To wspólna akcja MSZ, Państwowej Straży Pożarnej, Agencją Rezerw Materiałowych oraz organizacji pozarządowych. Pomoc będzie skierowana zarówno do obywateli Ukrainy, jak również do osób polskiego pochodzenia.
Konwój z policją do granicy. Za logistykę odpowiada straż pożarna
Konwój złożony ze specjalnie oznakowanych samochodów ciężarowych PSP wyruszy z Warszawy do Charkowa prawdopodobnie 17 grudnia. Kierowcy będą mieli do pokonania około 1,3 tysiąca kilometrów. Trasę konwoju do granicy z Ukrainą będzie zabezpieczała policja.
Trwają ostatnie ustalenia co do wielkości konwoju. Ustalana jest lista materiałów i produktów, które zostaną przewiezione. Agencja Rezerw Materiałowych przedstawiła propozycje przekazania na rzecz MSZ towarów potrzebnych do zorganizowania osiedli dla czasowo przemieszczonej ludności cywilnej - poinformował Grzegorz Adamczewski z ARM.
Za logistykę całego przedsięwzięcia odpowiada straż pożarna. - Cały sprzęt będzie przygotowywany we wtorek i środę. Tego dnia chcielibyśmy wyruszyć już na Ukrainę - powiedział komendant główny Państwowej Straży Pożarnej gen. brygadier Wiesław Leśniakiewicz.
Ukraińcy zapewnią "skuteczne dotarcie pomocy"
Poinformował, że o konwoju rozmawiał już z szefem Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. "Mamy deklarację ze strony ukraińskiej, że oni pomogą nam w skutecznym dotarciu do miejsca przeznaczenia. Mam nadzieję, że wszystko będzie przebiegało poprawnie. Chcielibyśmy wrócić do Polski jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Taki mamy plan i takie są zamierzenia - powiedział Leśniakiewicz.
Na początku grudnia działacze polonijni, m.in. z Fundacji Wolność i Demokracja, zaapelowali do premier Ewy Kopacz o repatriację Polaków z objętych walkami terenów wschodniej Ukrainy. Według Fundacji w obwodach donieckim i ługańskim mieszka kilka tysięcy osób polskiego pochodzenia. Wśród nich ok. 400 posiada Kartę Polaka, blisko 100 chce wrócić do kraju.
Na Ukrainie sroga zima
Wiktoria Charczenko z Towarzystwa Kultury Polskiej Donbasu alarmowała, że sytuacja ludności cywilnej jest dramatyczna, a pomoc w zasadzie nie dociera na wschód Ukrainy. - Życie tam nie jest możliwe. Na wschodzie jest zimno, temperatura w nocy dochodzi do minus 20 stopni. Pomoc humanitarna nie dociera do wszystkich potrzebujących. Ludzie po prostu zaczynają umierać z głodu lub zimna. To jest katastrofa humanitarna - mówiła.
Na początku tego tygodnia rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski poinformował, że ministerstwo wraz z innymi resortami intensywnie pracuje nad pakietem pomocy dla osób polskiego pochodzenia żyjących na terenie objętego konfliktem Donbasu. Według Wojciechowskiego osoby polskiego pochodzenia z terenu Donbasu przeniosły się po wybuchu konfliktu do swych krewnych w innych rejonach Ukrainy.
Autor: adso//rzw / Źródło: PAP