Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podjął decyzję o zawetowaniu Konkluzji Rady Unii Europejskiej w sprawie stosowania Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej w 2017 roku. Oznacza to, że nie zostanie ona przyjęta, ponieważ wymaga to jednomyślności - poinformował resort sprawiedliwości.
"Dziś ofiarą nietolerancji, dyskryminacji oraz podżegania do nienawiści stają się na masową skalę osoby wierzące, w szczególności Chrześcijanie i Żydzi" - zaznaczono w komunikacie resortu sprawiedliwości.
Jak dodano, "Polska, uczestnicząc w pracach nad Konkluzjami Rady UE w sprawie stosowania Karty Praw Podstawowych UE w 2017 r., wniosła o to, by – na równi m.in. z kwestią przestrzegania praw osób o odmiennej orientacji seksualnej, dzieci imigrantów czy kobiet – uwzględnić potrzebę ochrony Chrześcijan i Żydów przed dyskryminacją religijną".
"Sformułowana w dwóch zdaniach poprawka polskiej delegacji mówiła, że Rada UE dostrzega także ten problem i uważa, że należy mu przeciwdziałać. Rada UE tak jednak nie uważa. Oczywiste, stwierdzające fakty propozycje, nie znalazły uznania innych delegacji" - napisał resort.
"Dlatego Polska zdecydowała się zgłosić sprzeciw wobec Konkluzji w sprawie stosowania Karty Praw Podstawowych UE w 2017 roku" - poinformowano.
"Polska czuje się strażnikiem praw i wolności"
Jak wskazało ministerstwo, "poszanowanie praw i wolności wszystkich obywateli oraz tolerancja to w Polsce element wielowiekowej tradycji, a nie wyłącznie przepisów". "Dlatego Polska jako członek europejskiej 'unii wartości' czuje się strażnikiem praw i wolności określonych w Karcie Praw Podstawowych UE. Uznaje za swój obowiązek występowanie w obronie tych, których prawa i wolności są łamane" - głosi komunikat.
"Religijna nienawiść zatruwa Europę. Podważa demokratyczne wartości, na których jest oparta Wspólnota Europejska" - podkreślono.
.Jak zaznaczono, "powodowane nienawiścią religijną zbrodnie, jak zamach na bożonarodzeniowy jarmark w Berlinie, w którym zginęło 12 osób, okrutny mord na francuskim księdzu z Normandii, któremu sprawcy poderżnęli podczas mszy gardło, czy zabicie trojga żydowskich dzieci i ich nauczyciela przed szkołą w Tuluzie we Francji, spotykają się z jednorazowymi wyrazami współczucia ze strony międzynarodowej społeczności". "Nie znajdują jednak wystarczającego potępienia w ważnych międzynarodowych dokumentach, nie inicjują skutecznych działań zmierzających do ochrony przed nimi, a ich religijny motyw bywa często przemilczany" - ocenił resort sprawiedliwości. "Bezczynność wobec wielkich zbrodni prowokuje zbrodnie małe. Daje sprawcom poczucie bezkarności. Jest przyczyną fizycznych ataków na osoby noszące symbole wiary, jak pobicie rok temu dwóch Polek wracających z Mszy świętej w kościele w Brukseli czy mieszkańca Berlina, który miał chrześcijańskie krzyże na szyi. Jest powodem zamachów na obiekty religijne, jak podpalenie w lipcu kościoła w Orleanie we Francji czy obrzucenie koktajlami Mołotowa synagogi w szwedzkim Goeteborgu" - zaznaczył resort sprawiedliwości. Jak wskazano, bezczynność ta "sprzyja profanowaniu religijnych symboli, co Polacy – przeżywający śmierć polskiego prezydenta i prawie 100 osób, które w 2010 r. zginęły w katastrofie samolotu w Smoleńsku – boleśnie odczuli, gdy ich publicznej modlitwie towarzyszyły prześmiewcze demonstracje z krzyżem zrobionym z puszek po piwie". "Sprzyja też mowie nienawiści, która jest nie tylko tolerowana, ale często przynosi rozgłos i aplauz" - dodano.
