Jeżeli byśmy mieli dostateczne fundusze, współpracę ośrodków prowadzących badania na zwierzętach, myślę, że jesteśmy w stanie doprowadzić nasze prace do prób klinicznych w ciągu trzech do sześciu miesięcy - powiedział w TVN24 profesor Tomasz Ciach z zakładu biotechnologii i inżynierii bioprocesowej Politechniki Warszawskiej, gdzie trwają prace nad szczepionką biotechnologiczną przeciw COVID-19.
Naukowcy są gotowi, by ich produkt testowany był na zwierzętach. Do kolejnego etapu badań potrzebny jest im partner - firma farmaceutyczna.
"Jesteśmy w stanie doprowadzić nasze prace do prób klinicznych w ciągu trzech do sześciu miesięcy"
Profesor Tomasz Ciach z zakładu biotechnologii i inżynierii bioprocesowej Politechniki Warszawskiej w TVN24 był pytany, kiedy szczepionka polskich naukowców dołączy do tych, którymi już w Polsce szczepimy.
- Jeżeli byśmy mieli dostateczne fundusze, współpracę ośrodków prowadzących badania na zwierzętach, myślę, że jesteśmy w stanie doprowadzić nasze prace do prób klinicznych, czyli do prób - kolokwialnie mówiąc - na ludziach w ciągu trzech do sześciu miesięcy - powiedział.
"Bardzo ważne jest, żeby szczepionkę można było produkować w bardzo dużych ilościach, bardzo szybko"
- Dotychczas opracowaliśmy cztery szczepy genetycznie zmodyfikowanych bakterii, które produkują białka wirusowe. Idziemy wariantem biotechnologii, szczepionką drugiej generacji. Wybraliśmy tę drogę z tego względu, że bardzo ważne jest, żeby szczepionkę można było produkować w bardzo dużych ilościach, bardzo szybko i żeby była tania - wyjaśniał profesor Ciach.
Jak mówił, "do zaszczepienia jest 80 procent populacji Ziemi, czyli to jest około sześciu miliardów ludzi". Dodał, że "trzeba by to zrobić dość szybko, dlatego bardzo ważna jest masowość i niska cena przy produkcji tego typu szczepionki". - Niemniej nasza szczepionka również może być stosunkowo szybko dopasowana do mutacji wirusa - zaznaczył.
Profesor mówił, że jest to inna technologia, niż w przypadku Pfizera, ale też jest to technologia szczepionkowa. - Jeżeli chodzi o technologię znanych szczepionek na rynku, nasza technologia przypomina technologię szczepionki na żółtaczkę wszczepienną hepatitis typu B - powiedział.
Zespół z Politechniki Warszawskiej - jak mówił profesor - na razie jest na etapie produkcji, oczyszczania białek i formulacji szczepionki. - Jak tyko będziemy gotowi z formulacją i znajdziemy partnera, który pomoże nam przeprowadzić badania na zwierzętach, natychmiast zaczniemy podawać myszkom. To jesteśmy w stanie zrobić w ciągu kilku tygodni - wyjaśnił.
"Szacuję cenę wyprodukowania partii szczepionek w standardzie farmaceutycznym na około dwa miliony euro"
- Na razie jesteśmy finansowani przez Politechnikę Warszawską, przez rektora i przez fundusz uczelni badawczej. Te pieniądze pozwolą nam rozpocząć badania na zwierzątkach. Poszukujemy funduszy na dokończenie badań na zwierzątkach, szczególnie na takie bardziej zaawansowane badania. To nie są bardzo duże pieniądze. Duże kwoty rozpoczną się wtedy, kiedy będziemy występowali o pozwolenie na próby kliniczne i kiedy będziemy musieli wyprodukować partię szczepionek w tak zwanym standardzie farmaceutycznym - tłumaczył.
- Ja intensywnie pracuję i szukam takiego miejsca. Szacuję cenę wyprodukowania takiej partii szczepionek w standardzie farmaceutycznym na około dwa miliony euro. Jeżeli uda się wyprodukować, uda się pozyskać takie pozwolenie na próby kliniczne, wtedy będziemy w stanie zacząć szczepić ludzi - powiedział profesor Ciach.
Dodał, że zespół próbował pytać o to w Ministerstwie Zdrowia, ale na razie nie ma żadnego odzewu. - Mamy za to dość dobry odzew z Ministerstwa Edukacji - zaznaczył.
"Poniżej jednego euro za dawkę"
Profesor pytany, jak to jest możliwe, że ta szczepionka ma być znacznie tańsza, odparł: - Wybraliśmy inną technologię od razu nastawiając się na fakt masowości produkcji szczepionek. Zgodnie z moją wiedzą obecnie szczepionki na rynku kosztują nawet kilkanaście-kilkadziesiąt euro za dawkę, to są spore kwoty. My mamy nadzieję, że nasza szczepionka przy masowej produkcji będzie kosztowała poniżej jednego euro za dawkę.
Zapytany także, czy jego zdaniem, gdyby polska szczepionka pojawiła się na rynku, program szczepień szedłby nieco szybciej, odpowiedział, że na pewno. - Widzimy, jakie są problemy ze szczepionkami i z ich dostępnością w Europie, jeszcze większe są na świecie. Widzimy też, że wychodzą takie sytuacje, że firmy starają się przede wszystkim dostarczać szczepionkę do krajów, w którym się znajdują - mówił.
- Dlatego wydaje mi się, że warto by było mieć producenta szczepionek, zdolnego szybko opracować nowe typy szczepionek w Polsce. Wynika to z potrzeby bezpieczeństwa farmaceutycznego kraju. Uważam, że podstawowe leki powinny być produkowane w każdym kraju, bo nie wiadomo, co się może wydarzyć - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock