mamy w genach, że musimy wszystko niszczyć. Może już czas z tego się podnieść i iść razem w jednym kierunku. A to, że jesteśmy różni, to jest piękne - mówi. Jak stwierdza polscy księża mają się czego uczyć od papieża, bo "on kocha Kościół". - Księża mają kłopot z myśleniem Ojca Świętego Franciszka - mówi. - Dlatego, bo trzeba wrócić do czystej Ewangelii, bez tego "ale" - dodaje.
Autor: mart\mtom / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24