Sprzeciw "w imię podstawowych praw, które są w Polsce bezwzględnie szanowane i respektowane"
Jednocześnie w komunikacie przypomniano, że Polska jako "jedno z pierwszych europejskich państw przyznała prawa wyborcze kobietom, podczas gdy np. we Francji wprowadzono je dopiero w 1944 r., pod okupacją niemiecką". "To Polska już w XVI w. stała się ziemią obiecaną dla wyznawców judaizmu, którzy na zachodzie Europy padali ofiarą pogromów i prześladowań. W międzywojennej Polsce przedstawiciele żydowskich stronnictw politycznych zasiadali w polskim parlamencie, a w Wojsku Polskim funkcjonowało muzułmańskie duszpasterstwo. To Polska jest jedynym krajem w Europie, w którym prawo karne nigdy nie przewidywało sankcji za stosunki homoseksualne, podczas gdy np. w Niemczech takie kary zniesiono dopiero w 1969 r." - wskazano.
"Dlatego Polska zdecydowała się zgłosić sprzeciw wobec Konkluzji (...) w imię podstawowych praw, które są w Polsce bezwzględnie szanowane i respektowane. Nie tylko jako odgórnie stanowione przepisy, ale jako wyraz tradycji, polegającej na przywiązaniu do wolności, tolerancji i ochrony praw wszystkich bez wyjątku obywateli" - podsumowano w komunikacie.
W związku z zawetowaniem przez Polskę Konkluzji, czyli corocznego stanowiska Rady UE odnoszącego się do realizacji Karty Praw Podstawowych, prace nad tym dokumentem zakończono.
"Nie mogliśmy pozwolić na to, aby zakłamywać rzeczywistość"
Wiceminister Łukasz Piebiak, który stał na czele polskiej delegacji, omawiającej w Brukseli tekst Konkluzji, powiedział, iż stronie polskiej chodziło o "zwrócenie uwagi w tekście Konkluzji na dyskryminację grup religijnych - chrześcijan i żydów - aby z taką samą mocą wszystkie praktyki dyskryminacyjne potępić". - Tymczasem, z tego co prezydencja austriacka nam przekazywała, wiele państw, zwłaszcza Europy Zachodniej, nie było skłonnych do tego, aby na takim samym poziomie postawić praktyki dyskryminacyjne względem grup LGBT i grup religijnych - dodał.
- Z naszego punktu widzenia to był nonsens, bo takie praktyki dyskryminacyjne wobec chrześcijan i żydów są, zwłaszcza w Europie Zachodniej i nie mogliśmy pozwolić na to, aby zakłamywać rzeczywistość w oficjalnym dokumencie unijnym - podkreślił. Jak dodał, "znane są przypadki zabójstw z tego powodu, że ktoś jest chrześcijaninem lub żydem, i jeśli Konkluzje tego nie odzwierciedlają, to nie jest dokument, pod którym warto byłoby się podpisywać".
- Chodziło o postawienie na jednej szali wszystkich przejawów dyskryminacji i nie było na to zgody. Dyskryminacja grup LGBT była mocniej potępiana, niż dyskryminację ze względów religijnych, a w ogóle nie wchodziła w grę możliwość wpisania religii chrześcijańskiej - zaznaczył.
Jak wyjaśnił wiceminister, Konkluzje są corocznym stanowiskiem Rady UE odnoszącym się do realizacji Karty Praw Podstawowych. - Dokument ten, jeśli jest przyjęty, ma dość poważny charakter polityczny, bo jest on przyjmowany przez wszystkie państwa członkowskie i w związku z tym jest dość istotny. Jest objęty procedurą jednomyślności, sprzeciw jednego z państw blokuje jego przyjęcie, i tak się stało - powiedział Piebiak. - Czy można go było dopracować? Można było i myśmy do ostatniej chwili próbowali przekonać Prezydencję i Komisję do tego, aby postawić na jednej szali wszystkie praktyki dyskryminacyjne jako takie, z którymi należy walczyć - mówił.
"Polska jest niestety konsekwentna"
Do sprawy w "Faktach po Faktach" odniósł się prezydent Słupska Robert Biedroń. - Polska w tej sprawie jest niestety konsekwentna, jeśli chodzi o negowanie równouprawnienia osób LGBT (...) Przez te wszystkie lata nic się w tej sprawie nie zmieniło. Nie ma żadnych standardów, jeśli chodzi o ochronę prawną osób LGBT, jeśli chodzi o związki partnerskie, edukację seksualną - ocenił.
- W przyszłości powinniśmy mieć odwagę wprowadzić standardy, jeśli chodzi o uprawnienie wszystkich osób bez wyjątku - podkreślił.
Autor: js/mtom / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Lukas Plewnia/Wikipedia (CC BY-SA 2.0)